49. Wbrew sobie i wszystkich naszych postanowieniach o przyjaźni.

157 10 10
                                    

- W niezłe bagno się wpakowaliśmy. - James rzucił się na łóżko.

- Wiem. - odpowiedziałem. - Mam nadzieje, że Łapa nie wymyślił gorszej zemsty.

- Szczerze przyjmujesz taką opcje?

- Nie.

Zapadła chwilowa cisza, którą przerwał wściekły wrzask Syriusza.

- Oho, zaczyna się. - uśmiechnął się Potter.

Plan przyjmował, że powinniśmy teraz uciekać, lecz świadomi tego, że i tak mój brat nas dopadnie, zostaliśmy w pokoju. Zresztą jeszcze trochę minie, zanim Syriuszowi uda się powstrzymać skutki "niewinnego" żartu.

- REGULUS! JAMES! ZABIJE WAS!!!

- Upss... Coś za szybko mu to poszło. - James zmarszczył brwi. - Powinien dalej...

Przerwał mu trzask zamykanych drzwi. Łapa szukał nas na po domu. Wkrótce się zorientuje gdzie jesteśmy.

- Chodź! - otworzyłem okno.

- Zwariowałeś! Chcesz zeskoczyć!? Zabijemy się! - krzyknął James szeptem.

- Kto powiedział, że mam zamiar skakać? Rób to co ja i nie marudź!

Wszedłem na parapet, a następnie podciągnąłem się na odstając kawałku dachu. Idący za mną Potter zrobił to samo i po chwili siedzieliśmy na dachu.

- Nic już nie będzie takie samo... - westchnął.

- Masz na myśli Lupina, prawda? Syriusz cały czas chodzi załamany...

Nie musiał odpowiadać; to pytanie było zbędne. W ciszy siedzieliśmy na dachu, przyglądając się powoli zachodzącemu słońcu. Ostatnie tygodnie nie były zbyt kolorowe i odbijało się to na każdym. Byliśmy w stanie wojny i nie było wiadomo co stanie się następnego dnia.

- Regulus... - zaczął James, delikatnie się do mnie przysuwając i patrząc w moje oczy.

Po chwili poczułem jego wargi na moich. Wbrew sobie i wszystkich naszych postanowieniach o przyjaźni, oddałem pocałunek.

////////////////

Śmierciożercy | MessengerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz