Rozdział 37

347 13 0
                                    

Kiedy odejdę, będę za tobą tęsknić  i będziesz w moich myślach każdej nocy i każdego dnia ...

Tatum

Ile razy czyjś świat może roztrzaskać się w drobny mak. Dlaczego ilekroć coś sobie postanowię, o czymś zadecyduje, wszystko to spada szybciej, niż zdołałam to wznieść? Jestem w ciąży. Będę miała dziecko z mężczyzną, od którego desperacko pragnę się uwolnić. Mężczyzną, który teraz wiezie mnie do swojego domu. Znowu. Czuję jakbym kręciła się w kółko na karuzeli, z której chce wysiąść i zarazem uparcie zostać. 

- Powinniśmy porozmawiać Tatum - jego cichy głos przecina powietrze, ale wzrok wciąż utkwiony ma w jezdni. 

Nie powinniśmy. Musimy

- Tak, wiem - przytakuje, wciąż wpatrując się w ruch za oknem - Jutro - dodaje po chwili spoglądając na swoje drżące palce. Dziś potrzebuję zamknąć się w swoim świecie. 

Jak mogłam nie zauważyć, że pod sercem rośnie we mnie życie? Byłabym najszczęśliwszą kobietą na świecie, gdybym tylko mogła te informację usłyszeć kilka lat wcześniej. Skakałabym ze szczęścia, dziękując Bogu po stokroć. Teraz nie potrafię nawet nazwać tego co w tej chwili czuję. Nie mogłam przyznać sama przed sobą, że ta informacja była niczym nóż wbity w plecy. Jaką kobietą się stałam? Chciałam tego dziecka najbardziej na świecie, ale bałam się o jego przyszłość znacznie bardziej, niż go pragnęłam. To czyniło ze mnie potwora. 

Alessandro parkuje samochód na podjeździe i okrążając go, otwiera mi drzwi. Wyciąga swoją dłoń, którą chwytam. Z chwilą, kiedy nasze skóry się dotykają, czuję się jakbym była porażona prądem. Przelotnie spoglądam w jego oczy i potrafię jedynie dostrzec niepewność, jaka zapewne bije i z moich. Spuszczam wzrok i wyprzedzam go, nie mogąc znieść ciężkiej ciszy między nami. 

Wchodzimy do domu, który wydaje się uśpiony i obydwoje od razu kierujemy się na schody. Po raz pierwszy cisza jaka nas otacza jest krępująca i wydaje się trwać zbyt długo. Popycham drzwi prowadzące do gościnnej sypialni, w której zatrzymałam się ostatnim razem, wciąż czując i słysząc kroki Alessandro za swoimi plecami. 

- Tatum? - słyszę za sobą jego głos, ale mimo to nie odwracam się, kontynuując przeszukiwanie szuflady - Tatum, porozmawiajmy .. - Niemal błaga, zmęczonym głosem. 

Nieruchomieje, wypuszczając koszulę nocną ze swoich dłoni. Przymykam oczy i biorę głęboki oddech. 

- Nie mam pojęcia co powinnam powiedzieć - przyznaje, przegryzając wargę, która zaczyna lekko drgać 

- Wszystko. O czym myślisz, czego się boisz. Co się dzieje w twojej głowie - słyszę jak się porusza - Możesz powiedzieć mi o wszystkim. Jestem tutaj - mówi z desperacją 

Odwracam się i niemal wpadam na jego sylwetkę. Nasze spojrzenia się krzyżują. Boże, jak dotarliśmy do tak beznadziejnego miejsca. Ratuj mnie

- Nie potrafię tego zaakceptować. Próbuję, ale mi nie wychodzi - zaciskam palce na komodzie za swoimi plecami 

- Tego, że jesteś w ciąży? - Kręcę głową, głośno przełykając ślinę 

- Tego - szepcze drżącym głosem, wskazując na broń znajdującą się zapewne za paskiem jego czarnych spodni - I tego nie uda nam się przeskoczyć 

- Broń wcale nie jest problemem Tatum - kręci głową, następnie mrużąc oczy - A ty szukasz wymówki - powoli zaczyna się odwracać, nie chcąc ciągnąć tego tematu 

- To nie wymówka - bronie się

Alessandro nieruchomieje i znów staje ze mną twarzą w twarz. Następnie wyciąga broń, bo tak jak przewidziałam, zawsze ma ją przy sobie. 

Let it last / cz. 2 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz