Bal bożonarodzeniowy

1K 62 14
                                    

Dyrektor zarządził, że każdy opiekun domu miał nauczyć swoich uczniów tańca na bal bożonarodzeniowy. Jane machnęła by ręką na to gdyby nie fakt, że Snape stwierdził, że skoro uratował jej tyle razy życie to ma u niego dług i kazał wręcz jej, aby to ona nauczyła Ślizgonów tańczyć. Zaklęła na to, od zawsze nienawidziła tańca mimo, że wychodziło to jej nieźle, ale to prawda, miała u niego dług i to nie jeden jak przyznała. 
Nietoperz z lochów kazał zebrać się Ślizgonom w jednej z klas w której odsunął za pomocą zaklęcia wszystkie ławki na bok, zostawiając wolny środek. Było to pod wieczór, gdy wiedział, że wszyscy mieli czas. Stwierdził, że jego podopieczni muszą umieć najlepiej tańczyć ze wszystkich domów, więc lekcje tańca zrobił o wiele wcześniej niż musiał. Nie zapytał nawet Jane czy potrafi tańczyć, bo chciał jej zrobić na złość. Sam osobiście był w tym nie najgorszy, ale po co miał się męczyć w uczeniu takich bzdur skoro mógł kazać zrobić to komuś innemu.

Wszyscy zebrali się w sali w której stał nawet gramofon, który o dziwo załatwił właśnie Snape. Każdy Ślizgon od czwartej klasy wzwyż usiadł na ziemi lub ławce. Rose trochę zażenowana stanęła na środku, a Snape nawet nie raczył zacząć mówić, więc postanowiła, że i w tym go wyręczy.
- Nadchodzącemu balowi bożonarodzeniowemu będą towarzyszyły tańce, których ja was nauczę, a tak naprawdę będzie to tylko jeden, podstawowy taniec - mówiła głośno, aby każdy ją usłyszał, a Severus bacznie ją obserwował. - Ja oraz profesor Snape chcemy abyście zatańczyli najlepiej ze wszystkich domów i abyście nie przynieśli hańby naszemu dostojnemu domu - skończyła wypowiedź.
W tamtej chwili wpadła na złowieszczy plan, który miała zamiar zrealizować, uśmiechnęła się aż pod nosem na jej myśl.
- Jak wiadomo w zwykłym walcu potrzebny jest partner lub partnerka, profesorze Snape, proszę podejść do mnie - na jego twarzy dostrzegła groźny wyraz, już chciał coś powiedzieć, ale gdy zauważył, że uczniowie patrzyli na niego z niecierpliwieniem, podszedł do niej. - Partnerka musi złapać lewą ręką ramię partnera - złapała jego ramię przez co lekko się wzdrygnął oraz spiął z powodu czego lekko się uśmiechnęła niezauważalnie. - Partner za to musi złapać prawą ręką za talię partnerki - kiwnęła głową w jego stronę, aby to zrobił co uczynił niechętnie, a ją przeszły dreszcze, po czym wyciągnęła wolną ręką różdżkę i machnęła, a z gramofonu zaczęła lecieć muzyka. - Wolnymi rękami łapią się za dłonie i pamiętajcie, partner zawsze prowadzi - zaczęli tańczyć, a ona się triumfalnie uśmiechnęła, mimo, że w środku było jej bardzo gorąco i czuła dziwne dreszcze.
Każdy z uczniów wstał i znalazł sobie bez sprzeciwów partnerkę albo partnera i zaczęli tańczyć, za to Snape jak poparzony odsunął się od niej, a ona chodziła po sali i instruowała uczniów.
Starała się nie patrzeć w jego stronę, aby nie dostać nagłych dreszczy, które strasznie ją irytowały. Trwało to około dwie godziny, a po tym Jane z uśmiechem stwierdziła, że wszyscy potrafią doskonale tańczyć i, że nie trzeba robić kolejnych lekcji za co była dumna z siebie.
Gdy wszyscy wychodzili, Snape zatrzymał ją mocno zirytowany.
- Co to miało być Rose ? - warknął w jej stronę.
- No co ? Miałam ich nauczyć to nauczyłam, chyba byś nie chciał abym demoralizowała twoich podopiecznych, a gdybym musiała z jakimś tańczyć to nie wiem co by się mogło stać - skrzyżowała ręce, patrząc na niego spod byka.
- Na za dużo sobie pozwalasz - prychnął i wyszedł.
Dziwnie się czuł gdy był tak blisko kobiety i nie podobało mu to się, za to Jane nie potrafiła o tym zapomnieć, a gdy o tym sobie przypominała to robiło jej się strasznie gorąco.

Cztery godziny przed balem, trwały wszelkie przygotowania w których Jane pomagała. Na szczęście nie zajęło to długo i miała jeszcze trzy godziny, aby się przygotować, więc szybkim krokiem ruszyła do swoich komnat. Otworzyła szafę i stanęła całkowicie osłupiała, nie wiedziała co ma na siebie ubrać. Nie musiała sprawdzać uczniów podczas balu, więc miała całkowicie wolne na nim. Wyciągnęła pierwszą suknię, która przyszła jej do głowy. Czarna z koronkowymi elementami, ciasna w odpowiednich miejscach, a na dole rozkloszowana oraz z odkrytymi ramionami. Była to jej ulubiona suknia na tego typu okazję. 

Zapach różOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz