Rozdział 17

1K 45 31
                                    

Na początku jedno małe pytanko: czy zostawiać pod rozdziałami listy 3-4 utworów?

- Odegrałeś swoją rolę w eksperymencie. O to twoja nagroda.- powiedział, po czym ściągnął słuchawkę z ucha.

Mężczyzna przycisnął niebieski guzik na małej konsoli sterowniczej, którą opierał przed sobą na zbiorniku paliwa swojego motocykla. Następnie pstryknął metalowym przełącznikiem, znajdującym się z boku konsoli. Panel zaczął zmieniać się w malutkie sześciany, które zaczęły składać się kostka po kostce, pochłaniając jego wcześniejsze rozmiary. Teraz był wielkości karty kredytowej. Schował go do wewnętrznej kieszeni skórzanej kurtki, którą zapiął pod szyję. Z głośnym rykiem odpalił swój motocykl i wyjechał z jednej z ciemnych i zaparowanych uliczek Ostatniego Miasta.

Przemierzał miasto, mijając wielkie, oszklone biurowce. Półprzezroczyste ekrany zamontowane, na co trzecim z nich wyświetlały neonowe reklamy, w których zachęcano do wszczepienia sobie implantów modyfikacyjnych lub zakupu ekskluzywnego apartamentu, znajdującego się w nowo wybudowanym wieżowcu. Mknął przez wyraźnie mieszające się w mroku nocy kolorowe światła reklam, a deszcz bębnił o jego kask.

Stanął na światłach i rozejrzał się. Tłum przelewał się przez ulicę niczym wzburzona rzeka. Wśród ludzi zauważył wysoką kobietę o białych włosach, równie bladej cerze i żółtej, neonowej parasolce. Włosy miała spięte w ciasny kok, a na ramiona zarzucony czarny, skórzany płaszcz i gdyby nie fakt, że połowę jej twarzy zajmował implant na kształt maski z "Upiora w operze", mógłby pomyśleć, że jest pracownicą Dreszczu. Oni jako jedyni nie posiadali widocznych implantów, zawsze chodzili schludnie, elegancko ubrani i dumnie podnosili głowę.

Światła się zmieniły, a on ruszył przed siebie. Skręcił w prawo przy klubie "Equilibrium", do którego ustawił się kolorowy tłum, chcący zanurzyć się w muzyce i zapomnieniu o wirusie, sącząc drinki o wątpliwej zawartości. Kierował się do ostatniego miejsca, w którym chciał się znajdować.

Zaparkował przed białym apartamentowcem, w którym znajdowało się jej mieszkanie. Zgasił silnik, ustawił odpowiednio motocykl i stanął na chodniku z gładkiego betonu. Uniósł głowę i przyjrzał się budynkowi. Zbudowany był z osobnych pięter w kształcie spłaszczonych walców, między którymi znajdował się szeroki szyb z czterema windami. Każdy z segmentów stanowił osobne mieszkanie. Naliczył czterdzieści osiem pięter. Budynek pokryty był białymi płytami, wypolerowanymi na wysoki połysk.

Skierował się w stronę czarnych wind. Wybrał tą, która zatrzymuje się na piętrze kobiety i wcisnął srebrny guzik. Po chwili wszedł do windy.

- Piętro czterdzieste siódme.

- Tak jest.- odpowiedział mu mechaniczny, ale przyjemny głos sztucznej inteligencji.

Wpatrując się w swoje oblicze, odbite w lustrze, w ciągu kilku sekund znalazł się na docelowym piętrze. Drzwi windy rozsunęły się z cichym, pneumatycznym sykiem, a mężczyzna przekroczył jej próg.

Wyszedł na korytarz, którego ściana od strony windy była z przyciemnianego szkła, a przeciwległa była czarną, gładką taflą. Korytarz tworzył okrąg, a ze swojego miejsca mógł zobaczyć srebrne drzwi, które znajdowały się po drugiej stronie.

Ruszył w ich stronę. Każda płytka, na którą nastąpił, zaświeciła się delikatną, błękitną poświatą. Ciemno turkusowe włosy opadły mu na twarz, przysłaniając prawie czarne oczy. Odgarnął je i stanął przed drzwiami. Nacisnął dzwonek, a ze środka usłyszał jego klasyczny dźwięk. Drzwi otwarła mu tradycyjna holograficzna służąca, którą posiadały wyłącznie osoby z wyższej sfery. Zaprowadziła go do salonu, który był skromnie, ale elegancko urządzony.

Na skórzanej, beżowej kanapie, na której zarzucone było syntetyczne futro, sztywno siedziała kobieta w wieku około sześćdziesięciu lat. Blond włosy miała starannie upięte, a usta pomalowane krwistoczerwoną, matową szminką. Wskazała mu miejsce na fotelu.

- Dziękuję, postoję.- odpowiedział sucho.

Kobieta przyjrzała mu się. Miała przed sobą młodego mężczyznę, o zdecydowanej i buńczucznej postawie, jak przystało na tak młodą osobę. Chłopak był wysoki, nieprzesadnie umięśniony. Miał zadziorny wyraz twarzy. Właśnie, twarz. To ona przyciągała uwagę. Chłopak oprócz czarnych tęczówek posiadał implanty w postaci cienkich, świecących lekką poświatą kresek ciągnących się w poprzek skroni i skręcających w dół wzdłuż policzka.

- Załatwiłeś to?- zapytała surowo.

- Tak.- podał jej zmniejszoną konsolę- chłopak zrobił to, co kazałaś. Wyniki reakcji ich mózgów powinny być jutro po południu, gdy odkryją, co się stało, a sprawa pochłonie ich całkowicie.

- Doskonale. Pamiętaj, nie możemy dopuścić, by fakt naszej ingerencji w główne badania wyszedł na jaw. Dlatego poprosiłam cię, żebyś to zrobił. Zero powiązań z główną placówką badawczą. Zero dowodów na to, że maczałam w tym palce. Mam jeszcze jedną prośbę...

- Nie, nie spełnię już żadnej twojej zachcianki czy misji. Nie chcę już brać w tym udziału.- przerwał jej. Spojrzała na niego zszokowana.

- Słucham? Pamiętaj, dzięki komu żyjesz tak dobrze.- odpowiedziała, przybierając pokerową twarz.

- Wcześniej dawałem radę.- wzruszył ramionami, a włosy znowu opadły mu na twarz.

- Wcześniej nie wiązałeś końca z końcem. Ale jak chcesz. W takim razie nie chcę cię już widzieć na oczy. Idź, póki się nie rozmyśliłam. Jeśli spróbujesz ujawnić cokolwiek, komukolwiek, pamiętaj, że uszy i oczy mam wszędzie. Wyjdź!- powiedziała i odwróciła twarz w stronę ogromnego okna, z którego rozciągała się futurystyczna panorama Ostatniego Miasta.

Chłopak ukłonił się lekko i wyszedł z pomieszczenia.

"Za łatwo poszło" pomyślał, zjeżdżając windą. "Zbyt łatwo."

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kto by się spodziewał kolejnego rozdziału tak szybko?

Postanowiłam, że to będzie taka namiastka tego "nowego świata".
Miasto będzie dużo lepiej pokazane i rozwinięte w trzeciej części, a to będzie takie małe wprowadzenie do sytuacji.

Zaczęłam muzyką w klimatach futurystycznego świata, to czemu by nie zakończyć? Łapcie.

Promise || Więzień labiryntuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz