Tajemnicze ataki

1.4K 73 28
                                    


Przyszedł nowy rok, a z nim nowy nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią, Gilderoy Lockhart.
Podczas uczty standardowo dyrektor coś tam mówił, później przydzielono uczniów do domów 
i czas na jedzenie. Jane zauważyła, że przy stole dla Gryfonów nie ma ani Harrego ani Rona co trochę ją zaniepokoiło.
Do tego po uczcie Severus jak poparzony gdzieś wybiegł, a Jane chciała udać się do swoich komnat, aby przeanalizować nowy plan, gdyby nie to, że nowy nauczyciel, gdy była na korytarzu podszedł do niej i zagadał:
- My się chyba jeszcze nie znamy piękna niewiasto, Gilderoy Lockhart, ale zapewne mnie znasz, bo ciężko nie znać. - uśmiechnął się, ukazując wszystkie swoje śnieżnobiałe zęby.
- Jane Rose. - powiedziała od niechcenia.
- A zatem, Jane od jak dawna tu pracujesz ?
- To nieistotne. - po co ma mu odpowiadać ?
- Czytałaś może jakąś moją wspaniałą książkę ?
- Zdarzyło się.
- Zapewne była świetna, jak każda.
- Taa... - podrapała się po karku. - Ja już muszę iść.
- No dobrze, ale jeszcze się spotkamy. - puścił do niej oczko.

Gdy się odwróciła skrzywiła się i zdegustowana poszła do swoich komnat. Ledwo go zna, a już działa jej na nerwy. Jest bardziej irytujący niż Snape, pomyślała. I do tego te teksty na podryw, takie tandetne. Ciekawe, czy te jego książki to są jego zasługi, pewnie nie. Nie zachowuje się jakby cokolwiek wiedział.
Postara się być miła wobec niego, ale bez przesady, bo w końcu ile można udawać, że kogoś się lubi.

Następnego dnia podczas śniadania okazało się, że niejaki Ron Weasley dostał tak zwanego wyjca.
Jane podczas całego śniadania czuła na sobie wzrok Lockharta, jednak nie śmiała spojrzeć w jego stronę.
Podczas lekcji skupiała się tylko na swojej pracy.
Jak stwierdziła, najlepszym uczniem, drugiego roku jest Hermiona Granger. Zna zawsze odpowiedź na każde zadane pytanie, co Jane bardzo docenia.
Postanowiła w tym roku jeszcze nie mówić Harremu, że przyjaźniła się z jego matką. Jeszcze jest za młody, jak twierdzi.

Nie minęło kilka dni, a Lockhart podszedł do niej na pustym korytarzu i zagadał:
- Och co za przypadek, że na siebie wpadliśmy.
- Tylko, że to pan do mnie podszedł. - stanęła pewnie i złożyła ręce.
- Jaki tam pan. Mów mi po imieniu. Los chce abyśmy byli obok siebie. Mam ogrom fanek, ale dla ciebie znajdę czas.
- Słucham ?! - wypaliła oburzona.
- Widać, że coś do mnie czujesz i wcale ci się nie dziwie. Ty jesteś piękna, a ja przystojny, więc do siebie pasujemy. - zaczął się głupio szczerzyć.
Jane była poirytowana, że uznał, że ona niby coś do niego czuje. Od niego byłby już lepszy Snape. Cholera, znowu o nim myśli i to w takich okolicznościach. Zresztą nie ważne, każdy byłby lepszy od Lockharta.
- Muszę zepsuć twoją teorię, ponieważ nic do ciebie nie czuje.
- Ach rozumiem... Udajesz nie dostępną, ale spokojnie nie musisz kłamać.
- Ale ja... - przerwał jej.
- Idę teraz na lekcje, ale postaram się znaleźć dla ciebie czas. - mrugnął do niej i odszedł.
Zacisnęła pięść i wycedziła przez zęby do siebie:
- Co za kompletny kretyn !
- Nie ładnie jest tak zwracać się o współpracownikach. - z cienia wyłonił się Severus.
- Słyszałeś to ?!
- Być może.
- Czemu niektórzy nie potrafią zrozumieć najprostszych rzeczy ?!
- Mówisz o sobie ? - uśmiechnął się złośliwie.
- Dobrze wiesz o kim mówię ! - nadal była zła.
- Nie powinnaś mówić tak o swoim kochanku. - będzie miał jak ją irytować.
- O nie ! - podeszła do niego i wskazała na ze złością na niego. - Nawet się nie waż tak mówić, bo z wymiotuję.
- Niestety, ale chyba będę musiał tak mówić. - odsunął się od niej na bezpieczną odległość.
- Ach ! Ty ! - zaczęła chodzić w kółko zła.
- Czyżbyś potrzebowała eliksiru spokoju ?
- Nawet nie wiesz jak bardzo nienawidzę takich nachalnych mężczyzn ! A po za tym nie masz przypadkiem jakiejś lekcji ?!
- Najpierw pilnuj siebie, a później innych.
- Ja nie mam już dzisiaj żadnych lekcji. - złożyła ręce i wydęła policzki.
- Zachowujesz się jak dziecko. - prychnął.
- Wracam do siebie. - ruszyła nadal zła, do komnat.
Co to w ogóle za pomysł, aby ona miała być z tym idiotą !
Ona nigdy nie patrzy najpierw na wygląd tylko na charakter i poziom inteligencji,
a on ma chyba zerowy ! Oczywiście chodzi o Lockharta, bo widać, że Snape sporo wie.
Snape w ogóle jej nie pomógł tylko jeszcze bardziej ją zirytował. Z resztą czego mogła się po nim spodziewać ? Może, że jej pomoże, wolne żarty.
Przez to przypomniały jej się wydarzenia z jej siódmego roku w Hogwarcie. Od razu potrząsnęła głową i postanowiła pójść spać.

Zapach różOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz