Sen o przeszłości

1K 56 22
                                    

Przez pewien czas, Jane zrezygnowała z obalenia teorii o Remusie, a skupiła się na dokładnym prowadzeniu lekcji. Niepokoił ją mimo wszystko fakt, że Lupin zniknął na jakiś czas i nie miała żadnego z nim kontaktu mimo tego, że zaczęła się go obawiać i stanęła w utwierdzeniu, że byłby on w stanie wpuścić Syriusza do Hogwartu, mimo tego, że wiadomo było, że był on mordercą. Czasami przez całą tą sprawę zamyślała się w czasie lekcji co nie umknęło uwadze uczniów, więc starała się zostawić to na bok, aby dobrze wykonywać swoją pracę. 
Temperatura przez ten czas spadła, a częste opady deszczu nie sprawiły, że mecz Quidditcha został odwołany, dlatego ubrana w płaszcz z kapturem ruszyła na trybuny, aby obejrzeć mecz Gryffindoru i Hufflepufflu. Deszcz wtedy lał niemiłosiernie, a przez to jej irytacja urosła. 
Snape nie pojawił się na meczu, dlatego siedziała oglądając bez zbędnych komentarzu. Obserwowała większość meczu Harrego i gdy poleciał wysoko za zniczem wstała, aby lepiej widzieć jednak przez burzę nie mogła go dojrzeć. Chwilę później ujrzała jak spada z nieba bez swojej miotły. Chciała już krzyknąć zaklęcie, aby go zatrzymać, jednak Dumbledore zrobił to przed nią i uratował mu życie. Mecz skończył się wygraną Hufflepuffu, przez co Jane załamała ręce. Od razu po meczu pobiegła do Skrzydła Szpitalnego przy okazji wysuszając się zaklęciem. Stanęła w drzwiach i czekała aż uczniowie odejdą od Harrego, który na szczęście się obudził. Pokazali mu połamaną miotłę, po czym pani Pomfrey wyrzuciła ich z sali tłumacząc, że Harry potrzebuje odpoczynku. Pod jej chwilową nieobecność podeszła do łóżka Harrego. Gdy tylko ujrzał swoją profesorkę, wyprostował się i powiedział:
- Dzi... Dzień dobry - załamał mu się głos, bo w końcu prawie żaden nauczyciel go nie odwiedzał gdy mu się coś stało.
- Jak się czujesz Harry ? - skrzyżowała ręce, a jej ton stał się trochę milszy niż zwracała się do uczniów.
- W porządku, jednak szkoda mi miotły - posmutniał nagle.
- Lepiej, że to miotła się złamała niż twój kręgosłup - odparła poważnie, mierząc go badawczym wzrokiem.
- Tak, to też - podrapał się nerwowo po karku.

Następnego dnia, po lekcjach, Jane ruszyła do gabinetu Lupina, aby wyjaśnić sobie z nim kilka rzeczy na przykład odnośnie jego nagłego zniknięcia oraz o jej teorii, która mogłaby go urazić jakby okazała się nieprawidłowa, ale musiała o tym pomówić. O jego powrocie dowiedziała się od uczniów, dlatego stała pod jego gabinetem i trzymała pięść w powietrzu niepewnie, gdyż nie wiedziała, czy na pewno chcę o tym z nim pomówić. Miała bardzo mieszane uczucia i nie podobało jej się to. Pokręciła głową i zapukała głośno. Drzwi od razu stanęły otworem, a w nich stanął Lupin z dodatkowymi bliznami na twarzy, co nie umknęło jej uwadze. Spojrzał na nią
ze szczerym uśmiechem na twarzy.
- Chciałabym porozmawiać - powiedziała poważnie przez co z jego twarzy znikł szybko uśmiech.
Przepuścił ją w drzwiach i stanęła na środku małego, jednak ładnego gabinetu, aby się do niego dostać musiała przejść przez salę lekcyjną. Zamknął drzwi i wskazał, aby usiadła, co nieznacznie uczyniła.
- Dlaczego tak nagle znikłeś ? - zmierzyła go podejrzanym wzrokiem.
- Musiałem... coś załatwić - zamyślił się.
Nie było to do końca kłamstwo.
- Dobrze, nie ważne, przyszłam pomówić z tobą o czymś całkowicie innym - jej ton głosu stał się bardzo poważny i lekko podniesiony.
- Co chcesz wiedzieć ? - oparł się o biurko, będąc blisko i za razem na przeciwko niej, co sprawiło, że ciężko było jej się skupić.
- Wiem kim jesteś - głos jej się załamał, ale to zignorowała.
- Tak ? - nie ukrył zakłopotania oraz faktu, że próbował się zaśmiać uznając to za żart.
- Jesteś wilkołakiem, prawda ? - gdy to powiedziała wstała i spojrzała mu w oczy.
- Zważając, że nie miałaś na to prawie żadnych wskazówek i dowodów to szybko ci się udało do tego dojść. Co zamierzasz zrobić z tym faktem ? - podszedł do niej, że ich klatki piersiowe się stykały i spojrzał na nią groźnie.
- Nic z tym nie zrobię, bo wiem, że Dumbledore o tym wie, a skoro ci pozwolił tutaj pracować to oznacza, że ci ufa, więc ja też ci ufam, zresztą zauważyłam, że gdy są pełnie nie chcesz nikogo narażać i dlatego opuszczasz Hogwart, szanuje to - dłonią dotknęła jego policzka, aby go uspokoić co jej się udało.
- Nie powiesz nikomu ?
- Nie powiem - odparła szczerze i delikatnie go przytuliła, a on objął ją jakby była z porcelany.
Nie potrafiła zrozumieć jednej rzeczy, dlaczego gdy go przytuliła albo dotknęła jego policzka nie poczuła niczego, jednak gdy tylko otarła się o ramię Snape'a czuła zakłopotanie, nie potrafiła tego pojąć.
Remus był dobrym przyjacielem jednak nie potrafiłaby z nim być i nie wiedziała dlaczego, przecież był przystojny, inteligenty i czuły, ale nie potrafiłaby go kochać i z nim żyć, mimo, że gdy jej się śnił mogłaby o tym pomyśleć, tak gdy z nim przebywała i mogła go dotknąć nie umiała siebie z nim wyobrazić w przyszłości, miała okropnie mieszane uczucia.

Zapach różOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz