Rozdział 38

293 11 0
                                    

Chwyć anioła za skrzydła i błagaj ją teraz o cokolwiek. Błagaj ją teraz o jeden dzień więcej... 

Tatum

Kolejne dni, które spędzam w królestwie Alessandro Argentero nie różnią się niemal niczym od poprzednich. Sypiam słabo, jem niewiele, myślę zbyt dużo. Jestem sama. Alessandro jest zajęty swoimi sprawami. Wiem, że coś się dzieje ale nic poza tym. Nie pytam, karmiona kłamstwami od dawna nie czuję się już dobrze. To mi nie wystarcza, ale mojej błogiej ciszy, która jest wołaniem o jego bliskość, nikt nie słyszy. 

- Co tam zajada mój chrześniak? - pyta na wstępie Lorenzo wchodząc do salonu gdzie siedząc na kanapie, pochłaniam kromkę z serem. Jego pytanie wprawia mnie w niemały szok, który szybko mija, kiedy chłopak przeskakuje przez oparcie i siada obok mnie spoglądając na włączony telewizor - kwitniesz - uśmiecha się, nawet nie odrywając wzroku od czarnego prostokąta.

- A czuję się, jakbym przekwitała - wyznaje i odkładam kromkę na talerz, a następnie na stół. 

- Będziesz ją jeszcze jadła? - dopytuje brunet, jednak nie czekając na moją odpowiedź wkłada chleb do ust.

- Wychodzisz? - pytam spoglądając na jego buty. 

- Dopiero wróciłem. Wiesz to smutne, że nie zauważyłaś mojej nieobecności przez cały dzień. Tak mało dla ciebie znaczę? - chwyta się za serce odwracając w moją stronę - Jak się czujesz? Mały daje popalić? 

- Dlaczego zakładasz, że to będzie chłopiec? - dziwie się, marszcząc czoło 

- Po prostu. Nazwij to szóstym zmysłem - wyciera swoje ręce i przechwytując pilot, zaczyna skakać po kanałach 

- Co się stanie, jeśli dziecko okaże się chłopczykiem? - przyglądam się uważnie jego twarzy, która jak na zawołanie zaczyna się spinać 

- Będzie tak przystojne jak wujek - uśmiecha się po chwili i odwraca w moją stronę - Istna tragedia. 

- Wiesz, że nie o to pytam - brnę w to dalej, wywracając oczami 

- Wiem - kwituje - I wiem, że ty wiesz - dodaje - Nigdy nie byłaś dobra w te klocki Tatum - zauważa cmokając ustami - Wyrzuć z siebie to co leży ci na sercu i..

- Chciałabym aby Alessandro to rzucił. Mam na myśli ... wiesz co mam na myśli - wypalam zanim Lorenzo zdąża skończyć 

Zamiera na moment, po czym powoli zaczyna przekierowywać głowę w moją stronę. Przygląda mi się z konsternacją, która przyćmiewa oznakę smutku w jego wesołych oczach. 

- Jeśli odejdzie to zginie - zwęża oczy - Z tego świata nie można odejść Tatum. Nie twierdze, że Alessandro chce w tym zostać, on musi, bez względu na to czego chce 

Między nami zapada cisza, której nie mam odwagi przerwać. Czułam, że Lorenzo nie żartuje. Tak naprawdę znałam odpowiedź przed zadaniem pytania, a mimo to łudziłam się jak zwykle. Pracę można było rzucić, ale to nie była dla Alessandro praca. To było jego życie, tlen który utrzymywał go na powierzchni 

- Alessandro nie ma argumentów, by Cię przy sobie zatrzymać 

- Ma moją miłość - wyznaje, na co brunet uśmiecha się smutno i przytakuje, zwężając oczy 

- Ale czy ta miłość jest silniejsza od miłości do niego? - wskazuje na brzuch, sprawiając, że z mojego oka wypływa pojedyncza łza - Nie może oddać swojej władzy. Jeśli przekazałby ją mnie i tak byłby narażony. Po pierwsze zrobił wiele złego, po drugie jest dla mnie najważniejszy, więc tym samym byłby najważniejszy dla naszych wrogów - wzrusza ramionami 

Let it last / cz. 2 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz