Rozdział 23

1K 53 466
                                    

- No proszę! Nasze słoneczko raczyło już wstać.- zaśmiał się Minho, wkładając sobie porcję surówki do ust.

- Spadaj.- warknęła Lorena. Usiadła na swoje miejsce, wcześniej kładąc na stole talerz ze swoją porcją obiadu. Wyglądała jak siedem nieszczęść.

- Ktoś tu chyba nie w humorze.- rzucił Alby z uśmiechem, grzebiąc w swoich ziemniakach.

- Jakbyście byli po tygodniu nocek, też mielibyście dość.- burknęła.

Odgarnęła widelcem surówkę od reszty jedzenia, wytyczając między nimi równą linię. Bardzo lubiła mieć porządek na talerzu. Chwyciła za nóż i zaczęła powoli jeść.

Ze zmęczenia nie miała siły przeżuwać jedzenia. Niby odsypiała nocki, jednak to nie był prawdziwy sen. Ciągle budziły ją dźwięki Strefy. Dodatkowo jeden ze streferów kilka dni temu się rozchorował, więc nie mogła sobie pozwolić na dłuższy odpoczynek w nocy, doglądając go częściej niżby robiła to przy innych.

Rozejrzała się po stołówce. Nigdzie nie było widać świeżucha, ani blondyna.

- Przyjechał?- zapytała, dziobiąc widelcem kotleta mielonego. Trzy miesiące wcześniej, w dostawie przyjechała ręczna maszynka do mielenia mięsa. Patelniak był wniebowzięty, ponieważ mógł urozmaicić posiłki.

- A przyjechał, Newt go oprowadza. W ogóle, jakie miał wejście. Żałuj, że spałaś.- zaśmiał się Alby.

- Czyżby?- nie dowierzała.

- Pognał jak złoto.- usłyszała za sobą znajomy głos- szkoda tylko, że później wyrżnął orła.

Newt nachylił się i pocałował ją krótko w policzek. Usiadł obok i zaczął jeść swoją porcję.

- Już skończyliście? To chyba jakiś nowy rekord.- zauważył Alby. Oprowadzanie Njubi zazwyczaj było jego zajęciem, jednak dzisiaj pomagał budolom wykopywać pnie ściętych drzew. Porządkowali wyznaczony kawałek gruntu, by postawić na nim nowy magazyn dla Zarta i jego ekipy, więc poprosił blondyna o pomoc.

Chłopak przełknął i odpowiedział:

- Jest pojętny. Tylko strasznie ciekawski.- ukradkiem spojrzał na Lorenę. Zauważył, że zmarszczyła brwi jakby nad czymś się zastanawiała, jednocześnie wpatrywając się w dal.

- Co jest?- zapytał zaniepokojony.

- Co miał robić, po tym jak go oprowadziłeś?- zapytała, nie zmieniając pozycji.

- Chuck miał mu pokazać miejsce do spania, a co?

- Tak? To patrz.- wskazała głową przed siebie.

Newt, Minho i Alby spojrzeli we wskazanym kierunku.

- Cholera.- mruknął Newt i wraz z Albym szybko odeszli od stołu.

Njubi raźno szedł w stronę południowych wrót. Zauważyła za nim Chucka, który nieporadnie chciał za nim nadążyć, jednocześnie próbując go zatrzymać.

- Nie idziesz z nimi? Zresztą, dlaczego strażnicy się nim nie zajmą?- zapytała Minho, który wciąż tkwił na swoim miejscu.

- Poradzą sobie sami, a co do grzebaczy... Wiesz jakie z nich lenie. Zresztą patrz.- wskazał jej Gally'ego, który właśnie odpychał bruneta od wrót. Zaczął się szarpać, kłócić.

Minho miał rację, po małej awanturze wszyscy wrócili na swoje miejsca, a świeżyna usiadła razem z Chuckiem przy najdalszym stoliku. Ze swojego miejsca nie mógł dojrzeć dziewczyny, ponieważ kilku streferów skutecznie ją zasłaniało.

Promise || Więzień labiryntuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz