17. On ją zabiję!

636 30 1
                                    

Wysoki blondyn szedł przez lochy zamku Hogwart. Kierował się w stronę gabinetu opiekuna Slytherinu. Wpadł do niego jak burza:

- Cholera, Snape, masz mi...

"No ładnie nie ma go!" - pomyślał sobie stalowooki i zrezygnowany wybiegł z sali. Pozostało mu albo zrobić to sam, albo poprosić o pomoc znajomych Gryfonów i Ślizgonów. Wiedział że sam nie da rady, a na przerwanie kłótni też nie miał najmniejszej ochoty. Ale musiał odbić Astorię i zrobić jak najszybciej się da. I na dodatek tak żeby nie zauważył tego Voldemort, który był Mistrzem Legilimencji. Chociaż Bellatrix nauczyła go oklumecji i był w tym całkiem niezły, to gorzej z resztą. A i jeszcze Snape i Lestrange. Severusa nie było w zamku, ale Rudolf może być trudnym przeciwnikiem. 

Miał już pewne podejrzenia co do tej sprawy, wiedział że sam sobie nie poradzi. Ale on i tak jak zwykle postawił na swoim i postanowił dać sobie radę sam.

Pobiegł po schodach na siódme piętro, po drodze narzucając na siebie pelerynę - niewidkę Pottera, której mu nie oddał i nie zamierzał tego zrobić w najbliższym czasie. 

Pokój Życzeń. Jeśli Voldemort chciał do czegoś wykorzystać Astorię, to na pewno była to naprawa szafki zniknięć. 

Nie musiał nawet zbytnio się wysilać z wymyślaniem życzenia, bo było to bardzo proste. 

"Chcę zobaczyć Astorię" - trzeci raz przechodził obok ściany.

Pojawiły się przed nim tak dobrze już znane mu drzwi.

Miał rację. Gdy podszedł bliżej, zauważył że w czarnej pelerynie, ale bez maski stoi sobie Lestrange. Poruszał różdżką, a obok niego rzucała jakieś zaklęcia Astoria, poruszając się nienaturalnie wyprostowana. 

Widać było, że Lestrange jest zmęczony, bo ziewał co chwilę.

"To działa na moją korzyść" - Draco uśmiechnął się w duchu. - "Teraz, albo nigdy"

Rzucił dosyć mocne przeciw zaklęcia na Astorię, i jedno nie wykrywane na Lestrange'a. Już miał wyjść z pod peleryny i zza góry jakichś niepotrzebnych przedmiotów, kiedy ktoś przywiązał go to stojącej w pobliżu szafki i zakneblował mu usta.

Śmierciożerca widoczne coś zauważył, bo złapał mocno za ramię Astorię.

- Próbowałaś się uwolnić, co? Mam nadzieję, że spodoba ci się w moich lochach! - uśmiechnął się do niej drwiąco.

Teleportowali się gdzieś razem, a w zasięgu wzroku Malfoya, pojawiła się Bellatrix.

- Zwariowałeś!? - wykrzyknęła, ale rozwiązała go.

- CZEMU mnie powstrzymałaś!? On ją zabiję! - Draco również krzyczał. Z łzami w oczach.

Kiedy Bellatrix krzyczała na niego i wypominała mu jaki jest niepoważny, Dracoo uświadomił sobie coś ważnego.

A mianowicie to, jakie uczucia żywił do pewnej dziewczyny.

Do najbliższej mu dziewczyny, którą miał jeszcze półtora tygodnia zabić.

Do jego Astorii...

/////////////

Poprawiony

Śmierciożercy | MessengerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz