Rozdział 9

85 3 0
                                    

„Quisiera recuperar
El tiempo que perdí
Y no puedo aceptar Que te quieres ir"*

********************************************************************
Michał

Trzy godziny później

Jechałem właśnie odwieźć Weronikę na pociąg. Od chwili kiedy wyszedłem z pokoju, powiedziała do mnie tylko to, że czas już się zbierać, bo za 30 minut odjeżdża jej pociąg do domu. W samochodzie panowała niezręczna cisza, ale nie wiedziałem co miałbym jej teraz powiedzieć. Prawie dojeżdżaliśmy, a ja naprawdę nie chciałem się z nią żegnać w taki sposób.
- Odezwiesz się do mnie zanim odjedziesz? - tylko to przyszło mi do głowy.
- A co chciałbyś, żebym Ci powiedziała? Powodzenia? Żeby Ania Ci wybaczyła? Żebyście byli szczęśliwi? No co takiego chciałbyś teraz usłyszeć? - sam nie wiem co chciałbym, żeby mi powiedziała, na pewno nie rzeczy, które właśnie wymieniła.
- Nie wiem, cokolwiek, na pewno nie to co przed chwilą powiedziałaś. Naprawdę robiłem wszystko, żeby Cię nie zranić, naprawdę myślałem, że uda mi się Ciebie pokochać na tyle, żeby przezwyciężyć tamto uczucie i udawało mi się to, aż nie zobaczyłem Mateusza. Dopiero wiadomość o tym, że ona z kimś się spotyka, sprawiła, że zrozumiałem, że nic nie mogę zrobić, że nie uda mi się pokochać Ciebie tak jakbym chciał i jak na to zasługujesz - byłem idiotą, który sprawił ból tak cudownej osobie, ale nie mogłem inaczej.
- Dobrze, ale nie wymagaj ode mnie, że Cię zrozumiem. Czuję się wykorzystana i chyba mam prawo się tak czuć. Od początku wiedziałeś, że mnie nie pokochasz na tyle, na ile zasługuję, od początku wiedziałeś, że to z nią chciałbyś być, ale i tak pozwoliłeś mi na zakochanie się w Tobie i w to, że uwierzyłam, że i Ty kochasz mnie. Pozwoliłeś mi na planowanie naszego dalszego życia, choć wiedziałeś, że nie ma dla nas przyszłości. Nie wymagaj ode mnie teraz nie wiadomo czego, bo jedyne co mogę Ci teraz dać to wyjazd stąd. Nie chcę Cię na razie widzieć i nie wiem, kiedy będę chciała. Wiem, że powiedziałam, że masz się odezwać jak wrócisz do mieszkania, ale teraz już tego nie chcę. Pozwól, że to ja odezwę się do Ciebie, kiedy będę gotowa na spotkanie. Nie da się nikogo zmusić do uczuć, wiem o tym. Nasza historia właśnie to pokazała. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja czułam, że nie wszystko jest dobrze, od początku wiedziałam, że czegoś Ci brakuje, tylko nie podejrzewałam, że to dziewczyna, którą bardzo polubiłam, ale nie mogę mieć do niej pretensji, bo ona była tego równie nieświadoma co ja. Nie opowiedziała mi waszej historii, ale wcale jej się nie dziwię, że chciała o tym zapomnieć, każdy by chciał, a teraz okazuje się, że chłopak który ją tak skrzywdził, od zawsze ją kochał, tylko był na tyle dumny i popieprzony, że wolał ją ranić i naigrywać się z niej, niż po prostu przyznać się, że jest miłością jego życia, że wolał spieprzyć życie wielu osobą, w tym jej, swoje, jej chłopaka, rodziny, każdej swojej następnej dziewczyny. Brawo Michał, naprawdę brawo. - po tych słowach po prostu wyszła z samochodu, a ja nawet nie zebrałem się w sobie, żeby wysiąść za nią. Padły już wszystkie słowa, które miały paść, nic więcej nie jestem w stanie jej powiedzieć. Nic co powiem, nie zmieni tego co jej zrobiłem, a ona też chyba wreszcie powiedziała, choć część tego co powinna mi powiedzieć od razu. Ale ona jest osobą, która najpierw musi przemyśleć co chce powiedzieć, a dopiero później mówi słowa, które pasują idealnie. Ona nie chce nimi krzywdzić, jak większość osób podczas kłótni, ona szuka wyważonych słów, które trafiają w sedno problemu i ranią tylko dlatego, że są prawdziwe, a nie dlatego, że zostały powiedziane, żeby zranić. Nie wiem czy to wszystko ma sens, ale takie są teraz właśnie moje myśli, nic już w nich nie ma sensu. Bo choć powinienem wyjść za tą dziewczyną i ją zatrzymywać, ja myślałam już tylko o tym, kiedy uda mi się spotkać z Anią i wyjaśnić to co zaszło między nami dzisiejszej nocy. Wiem, że jest za wcześnie, ale nie mogę już tracić za dużo czasu. Mateusz wie, że będę walczył o Anią i na pewno nie podda się bez walki, bo ją kocha, ale nie kocha jej równie mocno jak ja, wiem to, bo ja kocham ją całe życie, moja miłość do niej rosła z każdym rokiem, choć nie zdawałem sobie z tego sprawy. Krzywdziłem ją, siebie, każdą kolejną dziewczynę. Wystawiłem na próbę moją przyjaźń z Mikołajem, a teraz do tego wszystkiego moja walka skończy się kolejnymi złamanymi sercami, tylko nie wiem jeszcze czyimi. W drodze do domu muszę zajechać do mojego przyjaciela, dawno z nim nie rozmawiałem, a naprawdę potrzebuję jego zdanie w tej kwestii. Być może nie pomoże mi z Anią, bo stara się ją chronić, ale i tak musi mnie wysłuchać, a ja muszę wysłuchać jego, muszę opowiedzieć mu tą samą historię co Weronice i może wtedy choć trochę mnie zrozumie i nie będzie stawał mi za bardzo na drodze. On wie, że kocham Anię od zawsze, kiedyś mu to powiedziałem, a on nie mógł zrozumieć tego, że jeśli ją kocham to dlaczego ją tak ranię, kazałem zachować mu tą informację, bo nie chciałem żeby ktoś, a przede wszystkim Ania, się o tym dowiedział. Teraz opowiem mu wszystko od początku, otworzę się również przed nim. Ten rok będzie dla mnie przełomowy, bo tylko szczerością i otwartością będę w stanie odzyskać serce kobiety mojego życia.
***
Jadąc do Mikołaja czułem pewien niepokój, nie wiedziałem czym mógł być spowodowany, ale podjeżdżając pod ich dom, znalazłem odpowiedź. Na podjeździe stał samochód rodziców Ani, mogli to być właśnie oni, ale ekscytacja jaką czułem, podpowiadała mi, że tą ją spotkam po przekroczeniu progu domu Mikołaja. Nie było szans, żeby widziała że przyjechałem, ani tego że o tym wiedziała, ponieważ przyjechałem z niezapowiedzianą wizytą, nie mogła mi nigdzie uciec.
Zadzwoniłem dzwonkiem i czekałem aż ktoś mi otworzy drzwi, usłyszałem kroki, a wraz z nimi ten cudowny śmiech, wiedziałem już, że to ona mnie przywita. Czuła się tutaj jak w drugim domu, więc wcale nie byłem zdziwiony, ona niestety tak, kiedy już otworzyła. Na jej twarzy malował się szok, niepokój, zdenerwowanie i wiele innych emocji, których nie potrafię opisać. Szybko jednak te emocje zniknęły, a na jej twarzy pojawiła się obojętność, co mocno mnie zabolało.
- Cześć - powiedziała do mnie jak gdyby nigdy nic - Mikołaj to chyba do Ciebie, przyjechał Twój przyjaciel - krzyknęła do swojego kuzyna - wejdź, Mikołaj jest w salonie.
- Aniu? - spojrzała na mnie pytającym wzrokiem - możemy porozmawiać?
- Nie mamy o czym ze sobą rozmawiać, powiedziałeś już wystarczająco dużo, nie sądzisz? - Jej obojętność była raniąca.
- Tak wiem, ale pozwól mi to wytłumaczyć.
- Nie potrzebuję Twoich tłumaczeń, na ten moment nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego, przekroczyłeś granicę, której nigdy nie powinieneś przekraczać, namieszałeś mi w głowie i sprawiłeś, że zrobiłam coś przez co brzydzę się samą sobą. Oczywiście brałam w tym udział i cała wina nie leży po Twojej stronie, ale Ty doprowadziłeś do tego wszystkiego, więc proszę Cię o to, żebyś dał mi spokój, chociaż na razie. Kiedyś o tym porozmawiamy, bo jesteśmy dorosłymi ludźmi, ale nie teraz. Przyjechałeś do Mikołaja, więc idź do salonu, ja idę do Dominiki i za chwilę wychodzimy na spacer, wybacz, ale nie mogę na Ciebie patrzeć - z tymi słowami ruszyła w stronę pokoju Dominiki, ale jej na to nie pozwoliłem, nie mogłem.
- Wiesz dobrze, że nie odpuszczę tak łatwo, musimy porozmawiać, wiem że nie postąpiłem zbyt mądrze i masz prawo mnie o to winić, ale wybacz, nie żałuję tego. To co powiedziałem i zrobiłem było jedną z najbardziej szczerych rzeczy, jakie zrobiłem w całym swoim życiu. - zobaczyłem ból w jej oczach i puściłem ją. - Nie będę Cię teraz na nic namawiał, widzę, że mnie również się brzydzisz, ale musimy porozmawiać. Kocham Cię.
- Przestań - syknęła na mnie - nigdy więcej nie mów tego w moją stronę. Miałeś wiele szans, żeby mi o tym powiedzieć, a wybrałeś moment, w którym zaczęłam układać sobie życie. Daj mi spokój i idź już do Mikołaja, po prostu mnie zostaw - tym razem odwróciła się i uciekła szybciej. Nie miałem szansy, żeby ją zatrzymać. Stałem i patrzyłem jak się oddala, kiedy zbliżyła się do drzwi, zatrzymała się, ale nie odwróciła głowy w moją stronę, szybko złapała za klamkę i weszła do pokoju. Nie zostało mi nic innego jak iść do paszczy lwa, czyli salonu, w którym zostanę Mikołaja, który pewnie zastanawia się, dlaczego droga od drzwi do salonu zajęła mi tyle czasu. Czas stawić czoła temu wyzwaniu, muszę być szczery i wcale nie żałuję, że powiedziałem dzisiaj Ani, że ją kocham. Będą to teraz powtarzał przy każdej okazji, choć ona tego nie chce, musi do tego przywyknąć. W tym roku stawiam na szczerość i pełną otwartość w wyrażaniu uczuć.
***
- Przez Warszawę szedłeś do tego pokoju? - no i proszę, zaczyna się.
- Witaj przyjacielu. Ciebie też miło widzieć. Co słychać?
- Zabrało Ci się na uprzejmości - to nie będzie najmilsza rozmowa - co tak długo Ci zajęło? Nie możesz dać jej spokoju? Ewidentnie coś wczoraj przeskrobałeś i jest na Ciebie wściekła, a Ty i tak nie możesz odpuścić? - no to jak szczerość to szczerość.
- Pocałowałem ją i wyznałem jej miłość - wściekłość jaką zobaczyłem na twarzy mojego przyjaciela była nie do opisania. No ale jak już powiedziałem, muszę być szczery, ze wszystkimi.
- Co takiego do cholery zrobiłeś? Chcesz się ze mnie ponabijać czy jak?
- Z nikogo nie chcę się nabijać. To był impuls, nie wiem jak to się stało, ale się stało i nie żałuję tego. Kocham ją i wszyscy się o tym dowiedzą.
- Wszyscy? Co Ty nie powiesz? Idioto, masz dziewczynę, która Cię kocha, a Anka ma chłopaka, który kocha ją, a ona kocha jego i wreszcie jest szczęśliwa. Tego nie możesz znieść? Że jest szczęśliwa? Że się po Tobie pozbierała? Że była na tyle silna, że przetrwała to, co jej zgotowałeś? Czego od niej chcesz? Po raz kolejny ją zranić i zniszczyć, bo raz nie udało Ci się permanentnie? - jego słowa bolały, miał rację, wiem to, ale jest moim przyjacielem i mnie też powinien trochę wesprzeć.
- No nie ma co, świetny z Ciebie przyjaciel.
- Jestem nim, ale ona jest moją kuzynką, kocham i traktuję ją jak siostrę i nie dam jej znowu skrzywdzić tylko dlatego, że masz takie widzimisię - był na mnie zły, słychać to było w każdym jego słowie.
- Nie chcę jej skrzywdzić, naprawdę ją kocham i dobrze o tym wiesz, od zawsze wiedziałeś. Mimo to pozwalałeś mi się do niej zbliżyć, co się zmieniło?
- Co się zmieniło? Jest wreszcie szczęśliwa. Pozwalałem Ci się do niej zbliżać, bo miałem nadzieję, że zmądrzejesz i zrozumiesz co tracisz. Ale nie zrozumiałeś, wtedy nie zrozumiałeś. Dopiero teraz, kiedy ona zaczyna układać sobie życia, Ty przypomniałeś sobie, że ją kochasz. Wtedy pozwoliłem na to, co zrobiłeś i nie mogę sobie tego wybaczyć, ale teraz nie będę na to patrzeć, nie pozwolę na to, żeby znowu musiała się po Tobie zbierać - w tej chwili do pokoju weszła Ania, była zła, a po jej policzkach ciekły łzy. Spojrzałem na Mikołaja, on na mnie i oboje wiedzieliśmy, że słyszała nasze słowa. Dowiedziała się, że jej kuzyn wiedział o moich uczuciach, a i tak pozwolił mi na krzywdzenie jej. Moja walka o nią i o moją przyjaźń z Mikołajem nie zaczyna się najlepiej. Znowu wszystko psuję, mogłem nie zaczynać tematu wiedząc, że ona jest w domu.
- Błagam, powiedz, że źle usłyszałam, że źle zrozumiałam. Mikołaj, proszę, powiedz, że to nieprawda - była roztrzęsiona, ale przede wszystkim zawiedziona. Właśnie się dowiedziała, że ktoś na kim polegała, kogo kochała jak brata, zdradził ją. Mikołaj pozwolił mi na ranienie jej, sam nie wiem dlaczego, chyba wierzył w to, że zmądrzeję i pójdę po rozum do głowy, ale kiedy tego nie zrobiłem i zadałem ostateczny cios, jego cierpliwość również się skończyła. Długo ze mną nie rozmawiał i boję się, że teraz kiedy Ania się o wszystkim dowiedziała, będzie na mnie na tyle zły, że znowu nie będzie chciał mnie widzieć. Muszę załagodzić sytuację, to wszystko moja wina.
- Aniu - spojrzała na mnie z mordem w oczach, ale nie przestraszy mnie tym, teraz walczę dla Mikołaja i dla naszej przyjaźni. - Powiedzenie, że to wszystko moja wina jest nieco tandetne, ale to prawda. Mikołaj wiedział, co do Ciebie czuję, to prawda - nie chciałem teraz mówić o miłości, bo jednak trochę się jej bałem - pozwalał mi na wszystko co robiłem - chyba nie za bardzo pomagam, biorę się w garść. - Za każdym razem, kiedy Cię krzywdziłem robił mi kłótnie, nie rozmawiał ze mną, ale byłem na tyle nieugięte, że dawał mi kolejne szanse, szansa za szansą. Jesteśmy przyjaciółmi, dla facetów przyjaźń jest bardzo ważna. Wierzył, że zmądrzeję, że przyznam się przed samym sobą do tych uczuć, ale nie potrafiłem, a on nie potrafił mnie powtrzymać w mojej, jakże chorej misji, sprawiania Ci przykrości. Byłem głupim dzieciakiem, on tak samo, uważaliśmy, że to nasza przyjaźń jest ważniejsza, inaczej, ja tak uważałem i wmawiałem to jemu, bo nie chciałem go stracić. Co gorsza i co jest najbardziej chore, był moim jedynym łącznikiem z Tobą, bo mimo tego jak się zachowywałem i co mówiłem, czułem co innego. Chciałem wiedzieć co u Ciebie, jak się czujesz, były momenty że nie chciał mi tego mówić, ale tutaj znowu używałem swojej manipulacji. Nie wiń go za moje błędy. To ja, nie on, zachowałem się jak najgorsza świnia, on jest moim przyjacielem i po prostu, po ludzku, wierzył we mnie do sytuacji z Patrykiem.
- Stop, przestań mnie tłumaczyć. Co za poeta, dostał słowotoku. Jestem dorosły, nie potrzebuję adwokata - był zły, ale ja nie chciałem źle.
- Chciałem tylko pomóc, to się dzieje przeze mnie, więc chciałem wytłumaczyć.
- Jak już powiedziałem, jestem dorosły i umiem się tłumaczyć sam za siebie. Nie jestem na Ciebie zły, na siebie tak, ale na Ciebie już nie. Mam swój rozum i wtedy też go miałem, wiedziałem co robię, więc ja muszę to wyjaśnić - te słowa kierował do mnie. Teraz jednak odwrócił głowę w stronę zapłakanej Ani - Przepraszam, nie wiem co więcej mogę powiedzieć. Nic co powiem, nie zmieni tego co zrobiłem - chciał tak po prostu odpuścić, bez tłumaczenia? Co jest? - Kocham Cię jak siostrę, nie wyobrażam sobie życia bez Ciebie i wiem, że Ty też mnie kochasz. Teraz kieruje Tobą rozczarowanie i gniew i wcale Ci się nie dziwię - co ten koleś robi? - Aniu, on jest moim przyjacielem, głupim idiotą, najgorszym draniem jakiego znam, największą świnią, jaką kiedykolwiek oboje poznaliśmy, imbecylem, nie jest najmądrzejszym facetem - hola, hola, ja tutaj jestem, mówi prawdę, ale musi być aż tak dosadny? Ale patrząc na Anię, zrozumiałem o co mu chodzi, widzę przebłysk uśmiechu, jeśli to ją bawi, to naprawdę przede mną ciężkie zadanie. - Ale jest moim przyjacielem i może to nie wszystko tłumaczy, ale to jedyna rzecz jaka mną kierowała. Przyjaźń i rodzina to dwie najważniejsze rzeczy w moim życiu. Oboje Cię skrzywdziliśmy i tego nigdy sobie nie wybaczę. Wierzyłem w niego i wierzyłem, że uczucie jakie w nim siedzi, pozwoli mu zmądrzeć, ale nie udało się. Nie umiałem mu wybaczyć, ale mnie namówiłaś i się udało, mogę z nim rozmawiać, dalej się przyjaźnić, choć obaj wiemy, że coś straciliśmy. Nasza przyjaźń jest inna, ale wciąż jest. Popełniłem błąd i bardzo za niego przepraszam - to tyle. Nie powiedział nic więcej, nie tłumaczył się, nie wybielał. Cień uśmiechu, który wcześniej widziałem u Ani, zniknął. Myślałem, że się ułoży, ale boję się, że to nie będzie takie proste.
- Wracam do domu, nie mogę tutaj dłużej siedzieć. Ten dom w ciągu ostatniego tygodnia jest dla mnie jak kara. - Auć. - Na razie to zostawmy, nie mam już siły, zwłaszcza że to druga taka bomba w ciągu ostatnich 24 godzin. - Bolą jej słowa, bolą. - Nie próbuj się na razie ze mną kontaktować, dobrze Mikołaj? Muszę to wszystko ułożyć sobie w głowie, przemyśleć. Do końca mojego pobytu w domu, czyli jeszcze tydzień, przyjadę do Ciebie. Wtedy porozmawiamy - nie patrzyła na mnie, nie mogła na mnie spojrzeć.
- Dobrze, daję Ci czas. Przepraszam jeszcze raz i dziękuję, że spróbujesz ze mną porozmawiać - Mikołaj był przybity.
- Nie dziękuj, nie wiemy jak to wszystko się zakończy - ból jaki malował się na ich twarzach, był nie do zniesienia. Dlaczego to wszystko musi być takie pochrzanione? Lepsze pytanie. Dlaczego ja byłem taki pochrzaniony i do tego doprowadziłem?
Ania odwróciła się w stronę wyjścia, nawet na mnie nie spoglądając, nie mogłem dać jej tak wyjść.
- Aniu? - ustała, ale nie odwróciła się.
- Z Tobą nie będę rozmawiać. Na pewno nie w najbliższym czasie. Nie mogę na Ciebie patrzeć. Dlaczego to robisz? Tak ciężko jest Ci patrzeć na moje szczęście? - chciałem jej odpowiedzieć, ale ona kontynuowała. - Zobacz do czego doprowadziłeś swoimi „uczuciami". Wprowadziłeś zamęt do mojego życia, a ja po raz kolejny Ci na to pozwoliłam. Nie wiem już, czy bardziej powinnam być zła na Ciebie czy na siebie. Pozwól jednak, że tę zagadkę rozwiążę sama. Nasze następne spotkanie przypada za 1,5 miesiąca, do tego czasu po prostu Ci zabraniam, rozumiesz, zabraniam Ci kontaktu ze mną. Jeśli napiszesz choć jedną wiadomość, nasza znajomość skończy się właśnie na niej. Zrozumiałeś co do Ciebie powiedziałam? - Tego się nie spodziewałem. Bywała już na mnie zła, ale nigdy nie mówiła tego bezpośrednio do mnie i chyba nigdy nie zagroziła, że nasza znajomość dobiegnie końca. Przestraszyły mnie jej słowa. Nie mogę jej stracić, tego jestem pewien, nie wiem jak dam radę bez kontaktu z nią, ale muszę to wytrzymać, bo utrata jej nie wchodzi w grę.
- Zrozumiałem, wszystko zrozumiałem. Przepraszam Cię - tylko tyle mogłem powiedzieć.
- Twoje przeprosiny mają w tej sytuacji najmniejsze znaczenie - chyba jeszcze nikt nie ranił mnie tak słowami, jak ta dziewczyna. Albo nigdy nie zależało mi tak na czyimś zdaniu i słowach, żeby mogły mnie zranić.
- Wiem, ale i tak bardzo mi przykro.
- Słusznie. - Wraz z tym słowem ruszyła do wyjścia, zostawiając za sobą pustkę i dwóch załamanych chłopaków.
- Przepraszam Mikołaj. Nigdy nie chciałam Cię zranić, ani z nią skłócić. Narobiłem niezłego bałaganu.
- Narobiłeś, ale ja odpowiadam za siebie i swoje czyny. Pozwoliłem Ci na to wszystko, więc to też moja wina. Prędzej czy później i tak by się o tym dowiedziała. Mam tylko nadzieję, że będzie potrafiła mi wybaczyć, bo nie wyobrażam sobie, żeby miała jej nie być w moim życiu.
- Mikołaj, to jest Ania. Jej serce jest na tyle piękne i pełne miłości, że jestem pewien, że Ci wybaczy. Ona Cię kocha i też pewnie nie wyobraża sobie życia bez Ciebie. Może jej to trochę zająć, ale jestem pewien, że Ci wybaczy. Jednak co do mnie, mam duże wątpliwości.
- Mam nadzieję, że to co mówisz to prawda. Ona jest niesamowita, ale jej serce i miłość też mają swoją granicę.
- Boję się, że mogłem ją przekroczyć.
- Nie powiem Ci tego. Tylko ona to wie. Ale mogę dać Ci radę. Posłuchaj jej. Daj jej ten czas i nie przypominaj o sobie, bo i tak mam wrażenie, że bez tego będziesz jej zmartwieniem.
- Nie musisz mi tego powtarzać. Dam jej ten czas. Ostatnią rzeczą, o jakiej myślę jest utrata jej. Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Nie mógłbym bez niej żyć.
- Tylko czy na pewno?
- Na pewno. Przyjechałem, żeby Ci coś opowiedzieć. Tylko nie wiem czy to najlepszy czas? Może kiedy indziej?
- Nie ma potrzeby. Możesz mi powiedzieć to, co chciałeś.
Obaj jesteśmy teraz rozbici. Moja historia albo nas rozbije jeszcze bardziej, albo trochę nam pomoże. Wiem tylko, że Mikołaj musi ją poznać. Jest moim przyjacielem, wiedział co się ze mną dzieje, ale nigdy nie opowiedziałem mu tego, co dzisiaj usłyszała Weronika. Opowiem mu tę historię i zobaczymy gdzie nas to zaprowadzi.

*Ruggero „Dos extraños"

„Chciałbym odzyskać czas, który straciłem
Nie potrafię zaakceptować, że chcesz odejść"

To zawsze byłaś Ty  [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz