Rozdział 7

87 4 0
                                    

"Fui tan idiota, tan cobarde y me alejé

Perdí tu amor en un segundo, y ni un segundo perderé

Para decirte que te quiero"*

************************************************************************

Na podłodze siedział Michał, obok było rozrzucane szkło, prawdopodobnie po szklankach, nie jednej, kilku, obok chłopaka klęczała Weronika i próbowała go podnieść, ale on nie dawał się nawet jej dotknąć, odtrącał ją. Nie wiedziałam co się tutaj wydarzyło, ale wiedziałam na pewno, że Michał narobił tego bałaganu i był o wiele bardziej pijany niż mi się wcześniej wydawało. Kiedy weszliśmy głębiej, wszystkie oczy były skierowane w naszą stronę, kiedy Michał na mnie spojrzał widziałam skruchę, niepewność i zranienie, bałam się że powodem całego tego bałaganu mogłam być ja, ale z drugiej strony mógł się po prostu pośliznąć, zachwiać i strącić szklanki z blatu, choć wyglądało bardziej jakby tymi szklankami rzucał niż niechcący je zrzucił, ale naiwnie wierzę, że nie zrobił tego celowo.

- Przepraszam – Michał powiedział cicho patrząc na mnie. Wtedy byłam już pewna, że cały ten nieporządek to moja wina, choć nie zrobiłam nic złego, czułam się winna. Nie wiedziałam co miałam zrobić i tylko stałam i patrzyłam na Michała, nawet nie wiem w którym momencie puściłam dłoń Mateusza, ale musiało być to chyba zaraz po tym jak weszliśmy do kuchni, byłam w szoku a wszystko to co się działo jeszcze bardziej mnie przygnębiało. Dlaczego? Tylko to pytanie miałam w głowie. Dlaczego to wszystko dzieje się teraz? Kiedy układam sobie życie. Dlaczego znowu nie mogę wyrzucić go z głowy i dlaczego on teraz się tak zachowuje?

- Choć kochanie, pójdziemy do pokoju i się położysz, za dużo wypiłeś, pójdziemy spać – Weronika chciała po raz kolejny pomóc mu wstać i zaprowadzić go do jednego z pokoi, ale on znowu ją odtrącił i nie pozwolił sobie pomóc. Sam próbował, ale nie mógł sobie poradzić, postanowiłam, że to ja mu pomogę, miałam dziwne wrażenie, że mi pozwoli sobie pomóc. Kiedy tylko zrobiłam krok, poczułam na nadgarstku uścisk, no tak Mateusz.

- Co Ty wyprawiasz? - szepnął, ale słyszałam w jego głosie gniew.

- Muszę mu pomóc, wiesz że mnie posłucha, a tutaj trzeba posprzątać, bo może to trochę zająć, nic nie zrobimy kiedy on cały czas będzie tutaj siedział. Daj spokój, jest moim przyjacielem i muszę mu pomóc – odszepnęłam z gniewem i determinacją w głosie. Jest moim chłopakiem, ale nie może zabronić mi pomagać moim przyjaciołom, kiedy tego potrzebują, wyrwałam rękę z jego uścisku i szybkim i zdecydowanym krokiem podeszłam do Michała.

- Hej kolego, pójdziemy z Mikołajem odprowadzić Cię do łóżka, co? Powinieneś się położyć i trochę odpocząć, chyba nie spałeś dzisiaj za dużo, co? - powiedziałam spokojnie, a w jego oczach zobaczyłam spokój i niestety miłość, ale jestem przy nim żeby mu pomóc pójść spać, tylko po to podeszłam, trzeba posprzątać kuchnię, a on tutaj tylko przeszkadza.

- Dobrze, niech tak będzie, Ty i Mikołaj, pomożecie, tak, przepraszam Cię Aniu – mówił nieskładnie, a ostatnią część zdania szepnął mi do ucha, kiedy pomagaliśmy z moim kuzynem mu wstać.

- Choć, nic się nie stało, tylko powinieneś więcej spać jak masz plany tyle pić, albo mniej pić skoro wiesz, że nie spałeś – powiedziałam, jakbym dawała mu reprymendę.

- Dobrze mamo, powtórzysz mi jutro, bo teraz to nie wiem czy do końca zrozumiałem co miałaś na myśli – uśmiechnął się słodko, a moje serce na ten uśmiech zaczęło szybciej bić. Nic nie zrobię na to jak reaguję na jego uśmiech, odwzajemniłam uśmiech i spojrzałam na resztę. Wszyscy nam się przyglądali, Mateusz z gniewem i wyrzutem, Weronika była smutna, ale też z lekkim gniewem i boję się, że ze zrozumieniem, ale nie mogę teraz tego kalkulować, reszta patrzyła ze zrozumieniem, ale nie wiem czego konkretnie to zrozumienie miało dotyczyć i tak samo nie mam siły, żeby teraz się nad tym zastanawiać.

To zawsze byłaś Ty  [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz