Rozdział 8

1.5K 88 83
                                    

Uwaga, rozpalamy!- rozległ się okrzyk Alby'ego. Kije z podpalonymi skrawkami materiału, wylądowały w ogromnym stosie. Po chwili języki ognia ukazały się z wnętrza, obejmując mikro pożarem całe przygotowane drewno. Wśród zgromadzonych rozległo się radosne skandowanie na cześć Strefy. Kilku chłopaków podeszło do ręcznie stworzonych instrumentów i rozpoczęło grać. Reszta wzniosła toast, czemu towarzyszyło stukanie się słoikami z bursztynowym napojem.

     Lorena przyglądała się temu wszystkiemu z nieśmiałym uśmiechem na ustach, siedząc na trawie niecałe pięć metrów od ogniska. Usadowiła się tak, że żar ogniska nie piekł jej twarzy, jednak była na tyle blisko, że nie odczuwała chłodu nocy. Obserwując bawiących się chłopaków, raz po raz odgarniała niesforne kosmyki włosów, których nie związała po prysznicu, by mogły swobodnie się wysuszyć. Nie pomyślała jednak, że przy ognisku staną się puchem i zostawiła gumkę w pokoju. W duchu przeklinała się za tę decyzję.

     Wróciła swoją uwagą na zgromadzonych. Przyjemnie było popatrzeć na uśmiechnięte twarze nastolatków. Co prawda, znała na razie tylko kilka osób, jednak słyszała przeróżne opowieści od Minho gdy jeszcze leżała w lecznicy. Ogniska organizowane co miesiąc były jedynym momentem w ich obecnym życiu, kiedy mogli zapomnieć o nieprzyjemnościach ciągłej pracy i niepokojach związanych z labiryntem.

     Obrzucając wzrokiem co raz to nowsze twarze, zauważyła, że po kliku minutach powstały grupki wśród chłopaków. Kilku siedziało niedaleko niej i popijało tajemniczy napój, żywo rozmawiając i śmiejąc się od czasu do czasu. Inni zebrali się wokół okrągłego pola wysypanego grubą warstwą piasku i z zainteresowaniem oglądali swego rodzaju zapasy. Pięciu czy sześciu stanęło w kolejce do Patelniaka, który rozłożył na przenośnym, drewnianym blacie metalowe tace z jedzeniem i przydzielał każdemu chętnemu porcje. Zauważyła, że po drugiej stronie ogniska, nieco dalej o gwarnych grupek siedział Alby wraz z Minho i Newtem. Zadowoleni rozmawiali jedząc szaszłyki i tak samo jak reszta pociągając od czasu do czasu ze słoików. Od czasu do czasu jeden z nich zerkał w jej kierunku, myśląc pewnie, że Lorena tego nie zauważyła. "Ciekawe o co im chodzi?".

     Pogrążona w swoich rozmyślaniach poczuła za sobą czyjąś obecność, a zaraz potem ciepły oddech na karku.

- Nie znasz dnia, ani godziny- odezwał się głos. Dziewczyna zdrętwiała ze strachu. Gdy nie poczuła na sobie okropnego dotyku rąk, który kojarzył jej się z owym głosem, odwróciła się. Nikogo nie było. Wytężała wzrok, wpatrując się w ciemność jednak niczego nie dostrzegła. Zwróciła się z powrotem w stronę ogniska, nerwowo zakładając włosy za uczy. "Pięknie, pierwszy dzień normalnego funkcjonowania, a ja już wariuję." Rozejrzała się, czy nikt nie dostrzegł jej dziwnego zachowania. Napotkała zdziwiony i pytający wzrok Newta. Nieznacznie zaprzeczyła ruchem głowy. To go chyba nie przekonało, ponieważ chciał wstać. Spojrzał jednak w prawo i wrócił do swojej dawnej pozycji, jednocześnie ponownie się rozluźniając. Lorena spojrzała w tym samym kierunku.

     Ku niej zmierzał chłopak o czarnej czuprynie. Był podobnego wzrostu co Alby, o ciut żylastej budowie i wąskich ramionach. W rękach trzymał półmisek i dwa małe patyczki na szaszłyki. Usiadł twarzą do niej, postawił miskę między nimi i bez słowa podał jej drewienko. 

     Lorena zaskoczona przyjęła je i obserwowała, co chłopak będzie robił dalej,  przy okazji przyglądając się mu uważnie. Okazało się, że to co wzięła za czuprynę, było tylko niesfornymi kosmykami, które wysunęły się z małego kucyka. Za ucho miał założony mały ołówek, który naznaczony małymi przecięciami, wskazywał na to, że nie służył tylko do pisania. Lewy nadgarstek miał owinięty kilkoma brązowymi i czarnymi rzemykami. 

- Chyba powinnaś związać te włosy. Odgarniasz je i odgarniasz.- rzucił, powoli nabijając warzywa z półmiska na patyk. Lorena zaniemówiła, po trosze z powodu bezpośredniej uwagi chłopaka, a po trochu z powodu jego spojrzenia. Jego oczy miały niesamowity kolor, niczym pirackie złoto.  

Promise || Więzień labiryntuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz