Paznokcie boleśnie wbijały się w skórę jego dłoni, gdy stał przed drzwiami klasy, czekając, aż wszyscy uczniowie, którzy wcześniej mieli tu lekcję, opuszczą w końcu salę. Musiał porozmawiać ze znajdującym się w środku nauczycielem, czując, że jeśli tego nie zrobi, to będzie zdolny do zrobienia czegoś głupiego. Dlatego też gdy ostatnia osoba opuściła nareszcie klasę, niezauważalnie wszedł do środka, momentalnie przyciągając uwagę nauczyciela, który to siedział za biurkiem, uzupełniając ważne informacje. Pan Bang szybko uniósł wzrok, nagradzając Hana przyjaznym spojrzeniem i radosnym uśmiechem.
— O, dzień dobry, Jisung — przywitał się, a jego głos jak zwykle był aż nad wyraz łagodny. Profesor Bang zawsze starał się budzić zaufanie wśród uczniów, gdyż chciał być dla nich oparciem. — Coś się stało?
Han pokręcił jedynie głową. Oczywiście, że przeczył swoim słowom, gdyż czuł się fatalnie. W tamtym momencie nie miał zamiaru znowu opowiadać nauczycielowi o swoich problemach. Chciał po prostu na chwilę odciąć się od tego wszystkiego, wyciszyć się choć na moment.
— Dzień dobry — odparł, spuszczając wzrok w dół. — Nie, nie — wytłumaczył. — Mógłbym przesiedzieć w klasie do rozpoczęcia lekcji?
Starszy skinął jedynie głową, podejrzliwie badając emocje, które przedzierały się przez twarz nastolatka. Odbył z Hanem już niejedną poważną rozmowę i wiedział, że gdy naprawdę młodszy czuł się źle, zaczynał wylewać z siebie dosłownie wszystkie myśli, nie potrafiąc dusić tego w sobie. Nie mylił się i już po chwili, gdy tylko chłopak usiadł w ławce, którą zazwyczaj zajmował wraz z Felixem, uniósł głowę, z powrotem spoglądając na nauczyciela.
— Czy to źle, że unikam Felixa? — zapytał, wiedząc, że owijanie w bawełnę tego, co chciał powiedzieć, nie miało najmniejszego sensu.
Przełknął nerwowo ślinę, ze stresu zagryzając również dolną wargę. Bał się rozmawiać o swoich uczuciach pomimo tego, że nie potrafił długo dusić ich w sobie. Było mu głupio wyżalać się nauczycielowi, ale nie potrafił się przemóc i powiedzieć o wszystkim przyjaciołom, a w takiej sytuacji pan Bang był jedną z dwóch osób, które wiedziały o wszystkim, co go przygnębiało, z każdym kolejnym dniem pogarszając jego stan psychiczny.
Jasnowłosy mężczyzna wstał od biurka, przy którym dotychczas zasiadał, a następnie podszedł do ławki, którą chwilę wcześniej zajął jego uczeń. Usiadł na jej brzegu, zatroskanym wzrokiem spoglądając na nastolatka. Naprawdę bał się o jego zdrowie i odkąd przypadkiem dowiedział się całej prawdy, czuł się poniekąd za niego odpowiedzialny.
— Co masz na myśli? — dopytał, posyłając w stronę brązowowłosego przyjazny uśmiech, gdyż nie chciał, by czuł się on niekomfortowo w jego towarzystwie. Był w końcu tylko parę lat starszy od swoich uczniów i starał się mu pomóc, jak tyko potrafił.
— Po prostu unikam go — wyjaśnił. — Dystansuję się, bo wiem, że i tak mnie zostawi, gdy pozna prawdę — dodał, czując, jak jego głos zaczynał drżeć. Naprawdę nienawidził w sobie tego, jaki był, a myśl o tym, że jego najlepszy przyjaciel mógł go odrzucić, łamała jego serce. — Jestem zbyt okropny, by chciał się ze mną przyjaźnić.
Straszy westchnął, kładąc dłoń a ramieniu zasmuconego chłopaka. To nie był pierwszy raz, gdy słyszał z jego st podobne słowa. Wiedział, że Jisung miał naprawdę niską samoocenę i dobijał go fakt, że chociaż próbował cokolwiek wskórać, to nic nie pomagało.
— Jisung, posłuchaj — zaczął, lecz nim zdążył kontynuować swoją wypowiedź, do sali w towarzystwie głośnego pisku ciężkich butów weszła kolejna osoba. Jej nadejście zwiastował również głośny i jak zwykle roześmiany głos, który już po chwili dotarł do pozostałej dwójki.
CZYTASZ
that's gay, bro || jilix & seungin & changho
Fanfic⌜ɪᴛ ɪꜱ ʜᴀʀᴅ ᴛᴏ ʟᴏᴠᴇ⌟ Felix podkochiwał się w swoim przyjacielu, którego znał od małego dziecka. Wiedział, że ryzykował wiele, ale nie potrafił zrzec się zżerających go od środka uczuć. Jisung nienawidził tego, jaki był, dlatego też cały czas ukrywał...