Rozdział 30

822 32 11
                                    

Wiem, że nigdy wcześniej tak nie kochałam i nikt wcześniej mnie tak nie kochał.
Z tobą śmiałam się i płakałam, żyłam i umierałam. Czegóż bym nie zrobiła, by być z tobą... Wiem, muszę zapomnieć o tobie i żyć dalej, ale nie potrafię powstrzymać swych łez zbyt długo. Chociaż życie nie będzie takie same, biorę winę na siebie. Zamknij drzwi i pozwól by moje życie było jak dawniej. I nigdy, nigdy się nie dowiem, jak pozwoliłam ci odejść..


Tydzień później..

Tatum

Od tygodnia jestem tutaj bez Ciebie kochanie...
Od tygodnia egzystuje, bo od kiedy odszedłeś, nie potrafię sama oddychać..
Od tygodnia nie opuszczam naszej sypialni..
Od tygodnia nie gaszę światła, by nie przegapić momentu, w którym do mnie wracasz. Od tygodnia czekam na to, aż po mnie wrócisz.
Od tygodnia wpatruję się w twoje zdjęcie i od tygodnia próbuję posklejać swoje serce. Ale ono się nie daje. Jest Ci wierne.
Od tygodnia spotykamy się już tylko w snach...

Od siedmiu dni coraz mocniej tęsknię...

Budzę się w środku nocy, cała zlana potem. Podrywam się do siadu i jak zwykle sprawdzam miejsca, w których Alessandro teraz powinien być, łóżko, fotel, próg drzwi. Wciąż go nie ma. Nie jestem w stanie przypomnieć sobie jego twarzy, która znów nawiedziła moje sny. Nie pamiętam. Z całej siły przygryzam swoją dolną wargę i zauważam, że zasnęłam na podłodze. I nikt nie zaniósł mnie do łóżka, nie zakopał w pościeli i nie zapewnił, że wszystko będzie dobrze. Że sobie poradzę. Odrywam prawą dłoń od ramki ze zdjęciem Alessandro i automatycznie wpatruję się w jego pewne, twarde spojrzenie. Człowiek niezwyciężony. Mężczyzna, który mógłby zmienić świat, gdyby tylko tego chciał. Zniknął. Minął tydzień. Ludzie wciąż żyją, smucą się, weselą, żyją. Ale jego już nie ma.

- Jak mam sobie poradzić bez Ciebie? - szlocham, palcem gładząc jego policzek. Przyciągam czarną ramkę do swojego serca i z całej siły ściskam. Tak jak powinnam objąć jego, gdy ode mnie odchodził.

Ale to mi nie wystarcza. Nie czuję jego osoby, nie czuję jego ciała i zapachu. Nieporadnie podrywam się na równe nogi i wchodzę do garderoby. Zasysam powietrzę i powoli wyciągając dłoń, gładzę jego idealnie wyprasowane, zawieszone koszule. Wszystko tutaj zostawił. Nawet mnie. Wszystko jest takie samo, jak w chwili, kiedy stąd wyjechaliśmy. Ściągam jedną z jego czarnych koszul, a z szuflady przechwytuje jego wodę kolońską. Upadam na podłogę, a z moich oczu wylewa się potok łez. Przymykam powieki i przyciągam skrawek materiału, jaki mi po nim pozostał, do twarzy. Zaciągam się jego zapachem, który wciąż ozdabia koszulę i tak jak w przypadku zdjęcia, mocno obejmuję.

Pryskam ją jego zapachem i czuję, jakby właśnie do mnie przyszedł. Jak wtedy, tego dnia, kiedy wróciłam do mieszkania, a on już tam na mnie czekał. Uciekłam od niego, bo tamtego dnia zobaczyłam w nim bestię. Teraz chciałabym, żeby ta bestia rozerwała mnie na kawałki. Bym znów poczuła, że żyję.

Zostawił mnie tutaj rozbitą na miliard kawałków. Wszystkie nasze wspomnienia wciąż we mnie żyją i nie potrafię poradzić sobie z tą myślą, że szuflada choć prawie pusta, została zamknięta.
I może z czasem Aless przestanie przejmować moją każdą myśl. Może w końcu ból ustanie i nauczę się bez niego żyć. Przyzwyczaję się do tego, że mogłam mieć go tylko na chwilę.
Pewnego dnia obudzę się i już nie będę szukała jego spojrzenia.

Ale to nie jest ten moment. Nawet nie mam pewności, że on kiedykolwiek nadejdzie. Po prostu taka myśl, daje mi siłę na wzięcie kolejnego oddechu. Czekam na niego, ale powoli zaczynam rozumieć, że on już nie przyjdzie.

Let it last / cz. 2 ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz