Rozdział 8

1.4K 49 29
                                    

Zbyt długo, zbyt późno. Za kogo się miałem by kazać Ci czekać ? Na kolanach błagam o szansę na ostatni taniec. Bo z Tobą wytrzymam całe to piekło. By wziąć Cię za rękę dałbym wszystko. Wszystko za nas. ..
Bo Ty wiesz, kocham Cię. Zawsze Cię kochałem i tęsknię za Tobą, gdy zbyt długo jestem daleko. I marzę o tym, że będziesz ze mną i już nigdy nie odejdziesz...
Chciałem byś została, bo potrzebowałem usłyszeć jak mówisz kocham Cię, od zawsze Cię kochałam i wybaczam Ci, że zbyt długo byłeś daleko. Więc oddychaj, bo już nigdy Cię nie zostawię. Uwierz w to ...

Alessandro

Odwracam się w stronę apartamentu, kiedy do moich uszu dociera głos otwieranych drzwi. Mój wzrok odnajduje twarz Sophie, co ponownie pozwala mi się skupić na słowach Lorenzo. Wyszedłem na balkon, tak aby nikt nie był w stanie usłyszeć naszej rozmowy. Sophie niemal błagała mnie, abym pozwolił jej lecieć ze mną do Rosji. Nie byłem zadowolony z tego pomysłu, ale nie miałem sumienia kolejny raz jej odmawiać. Przez ostatnie tygodnie cierpiała, nawet jeśli nie chciała się do tego przyznać. Była niemal tak samo niepewna jutra jak ja. 

- Tatum nie ma i nie było w Meksyku - oznajmia Lorenzo zmartwionym głosem. 

- Zostało Wam coś jeszcze do sprawdzenia ? - dopytuje przecierając swoja twarz dłonią. 

- Sprawdzamy Florydę. Kazałem też naszym ludziom obserwować jej znajomych w Los Angeles. Wątpię, żeby tam wróciła, ale lepiej nie ryzykować - Tym razem Lorenzo postanowił osobiście udać się z chłopakami i wszystkiego dopilnować na miejscu. Byłem mu za to wdzięczny, ponieważ nikomu nie ufałem tak bardzo jak jemu.

- W porządku - wypuszczam wstrzymywane powietrzę i odchylam swoją głowę do tyłu, wpatrując się w czyste niebo - Zaraz mam spotkanie z Rosjanami. Postaram się wszystko szybo załatwić i od razy wracam do Nowego Yorku - zapewniam

- Bez pośpiechu. Zajmij się tą sprawą, bo inaczej stracimy na dostawach - przypomina, jakbym nie zdawał sobie z tego sprawy. Rozłączam się i wchodzę do środka naszego apartamentu, w którym znajduje się Sophie.

- Mają tutaj pyszne śniadania - zachwyca się poprawiając swój makijaż. Wysyłam SMS do Sergio, którego postanowiłem zabrać ze sobą do Moskwy jako moją prawą rękę. Chłopak odpowiada jednym zdaniem, że samochód zaraz będzie gotowy. Chwytam za portfel i okulary przeciwsłoneczne, które od razu zakładam na nos. 

- Już wychodzisz ? - pyta rozczarowanym głosem blondynka, która dziś dla odmiany postanowiła wyprostować swoje długie włosy. 

- Tak - odpowiadam krótko. Dziewczyna podchodzi do mnie i wiesza swoje ponętne ciało na mojej szyi, zachłannie wpijając się w moje usta

 - .. ale wrócisz szybko, tak byśmy mogli wypróbować tą gigantyczną wannę w naszej łazience ? - oblizuje swoje usta, odsuwając się ode mnie na kilka centymetrów. W prawdzie wolałbym zostać tutaj z nią i zwiedzać jej ciało, ale dobro firmy było na pierwszym miejscu i wiedziałem, że przyjemności będą musiały jeszcze chwilę poczekać. Zdawałem sobie również sprawę z tego, że im szybciej zakończę dzisiejsze spotkanie, tym szybciej wrócę do domu.  

- Zobaczę co da się zrobić - uśmiecham się wprost w jej rozchylone usta. 

- Mhym ... mam taką nadzieję panie Argentero - dłoń Sophie niebezpiecznie zaczyna krążyć po moim ciele. W ostatniej chwili chwytam jej nadgarstek i uruchamiam zanim jej palce obejmą mojego niemal gotowego kutasa.

- Jeśli nie przestaniesz, nici z mojego spotkania ... - tłumaczę 

- Więc, chyba nie powinnam przestawać .. - uśmiecha się i mocno przyciąga moją twarz do swojej. Łączy nasze usta w płomiennym pocałunku, którego żadne z nas nie chce przerywać.

Let it last / cz. 2 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz