Ocean oddziela dzień od dnia, a ja powoli zaczynam wariować. Bo jeżeli widzę cię przy "nigdy", jak możemy mówić "na zawsze" ? .. Gdziekolwiek pójdziesz, cokolwiek zrobisz, będę na Ciebie czekać dokładnie tu. Nieważne ile to zajmie lub jak bardzo złamie mi serce. Będę na Ciebie czekać. Cały czas uważałem to za oczywiste. Kiedy myślałem, że to przetrwa. Słyszę śmiech, smakuję łzy ale nie mogę być blisko Ciebie. Zastanawiam się jak możemy utrzymać ten związek, ale jeśli w końcu będę z Tobą. Zaryzykuję .. Czy nie widzisz tego malutka, że doprowadzasz mnie do szaleństwa ? ...
Alessandro
Lorenzo wpatrywał się we mnie, wyczekując jakiejkolwiek reakcji z mojej strony. Jeśli myślał, że zastanawiałem się nad tym jak bezboleśnie pozbyć się tego gnoja, to kurewsko się mylił. Wręcz przeciwnie, myślałem o tym, jaki ból powinienem mu jeszcze zafundować. Z drugiej zaś strony niczego nie pragnąłem bardziej od tego, aby jak najszybciej się go pozbyć. Nie chciałem więcej musieć patrzyć na jego mordę, którą do tej pory rozkwasiłem już setki tysięcy razy.
- Wykąpiemy go w kwasie - obwieszczam naprawdę zadowolony ze swojego pomysłu
- Myślisz, że on zasługuje na takie dobrodziejstwo ? - żartuje Lorenzo, choć nie udaje mu się ukryć tego, że jest pod wrażeniem mojego toku myślenia
- Myślę, że nie. Ale niech zna moje dobre serce
W głowie już słyszałem jego skomlenia i błagania, bym go oszczędził. Zabicie tej kanalii za pomocą broni, byłoby dla niego nagrodą, na którą sobie nie zasłużył, a ja nie zamierzałem sobie pozwalać. To prawda, że do tej pory sprezentowaliśmy mu wiele atrakcji, ale podobno zawsze warto zostawiać najlepsze na sam koniec.
- Dziś w porcie ma być dostawa. Zbierz ludzi i o 20 widzimy się na miejscu - przypominam i zarazem rozkazuje swojemu młodszemu bratu, zdając sobie sprawę z tego, jak często zapominał o ważnych sprawach.
- Spodziewasz się jakichś niespodziewanych gości ?
- Lepiej dmuchać na ...
Nie kończę swojego zdanie, gdyż w chwili kiedy wypowiadam kolejne słowa, w całym domu słychać ogłuszający strzał. Wzrok Lorenzo niemal od razu ląduje na mnie, a mój z kolei na nim. Wpatrujemy się w siebie z taką intensywnością, jakbyśmy dzięki temu byli w stanie odpowiedzieć na swoje niewypowiedziane pytania. Od razu, kiedy przypominam sobie, że w tym momencie w domu nie powinno być już żadnego z moich ludzi, mój puls gwałtownie przyśpiesza, a myśli uciekają w stronę, w którą nie powinny. Takie uczucia towarzyszyły mi już od dawna, bo ilekroć działo się coś złego, ja w pierwszej kolejności zawsze myślałem o Tatum i tym razem też tak było. Ten dźwięk w żadnym wypadku nie był mi obcy, a mimo to trząsłem się jak pieprzona chorągiewka na wietrze.
- Piwnica - rzuca Lorenzo, po czym rusza we wskazane miejsce. Wyprzedzam go na schodach biegnąc tak szybko, jak tylko potrafię. Następnie wyciągam broń z kabury i przeładowując ją, szybko zbiegam po kolejnych stopniach schodów. Za sobą słyszę ciężkie kroki Lorenza, który prawdopodobnie jest nieco mniej zdenerwowany ode mnie. To niemożliwe, by ten kretyn jakimś cudem pochwycił w swoje łapska broń i kogokolwiek zabił, a już na pewno nie siebie. Był tchórzem i nawet jeśli wiedział, że dzięki temu czeka go łatwa i prosta śmierć, nie byłby w stanie sam siebie pozbawić życia.
W chwili, kiedy moje stopy stają przed apartamentem Edoardo, czuje się tak jakbym właśnie przestał istnieć. Moje oczy dostrzegają jedynie jego pochyloną głowę, z której kapie krew i swojego anioła, który skulony kołyszę się przy ścianie. Przed Tatum leży czarna broń, która bezspornie jest odpowiedzialna za to, co się tutaj stało. Zanim jestem w stanie się ruszyć, dostrzegam Lorenza, który podchodząc do Edoardo, podnosi jego głowę do góry. Widok jest okropny, jednak dla mnie był niemal codziennością. Mój brat zaciska swoje usta w wąską kreskę, najpewniej żałując niewykonanej kąpieli w kwasie, która teraz byłaby bezcelowa.
CZYTASZ
Let it last / cz. 2 ✔️
RomanceDruga część książki "Let it burn". Tym razem nic z tego co miało się wydarzyć, nie zostało zaplanowane. Tatum nie jest już tą samą poukładaną dziewczyną, a Alessandro nie jest już tak niezwyciężony. Przeszłość zbliża się do nich wielkimi krokami. T...