Rozdział 23

77 2 0
                                    

„Sé que perdonar no es fácil

Pero el tiempo sana heridas

Y para que tú regreses

Otra vez me beses, yo te esperaría"

***************************************************

4 dni później

Ania

Mam wrażenie, jakby minęła wieczność. Te dni upływały mi w zwolnionym tempie, wszystko się dłużyło. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, krzątałam się po domu i próbowałam uciszać moje myśli, co było najtrudniejszym zadaniem w całym moim życiu, zwłaszcza kiedy kilka razy dziennie widziałam na ekranie telefonu imię Michała, który dzwonił i pisał sms'y na zmianę. Kilka razy widziałam go również przed domem, nie odważył się zapukać czy zadzwonić dzwonkiem, stał tam tylko i patrzył w moje okno, a ja stałam przy oknie, ale tak, żeby nie mógł mnie zobaczyć. Z daleka widziałam, że jest w złym stanie, ale ja też byłam. Nie spałam, ledwo jadłam, musiałam coś jeść, bo nie chciałam, żeby rodzice coś podejrzewali, nikt prócz Filipa nie wiedział co się dzieje i chciałam, żeby tak zostało, na razie. Przed rodzicami starałam się zachować radosną twarz, ale w pokoju wszystkie tamy się załamywały, nie wiem, jak sobie radzić w tej sytuacji. Nie wiem co mam zrobić, czy mam dać następną szansę Michałowi czy po prostu zakończyć to teraz, póki mamy jeszcze nadzieję na to, że będziemy potrafili się poskładać. Bardzo się ranimy, wzajemnie. Myśleliśmy, że będzie to wyglądało inaczej, że będziemy teraz już tylko szczęśliwi, nie będziemy musieli się niczym przejmować, bo skoro po tylu latach, udało się nam odnaleźć i przyznać do naszych uczuć, to nic nie będzie mogło tego zepsuć. Zapomnieliśmy chyba o tym, że my sami najlepiej wiemy, jak siebie zniszczyć. Siła naszych uczuć jest tak duża, że chyba po prostu nie potrafimy sobie z tym radzić. Przez to, że tak bardzo się kochamy, tak bardzo się ranimy i nie umiemy inaczej. Ja nie potrafię mu zaufać, przez co on cierpi, a on nie potrafi być do końca szczery, wiem to, po prostu wiem, że cos ukrywa, ale boję się poznać prawdę. Michał ma wielką przewagę nade mną, wie w jakie miejsca uderzyć, żeby zabolało, wie co powiedzieć, żebym nie umiała się odgryźć, jak nikt inny niszczy wszystko co ma w około siebie, jak domek z kart, wypowiadając tylko kilka słów. Dobiera je tak starannie i co najgorsze bez myślenia o tym, co będzie dalej i bez myślenia o tym, jak brzmi to, co powie. Nie zastanawia się nad tym, co mówi, dopóki tego nie wypowie, dopiero kiedy słowa padną, zauważa, jaki błąd popełnił, tylko wtedy jest już za późno. Boję się, że będzie się to zdarzać zbyt często, że będzie znajdywał najbardziej błahy powód do kłótni i ranił mnie tak, że nie będę wiedziała już, kto jest winny, kto zaczął, kto powinien odejść. Chciałabym się nauczyć z nim walczyć, ale to zbyt trudne zadanie, poza tym to złe myślenie. Ja nie chcę z nim walczyć, ja chcę z nim być bez walk, obrażania się nawzajem, bez wyzwisk, bez ranienia się przy każdej okazji, tylko nie wiem, czy to możliwe i boję się, że nigdy się nie dowiem, zawsze będzie coś co da nam pretekst do kłótni i rozwalanie wszystkiego, co wcześniej udało nam się zbudować. Jest tylko jeden problem, nie wiem, czy umiem teraz z tego zrezygnować. Wiem, że im dłużej to potrwa, tym bardziej zniszczona będę, ale nie umiem się chyba jeszcze poddać. Przez cztery dni nic nie wymyśliłam i nie wiem, kiedy to zrobię, ale wiem, że nie odezwę się do niego, póki wszystkiego nie poukładam. Muszę iść teraz do mamy i poinformować ją o wyjeździe moim, Filipa i Karoliny. Postanowiliśmy, że pojedziemy na kilka dni nad morze, konkretnie do Gdyni. Chcemy zwiedzić całe Trójmiasto, bo nigdy nie mieliśmy okazji tam być. Wiemy, że nie uda nam się odwiedzić wszystkich ważnych miejsc, ale te kilka dni wypełniliśmy w całości, co do minuty i nie pozwolę, żebyśmy coś opuścili. Czuję, że mi się tam spodoba, ale to się jeszcze okaże. Mam nadzieję, że mama jakoś to przyjmie, bo nie lubi za bardzo, kiedy wyjeżdżamy tak daleko, ale jesteśmy dorośli i musi się z tym liczyć.

To zawsze byłaś Ty  [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz