Rozdział 12

1.4K 49 27
                                    

Znam to uczucie, kiedy człowiek znajduje się na krawędzi. I nie ma sposobu, aby odciąć się od poszarpanego brzegu. Proszę pozwól mi zabrać Cię z ciemności do światła, bo wierzę w Ciebie. Wiem, że możesz wygrać innej nocy. Nie myśl o wybraniu prostej drogi. Nie ma potrzeby zdmuchiwać świec, bo wszystko jeszcze przed Tobą. Każdy z nas sięgnął dna i był zapomniany. Więc jeśli jesteś tam i ledwo się trzymasz to - Spróbuj jeszcze raz z tą kołysanką. Jeśli mnie słyszysz to staram się do Ciebie dotrzeć ...

Alessandro

- Nie .. nie chce - Tatum z całej siły odpycha mnie od swojego ciała. Ucieka. Dłonią ociera swoje zapłakane policzki i w końcu spogląda w moje oczy. Przygryzam swoją dolną wargę, ponieważ nie mogę przywyknąć do widoku jej w takim stanie. A najgorsze było to, że to tylko i wyłącznie moja wina. Biorę całą odpowiedzialność za jej cierpienie, bo jestem pieprzonym kretynem, który najzwyczajniej w świecie na nią nie zasługuje. 

Potrząsam swoją głową i jednym pociągnięciem pozbywam się swojego krawata. Nie zważając na jej protesty, chwytam jej szczupłą dłoń w swoje łapska i zginam nadgarstek, kierując jej palce w stronę serca. Trzy pieprzone cięcia, które miażdżyły moje serce. Brzegi jej rany zbliżają się do siebie, więc drugą dłonią obwiązuje jej nadgarstek swoim czarnym krawatem. Nawet nie wiem co powinienem jej powiedzieć .. 

Jestem na nią tak cholernie zły, bo się poddała. Zrezygnowała z nas, ale dopiero teraz zaczynałem rozumieć to, co wszyscy próbowali mi powiedzieć. Ona przede wszystkim zrezygnowała z siebie. Przymykam swoje oczy, a kiedy je otwieram boję się spojrzeć w jej opustoszałe. Obiecałem sobie, że jej pomogę. Jej obiecałem, że ją ochronię. Jednej z tych obietnic nie potrafiłem spełnić, ale nie mogłem poddać się tej drugiej. Wciąż trzymając jej dłoń, podnoszę swoje oczy i wlepiam w jej. Zaciskam usta w wąską linię i próbuję przywołać się do porządku. 

- Odsuń się ode mnie do cholery ! - wyrywa swoją dłoń z mojego uścisku i cofając się, wpada na drzwi. Patrzy na mnie wzrokiem przepełnionym bólem i rozpaczą.

- Nie ufasz sobie ? - staram się wyciągnąć z niej cokolwiek, co na nowo pozwoli mi w nas uwierzyć. 

- Nie ufam Tobie - odpowiada. Cofam się w tył do miejsca, gdzie znajduje się biurko. Jej słowa parzą moją skórę i zatrzymują serce. Zawiodłem ją. Kobieta stojąca przede mną obdarzyła mnie swoim zaufaniem i ślepo wierzyła w to, że nigdy jej nie opuszczę. Tymczasem ja pogrzebałem nas żywcem. 

- Teraz jesteś bezpieczna ? - pytam spokojnie. Tatum nie odpowiada, a ja staram się zebrać w sobie wszystkie siły, jakie mi jeszcze pozostały - .. Posłuchaj mnie Tatum, masz problem i musisz ... musimy ... - szybko się poprawiam, jednak ona równie szybko mi przerywa. 

- Nie mów mi co musze, a czego nie !! Nie Ty o tym decydujesz ! 

Jak mam do niej dotrzeć, co mówić, aby chciała mnie słuchać ? Patrzę na nią i nie mogę uwierzyć w to jak bardzo się zmieniła. Kiedyś była słodka, niewinna, a teraz ? Od kiedy się pojawiła zachowuje się jak ktoś zupełnie inny. Zaczynam się zastanawiać, czy od wczoraj, od kiedy ponownie przekroczyła ten dom, powiedziała do mnie cokolwiek nie krzycząc ? 

- A kim chcesz być ?! - teraz to ja nie wytrzymuje. Jestem zrozpaczony i słaby  - .. To jest Twoje życie ? .. - dłonią wskazuje na jej ranę - .. narkotyki, papierosy. Tak chcesz żyć ?! 

- Nic Ci do tego.

- Chce Ci pomóc .. - niemal szepcze 

- Ale ja nie chce Twojej pomocy, rozumiesz ?! To tylko kolejna porażka w moim życiu. Nie robi to już na mnie wrażenia. To urocze, że taki koleś jak Ty, wielki Alessandro Argentero .. - śmieję się kpiarsko - .. jest tak naiwny .. - odrywa się od drzwi i kieruje w moją stronę - .. nie zmiennie się ... - szepcze przez zaciśnięte zęby - .. nie chce, rozumiesz ? To Ty masz problem 

Let it last / cz. 2 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz