4. Nie pisz że odkryłyśmy tajemnicę Czarnego Pana!

1.5K 54 6
                                    

Czytasz na własną odpowiedzialność. Ten rozdział jest okropny i sama nie wiedziałam czy go nawet wstawić

Narcyza Malfoy stała na korytarzu i próbowała przekonać swoją siostrę Bellatrix Black (kilka dni temu Lestrange, a za kilka miesięcy Snape) żeby nie pisała na Messengerze na grupę Spotkania Śmierciożerców, że odkryły tajemnicę Czarnego Pana. Otóż prawie tydzień wcześniej, Narcyza odkryła że jej siostra jest pod wpływem zaklęcia Imperius. Bella nie wierzyła siostrze i chciała się sama przekonać. Przeteleportowała się do Munga i okazało się że naprawdę jest kontrolowana. Starsza Black była tym bardzo zdenerwowana, i zdążyła podjąć już milion decyzji. Rozwiodła się z Rudolfem Lestrange, zamieszkała w swoim rodzinnym domu i najważniejsze: została oczyszczona z zarzutów. Teraz Malfoy próbowała ją odwieść od pomysłu wyjawienia Voldemortowi że to odkryła. Starania Narcyzy poszły jednak na marne. Nim się obejrzała na grupie pojawiła się wiadomość wysłana przez Bellatrix. Dziewczyna dostała polecenie, miała się ożenić z Severusem. Po kilku sekundach pojawiła się wiadomość, która wstrząsnęła Narcyzą. Malofy miała też dostać karę. Jednak nie to najbardziej ją zdziwiło, lecz Lucjusz który zmienił jej nick na Narcissa. Czyżby miało się coś zmienić? Nie kolorując prawdy, bo w jej małżeństwie było coraz gorzej i gorzej. Narcyza nie chciała sobie robić złudnych nadziei, bo jedno słowo nie mogło nic zmienić. Nie wiedziała jak bardzo się myliła...

***

Bellatrix leciała nad Londynem. Co prawda żywiła urazę do Voldemorta, ale rzeczy które jej pokazał były bardzo użyteczne. Skręciła o 30 stopni w prawo. Za jakieś 4 godziny powinna dotrzeć do Hogwartu. Nie wiedziała po co tam leciała. Coś mówiło jej że powinna tam teraz być. I po drodze miała dowieść lojalności Voldemortowi (czego nie chciała robić), czyli zabić albo zostać zabitą...

***

Kara Narcyzy zaczynała się za cztery dni. Miała jeszcze te cztery dni odpoczynku, a potem piekło...

*** 

Black pojawiła się przed Hogwartem. Z łatwością weszła na błonia. To było dziwne... Zastanawiała się co teraz zrobić. Po bardzo krótkim namyśle poleciała do swojego ulubionego miejsca w Hogwarcie, czyli wieży Astronomicznej. Po jej twarzy zaczęły spływać słone łzy, spowodowane wspomnieniami i tym co ma się dziać. Prawda uderzyła w nią dziesięć razy mocniej niż zwykle. Bellatrix była osobą nie lubiącą okazywania uczuć publicznie, ale te przez te wszystkie lata oschłości, emocje w niej się skumulowały i teraz wybuchły.

-Spodziewałem się że się tutaj pojawisz Bellatrix.

***

Narcyza Malfoy siedziała w małym salonie na 3 piętrze i przeglądała album ze zdjęciami, których było tu całkiem sporo. Mała Narcyza z siostrami, pierwszy dzień Hogwartu, zdjęcie z przyjaciółmi, z Lucjuszem, z Severusem, z jej kotką, pierwsz...

-Kiedyś było tak pięknie, prawda? - z zamyślenia Narcyzę wyrwał Lucjusz Malfoy.

Kobieta od razu się przestraszyła. Ostatnimi czasami jej mąż odzywał się tylko po to by na nią nakrzyczeć albo przypomnieć jej o tej chorej ideologii czystej krwi, dlatego mimowolnie skuliła się w fotelu i zadrżała, choć siedziała pod ciepłym kocem. Mężczyzna zauważając podszedł do Narcyzy i delikatnie ujął jej rękę. 

-Chciałem cię przeprosić za to wszystko. Wybaczysz mi, Narcisso? 

Kobieta nic nie odpowiedziała, tylko przytuliła się do Malfoya.

Jedno słowo może wiele zmienić...

***

Bellatrix szybko otarła łzy:

-Będę się zbierać.

Wyplątała się się z objęć Severusa i wstała z zamiarem powrotu do domu. Z gracją wzleciała ku niebu. 

Snape patrzył jeszcze chwilę za znikającą Bellatrix. Potem poszedł do lochów w dużo lepszym humorze.

//////////

Śmierciożercy | MessengerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz