Rozdział 4

2.1K 94 156
                                    

     Lorena siedziała na łóżku w lecznicy i przeglądała rzeczy, które przyjechały razem z nią w Pudle. Nikt nie miał wątpliwości dla kogo była jedna ze skrzynek. Na drewnianej pokrywie zostały wyraźnie wypalone dwa słowa: „Dla Niej". W środku oprócz kobiecych środków higieny znalazła również szczotkę oraz kilka gumek. Na dnie leżały proste, oliwkowe bojówki oraz luźne, czarne spodnie prawdopodobnie wykonane z lnu. Obok zostały poskładane dwa czarne podkoszulki na ramiączkach, szara koszulka z krótkim rękawem i cienka, beżowa bawełniana koszula z kieszonkami na ramionach i zapinana na guziki. Obok znajdowały się dwa komplety zwykłej, bawełnianej bielizny. Pod spodniami znalazła parę wiązanych butów wykonanych ze skóry, które sięgały jej powyżej kostki. W osobnym zawiniątku, które leżało na samym wierzchu znajdował się zwinięty rulon z dwudziestu, lekko pożółkłych kartek oraz kilku ołówków. "Ciekawe, po co to? Przecież nie potrafię rysować... Chyba. Może jednak mam z tym zrobić coś innego?"- pomyślała. Odłożyła wszystko na bok i sprawdziła, czy coś nie zostało w środku. Gdy próbowała lekko się wyciągnąć, by sięgnąć do pudła leżącego nieco dalej, poczuła tępy ból w okolicy brzucha. Rana dała o sobie znać. Syknęła i odruchowo przyłożyła dłoń w miejscu opatrunku. Bała się, że znowu zobaczy zakrwawioną rękę tak jak ostatnio. Ku jej uldze nic takiego się nie stało. Uśmiechnęła się w duchu i stwierdziła, że Clint odwalił kawał dobrej roboty. Gdy Newt zawołał do niej Plastra, poprosiła go o to by opowiedział jej co się z nią działo. Chłopak streścił wszystko i powiedział jej o swoich obawach. Jak się później okazało, niesłusznych. Od jej przebudzenia minęły trzy dni, a rana o dziwo zaczęła ładnie się goić. Co prawda narządy wewnętrzne dalej były uszkodzone i regenerowały się wolno, ale skóra wokół rany była znacznie mniej zaczerwieniona, a uszkodzoną tkankę zaczęła powoli zastępować nowa. Gdy zapytała, kiedy będzie mogła zacząć chodzić, przynajmniej po pokoju, odpowiedział, że za dwa dni będzie mogła wstać i z czyjąś pomocą spróbować się przejść, a później wyjść przed lecznicę. Kolejne dwa długie dni spędzone w łóżku.

     Dziewczyna musiała przyznać, że zaczynało jej się nudzić. Lekko się przeciągnęła, na tyle by nie rozciągać rany i opadła wolno na poduszki. Znowu poczuła ukłucie bólu. Jedynymi osobami, które ją odwiedzały przez ten cały czas był Clint oraz Minho, który wpadał wieczorami. Opowiadał jej w skrócie o wydarzeniach, które miały miejsce w ciągu dnia. Dziewczyna chłonęła każde jego słowo jak gąbka. Była tak niesamowicie ciekawa tego miejsca, chciała je w końcu zobaczyć. Przez okno, które znajdowało się w jej pokoju nie za wiele mogła dojrzeć, ponieważ wychodziło na las. Lubiła cień, który spowijał jego obrzeża, a także sposób, w jaki wiatr poruszał koronami drzew. Jednak chciała w końcu poznać miejsce, w którym prawdopodobnie spędzi większość życia. Azjata opowiedział jej o wszystkich zawodach w Strefie, dlatego wiedziała, że Zwiadowcy od półtora roku szukają wyjścia. Nadal jednak na nic nie trafili. Im dłużej nad tym myślała, tym trudniej było jej dojść do tego, dlaczego Stwórcy w ten sposób ich potraktowali. Czym zawinili? A może to była dla nich jakaś chora rozrywka? Widok walczących o życie nastolatków, gotowych zrobić wszystko by przeżyć. Bardzo radosny widok. Jej rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.

- Proszę!- zawołała. Do pomieszczenia wszedł blondyn, którego się nie spodziewała. Od dnia, w którym odzyskała przytomność ani razu jej nie odwiedził. Chciała go bliżej poznać, jednak coś jej mówiło, że on jej nie. Swoje zamyślenie i niepewność skryła za uśmiechem.

     Newt kierując się w stronę jej łóżka zauważył tą nieznaczną zmianę. Gdy wszedł do pokoju, Lorena wyglądała na zamyśloną i smutną, a po chwili znowu uśmiechała się, a w oczach pojawiły się małe iskierki. Ciekawe... Może mu się wydawało? Potrząsnął lekko głową odganiając myśli i wręczył dziewczynie talerz pełen jajecznicy z pomidorami i podsmażonym boczkiem. Kubek z wodą postawił obok na prowizorycznym stoliku nocnym, wykonanym ze starego, drewnianego pudła. Spostrzegł, że rzeczy, które dostała Lorena, leżą w nieładzie na jej łóżku. Marszcząc lekko brwi, zapytał, czy może je schować z powrotem do skrzynki. Dziewczyna zaskoczona tym gestem skinęła głową.

Promise || Więzień labiryntuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz