Rozdział 27

999 49 265
                                    

Lorena usiadła na wysłużonym krześle obok łóżka dziewczyny. Odgarnęła jej włosy z twarzy. Zanurzyła czystą szmatkę w misce z wodą, którą trzymała na kolanach i zaczęła ocierać brunetce twarz. Później obmyła jej szyję i dekolt. Rozczesała delikatnie jej włosy palcami. Skończywszy robotę, wylała wodę przez okno, miskę odstawiła na podłogę obok siebie i z powrotem usiadła na krześle.

Oparła nogę o brzeg łóżka dziewczyny i usadowiła się wygodniej na krześle. Podparła głowę na dłoni i zastanowiła się nad całą sytuacją.

Gally miał rację. Coś zaczyna się dziać i zmieniać. Nie potrafiła jednak określić czy na dobre czy złe.

Thomas wbiegł do labiryntu, ratując życie  Minho i Alby'emu. Do tego był bardzo ciekawski i gdy reszta czekała aż zwiadowcy znajdą wyjście, on sam chciał działać. Dodatkowo, Minho chciał mianować go zwiadowcą. Nigdy nie zrobił czegoś takiego. "Żeby świeżaka rzucać na głęboką wodę" pomyślała.

Usłyszała, że drzwi się otwierają, więc zwróciła w tamtą stronę głowę.

Do środka wszedł Thomas oraz Newt, a za nimi Minho. Stanęli w nogach łóżka, a Thomas z zafascynowaniem przyjrzał się brunetce. "Tak jakby ją znał" stwierdziła Lorena.

- Przebudziła się w między czasie?- zapytał Newt, przenosząc wzrok na szatynkę.

- Nie, ale puls ma normalny. Żadnej gorączki czy czegoś takiego.- stwierdziła dziewczyna. Po chwili, także dołączył do nich Clint.

- Przypuszczacie kiedy może się obudzić?- chłopak skrzyżował ręce na piersi. 

- Niestety... Wiemy tyle co ty.- odpowiedział blondynowi plaster.

- Oby jak najszybciej. Chciałabym wiedzieć co tu się wyrabia i mam nadzieję, że ona będzie coś wiedzieć.  

- Ja też.- przyznali chórem Newt i Minho. 

- Poznajesz ją?- zapytał po chwili Newt, spoglądając przez ramię na bruneta. 

- Nie, w ogóle.- odpowiedział Thomas. Szybko spojrzał na Lorenę, a gdy zauważył, że mu się uważnie przygląda, od razu przeniósł wzrok na blondyna.

- Oh, naprawdę? Bo widzisz, ona ciebie tak.- rzucił poirytowany Newt. 

- Naprawdę nie podoba mi się to wszystko.- mruknęła Lorena i oparła łokieć o kolano zgiętej nogi. 

Newt widział, że była wyraźnie podenerwowana, chociaż próbowała utrzymać nerwy na wodzy. "Będę musiał z nią pogadać. Co ja plotę, sam jestem zdenerwowany. Jeszcze ona będzie musiała ze mną gadać, a nie ja z nią" pomyślał. 

Minho spojrzał podejrzliwie na Thomasa. Zauważył jak wyraz jego twarzy się zmienia. Podejrzewał, że chłopak coś kombinuje, tylko nie wiedział jeszcze co. 

- A co z tą kartką?- zapytała Lorena, spoglądając z niepokojem na Clinta.

- Tym zajmiemy się później.- odparł Newt.

- Nie lepiej od razu?- zapytał Thomas.

- Ma rację.- przyznał Clint- jeżeli pudło nie wyjedzie, to co z zapasami? Część jedzenia wytworzymy sami, ale co z resztą? Jeżeli nie przyjadą medykamenty to jak mamy was z Loreną leczyć? 

- Dokładnie. Zioła, które mamy są dobre, ale nie są remedium na wszystko.- poparła przyjaciela. 

- Nie wiecie czy nie przyjedzie.- odparł Newt. 

Lorena westchnęła ciężko i wstała z krzesła. Ominęła chłopaków i udała się do wyjścia. 

- A ty gdzie leziesz?- zapytał Minho.

Promise || Więzień labiryntuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz