KURWA UWAGA
BO PÓŁ RUCHAŃSKOTen wieczór zapowiadał się spokojnie, niczym zwykłe, nie wyróżniające się popołudnie. Po męczącym dniu w szkole mieli nareszcie chwilę dla siebie, która umożliwiała im zapomnienie o wszystkich problemach. Rodzice Felixa byli u znajomych na urodzinach, burza szalała na zewnątrz, a Seungmin siedział razem z Jeonginem, toteż nie pozostawało im nic innego, jak po prostu cieszyć się swoją własną obecnością.
Wszystko nadal zdawało się dla nich obu poniekąd nowe — pocałunki, bliższe przytulanie się, czasem śmielsze, ale nadal niewinne dotyki. Może oboje już wcześniej darzyli siebie nawzajem uczuciami, ale jednak ani Felix, ani Jisung tak naprawdę nie przypuszczali, że kiedykolwiek coś między nimi zajdzie — że Lee powie prawdę o swoich uczuciach, a starszy o swojej orientacji, że zostaną parą, że nareszcie zakiełkuje między nimi coś więcej, niż tylko przyjaźń. I może nadal coraz to dłuższe pocałunki pozostawały czymś nowym, nie do końca zbadanym, ale jednak oboje zgadzali się co do tego, że pragnęli ich jedynie więcej, i więcej.
Telewizor zawieszony na ścianie pokoju nieco młodszego z nich odtwarzał głośno jakiś amerykański musical, skutecznie zagłuszając jakiekolwiek odgłosy burzy. Plecy srebrnowłosego oparte były o zagłówek jego łóżka, zaś jego dłonie owinięte wokół talii mniejszego chłopaka, który to rozsiadł się na kolanach młodszego, jakby było to najwygodniejsze miejsce na świecie. Broda wyższego oparta była o ramię brązowowłosego, gdyż Lee mimo wszystko nadal chciał coś widzieć. Puchaty kocyk ogarniał ich ciała, złączone że sobą w ciasnym uścisku. Wszystko zdawało się miłe, spokojne, w jakiś dziwny sposób bliskie.
I może byłoby takie dalej, gdyby nie fakt, że uwaga Felixa już od dłuższego czasu nie była skupiona na musicalu, który swoją drogą wiedzieli już naprawdę mnóstwo razy.
Jasne, w przyszłości nieraz zdarzało się im, że Jisung zasiadał na jego kolanach. Jeszcze będąc przyjaciółmi przestrzeń osobista praktycznie dla nich nie istniała, a on kochał nagradzać mniejszego czułościami, które ten uwielbiał otrzymywać, chociaż tego na głos nigdy nie przyznał. Zawsze byli że sobą blisko, a kolana Felixa już wcześniej były wygodne, toteż teraz Jisung korzystał z okazji do zasiadania na nich jeszcze częściej. I może nie było to dla nich w żaden sposób nowością, ale jednak już wtedy młodszy z nich zdawał sobie sprawę z tego, że coś było nie tak.
Bliskość Jisunga otaczała go aż nadto. Miał wrażenie, że Han wylał na siebie więcej perfum, niż kiedykolwiek, gdyż ten dobrze znany, delikatny zapach był jedynym, co czuł. Plecy niższego przylegały ściśle do klatki piersiowej srebrnowłosego, gdyż Han bez oporów oparł na nim cały swój ciężar. Felix miał wrażenie, że z każdą chwilą, gdy jego skupienie na filmie znikało, w zamian uścisk na talii Hana się zacieśniał, jakby te dwie czynności były że sobą powiązane. I może tak naprawdę nie wydarzyło się do tego momentu nic szczególnego, co mogło wprowadzić Felixa w taki stan, tak jednak w tamtej chwili nie potrafił myśleć o niczym, poza bliskością brązowowłosego.
I może Felix wiedział, że to, w jakim kierunku z każdym momentem zmierzały jego myśli, było złe, ponieważ doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak wyglądała sprawa pomiędzy nimi, ale jednak wszystko to działo się wbrew jego woli. Bowiem chociaż naprawdę mocno się starał, tak jednak już od paru dłuższych chwil nie był w stanie skupić się na akcji musicalu. Z początku starał sobie wmówić, że było tak ponieważ widzieli ów film aż zbyt wiele razy, ale z każdą kolejną sekundą świadomość ,że była inaczej, nachodziła go wraz z wyrzutami sumienia. Bowiem Felix doskonale wiedział, iż powodem jego rozkojarzenia był znajdujący się na jego kolanach chłopak, a nie te głupie wymówki jakie starał się stworzyć w swojej głowie.
CZYTASZ
that's gay, bro || jilix & seungin & changho
Fanfiction⌜ɪᴛ ɪꜱ ʜᴀʀᴅ ᴛᴏ ʟᴏᴠᴇ⌟ Felix podkochiwał się w swoim przyjacielu, którego znał od małego dziecka. Wiedział, że ryzykował wiele, ale nie potrafił zrzec się zżerających go od środka uczuć. Jisung nienawidził tego, jaki był, dlatego też cały czas ukrywał...