one hundred and two

850 68 15
                                    

Changbin był przerażony. Nie rozumiał, co się działo i nie miał pojęcia, co robić. Chciał chronić Minho, zrobić wszystko, by to niemu nic się nie stało, ale nie wiedział nawet, o co w tym wszystkim chodziło.

Odkąd wyszedł z domu, niemalże biegł w kierunku mieszkania Minho. Z każdą sekundą bał się o niego coraz, a słowa Yoongiego o tym, by nic mu nie mówił, cały czas krążyły po jego głowie. W dłoni trzymał gaz pieprzowy, który ukradł z gabinetu ojca, a sam ciągle się rozglądał. Wszędzie słyszał jakieś szelesty, a jego serce uderzało jak szalone. Ogarniała go paranoja, a strach przeszywał go od środka.

Kiedy tylko doszedł do klatki, w której mieszkał Minho, odetchnął z ulgą. Nie był w stanie opisać strachu, jaki ogarniał — pierwszy raz od śmierci matki bał się do tego stopnia, że całe jego ciało drżało, myśli wydawały się paranoiczne, a serce uderzało ze strachu o ważną osobę. Dlatego też biegiem wszedł na piętro, na którym mieszkał Minho, momentalnie dopadając jego drzwi. I gdy tylko zobaczył w drzwiach brązowowłosego całego i zdrowego, część strachu z niego zeszła. Lee z każdym dniem stawał się dla niego coraz ważniejszy i nie wyobrażał sobie tego, by teraz go stracić. Nie przeżyłby, gdyby znów miał przechodzić przez stratę bliskiej osoby.

— Boże, Minnie — westchnął z ulgą, szybko przechodząc przez próg mieszkania. Zamknął za nimi drzwi, teraz uważając już na niemlaże wszystko. — Nie masz pojęcia, jak bardzo się martwiłem — dodał.

Gdy tylko Lee przekręcił klucz w zamku, Changbin zgarnął go w swoje ramiona. Objął go ciasno, przyciskając do swojego torsu i wdychając jego uspokajający zapach.

— Jesteś cały? — zapytał cicho, wciąż ściskając go mocno. — Nie działo się nic podejrzanego?

— Spokojnie, Binnie — westchnął, w końcu oddając uścisk młodszego. — Już to kiedys przerabiałem. Wszystko będzie dobrze, obiecuję.

W tym momencie Seo odsunął się odrobinę, wbijając poważne spojrzenie w oczy Minho.

— Nie zostawię cię z tym samego — oznajmił. — Nie ma szans. Jesteśmy w tym razem, nie pozwolę na to, by cię skrzywdził.

Lee westchnął, jedynie układając czoło na ramieniu młodszego.

— W porządku — zgodził się w końcu. — Damy radę, Binnie. Obiecuję.

I chociaż czarnowłosy naprawdę chciał uwierzyć w to, że wszystko będzie dobrze, to strach nadal był w nim zbyt duży. Zbyt bardzo bał się tego, że mógł stracić wszystko, co znał.

...
[374 słowa]

hey? huh, trochę mnie tu nie było. z góry chciałam przeprosić za tę ponad półtoroczna przerwę i to, że comeback jest tak lichy. obiecuję jednak, że teraz postaram się zachować ciągłość publikacji. dziękuję, że poczekaliście:(

that's gay, bro || jilix & seungin & changhoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz