8)

1.5K 106 150
                                    

CZAS I MIEJSCE: następny dzień, godzina 13,łazienka

Kirishima

Stałem przed lustrem już dobre pół godziny. Próbowałem nabrać pewności siebie. Wygłaszałem do swojego odbicia różne wypowiedzi motywujące. Ćwiczyłem też swój uśmiech. Chciałem żeby był szczery ale za duży też nie mógł być. Wyglądałbym jak jakiś psychopata. Zawłaszcza, że mam takie ostre zęby...

Jeszcze raz spojrzałem w lustro i udałem się do swojego pokoju.

Wyjąłem telefon z kieszeni i włączyłem moje wiadomości z Izuku. Upewniłem się kiedy dokładnie i gdzie mamy się spotkać, a potem opuściłem dormitorium. Wyszedłem trochę wcześniej, ponieważ chciałem się przejść okrężnymi drogami.

Ruszyłem powolnym krokiem w kierunku miejsca naszego spotkania.

Dzisiaj był bardzo ciepły i słoneczny dzień. Wszystko mieniło się blaskiem najbliższej gwiazdy ziemi. Przyglądałem się wróblom siedzącym na gałęziach wśród kolorowych liści. Moje włosy idealnie wtapiały się w jesienne tło. Zacisnąłem ręce w pieści. Byłem już bardzo blisko celu.

Powoli wkroczyłem do parku. Zacząłem rozglądać się po całym placu. Dzisiaj było tam sporo ludzi. Szedłem powoli dróżką wymijając innych.

W pewnej chwili zauważyłem najcudowniejszy obraz na świecie. Wśród kolorowych liści, między drzewami stała postać. Uśmiechała się. Z fascynacja patrzyła na spadające liście z drzew. Puszyste, kręcone, zielone włosy powiewały na wietrze. Szmaragdowe oczy mieniły się w słońcu. Chłopak wyglądał wyjątkowo. Jedyne co pozostało po wiośnie i lecie... Wyglądał jak ostatnie źdźbło zielonej trawy.

Zielonowłosy miał na sobie trochę za duże czerwone buty, szare jeansy z dziurami i białą zwiewną bluzkę z krótkim rękawem. Na głowie nosił okulary przeciwsłoneczne.

No i oczywiscie uśmiech, który zamieszał mi w głowie. Był tak szczery i tak oślepiająco piękny, że czułem mroczki przed oczami.

Kiedy szmaragdowe oczy spojrzały na mnie, poczułem, że coś we mnie pęka. Chłopak zaczął sie do mnie zbliżać z jeszcze większym uśmiechem.

D(Deku)- Cześć Kirishima-kun

Moje nogi zrobiły się jak z waty.

Nie proszę! Nie teraz! Mogę sobie mdleć przez cały nastepny tydzień! Ale proszę! Muszę teraz wytrzymać!

Ki- H-hej Izuku

Chłopak niepewnie podał mi dłoń.

D- Teraz tak oficjalnie się poznamy

Uścisnąłem jego rękę lekko się przy tym uśmiechając.

D- Fajnie widzieć cię na żywo

Ki- T-tak... Też się cieszę, że cię widzę...

Boże... On na żywo jest... jeszcze wspanialszy...

D- To... może się przejdziemy? Hm? Znam pewne miejsce, w którym możemy sobie na spokojnie porozmawiać.

Ki- Pewnie

Zielonooki ruszył przed siebie jednocześnie nucąc jakąś piosenkę. Jaki on ma cudowny głos...

Szliśmy powolnym tempem. Nie rozmawialiśmy ze sobą, ale nie przeszkadzała nam ta cisza. Było bardzo miło. Co chwila zerkałem na mojego towarzysza. Z jego ust nie schodził uśmiech.

Doszliśmy do jakiegoś białego budynku. Weszliśmy do środka. Pomieszczenie było schludne i jasne. Wszędzie były porozstawiane stoły i krzesła. Na ścianach wisiały obrazy. Po lewej stronie wejścia był blat, a nad nim menu. W kawiarni siedziała tylko jedna para.

,,Moce AFO'' Bakudeku/KiridekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz