Rozdział 27

54 2 0
                                    

„Sé que por un tiempo voy a navegar sin rumbo
Y aunque sea profundo el mar yo ya te soltaré
Puede que la soledad en realidad no deje de doler
Pero duelen más mis pies por hacia a ti correr
Y de tanto esperarte me cansé"

*******************************************************

Byłam jak zaczarowana. Michał wziął mnie ze rękę i pomógł usiąść na kocu, nalał szampana do kieliszków i jeden z nich mi podał. Nie umiałam wydusić słowa, a on też nie kwapił się, żeby zacząć rozmowę. Wiedziałam, co chcę mu powiedzieć, ale nie umiałam, nie w tym momencie. Ten list, piknik, cała ta niespodzianka, jeszcze nikt nie zrobił dla mnie czegoś takiego. Nikt mnie też tak nie skrzywdził i nie musiał przepraszać, ale nie mówmy teraz o tym. Patrzyliśmy sobie w oczy i chyba oboje czekaliśmy, aż to drugie się odezwie. Ale to on przyjechał tutaj, żeby porozmawiać i przeprosić, więc niech się wykaże. Choć chcę mu dać szansę, nie będzie tak łatwo.

- Przyjechałeś taki kawał, żeby pomilczeć i popatrzyć sobie w oczy? – widziałam szok na jego twarzy. Myślał, że pójdzie łatwiej, ale to wciąż ja. Jego gest mnie wzruszył i oczywiście dobrze o tym wiedział, ale musi mi powiedzieć wszystko co napisał prosto w oczy. – Michał? Powiesz coś? Dziękuję za tą niespodziankę, ale chyba nie sądzisz, że to wszystko wystarczy? Jest pięknie, romantycznie i naprawdę mi się podoba, ale wydarzyło się zbyt wiele, żebym tak po prostu rzuciła Ci się w ramiona. Chociaż to zrobiłam, ale, nieważne, dobrze wiesz o co mi chodzi. – Wciąż milczał, a ja powoli traciłam cierpliwość. – Michał, do cholery. Albo cos powiesz, albo stąd idę – chyba zobaczył, że naprawdę się zdenerwowałam. Poprawił swoją pozycje i wreszcie zaczął coś mówić.

- Wiesz, jak to jest, kiedy przez całe życie kochasz jedną osobę, ale ona o tym nie wiem, a Ty nie możesz nic z tym zrobić, bo się boisz, bo jesteś tchórzem, bo uważasz, że tak jest najlepiej i bez Ciebie będzie jej o wiele lepiej? Nie pamiętam dnia, w którym Cię nie kochałem. Odkąd zacząłem rozumieć, o co w tym wszystkim chodzi, byłaś jedyną, o której myślałem i którą kochałem. Zawładnęłaś moim sercem, ale rozum wciąż próbował szukać, bo może serce się myliło, bo może to co czułem było fascynacją, sentymentem, którego nigdy się nie pozbędę. Ale dobrze wiedziałem, jaka jest prawda. Pokochałam Cię od pierwszego dnia, kiedy Cię zobaczyłem, urodziłaś się równo rok po mnie, miałaś kilka dni i Twoja mama wyszła z Tobą na spacer – spojrzałam na niego sceptycznie. Śmiem wątpić, że pamięta coś takiego, skoro miał tylko roczek. – Spokojnie, moja mama mi to opowiadała, często o Tobie rozmawialiśmy i rozmawiamy, więc sądziła, że mnie to zaciekawi, miała rację – teraz miało to sens. Kiwnęłam, żeby kontynuował. – Była zima, więc to był krótki spacer, moja mama pamięta wszystkie szczegóły, też się wtedy w Tobie zakochała – uśmiechnął się na swojej słowa, ale ja na razie nie mogłam tego zrobić, choć ja też bardzo kochałam jego mamę. – Podobno spodobał mi się wózek i chciałem do niego wejść, mama mi nie pozwalała, więc zacząłem płakać, wtedy mama powiedziała, że w środku jest mała dziewczynka i śpi i dlatego nie mogę tam wejść, bo mógłbym Ci coś zrobić, nic nie pomogło, wciąż płakałem, więc mama wzięła mnie na ręce i pokazała Ciebie. Spojrzałem, momentalnie przestałem płakać i zacząłem Ci się przyglądać. Wiadomo, miałem tylko roczek, więc po prostu byłem zafascynowany kimś mniejszym od siebie. Nasze mamy się przyjaźniły, bardziej niż teraz. Odwiedzałyście nas, a my was. Mama mówiła, że moim ulubionym zajęciem było patrzenie na Ciebie, kiedy spałaś, kiedy gaworzyłaś, mówiłem do Ciebie po swojemu i jak płakałaś próbowałem uspokajać. Rośliśmy, ale ja cały czas byłem zafascynowany. Mama mówi, że nie mogłem przestać o Tobie gadać, wypytywać, kiedy znowu się zobaczymy, sam już to pamiętam, szukałem tylko sposobów i wolnego czasu mojej mamy, żebyśmy mogli was odwiedzić, albo żeby mama zaprosiła was do nas. Stawaliśmy się coraz starsi, Twoja mama poszła do pracy, byłaś u babci, już nie widywaliśmy się tak często. Zaczęliśmy interesować się płcią przeciwną, Ty mną, ja od zawsze Tobą, ale przecież nie mogłem się przyznać, byłem na to zbyt dumny. Byłaś nieśmiała i udawałaś, że wcale Ci się nie podobam, chociaż wszyscy wiedzieli, że podobam. Nie chciałaś mnie, a ja chciałem Ciebie, ale nie mogłem mieć, bo udawałaś, a ja nie chciałem odrzucenia i tego, żeby chłopacy się ze mnie śmieli. Podobałem się dziewczyną, więc z tego korzystałem, skoro Ty udawałaś, robiłem wszystko, żeby się podbudować i nie zostać zranionym. Myślałem tylko o sobie i niestety wciąż tak jest. Musisz zrozumieć, że nigdy nie chciałem Cię zranić, ale też nigdy mi to nie wychodziło. Tak wiele razy pozwoliłem sobie przekroczyć granicę, bo ja nie chciałem ucierpieć. Później płakałem, jak głupi i żałowałem każdego pojedynczego słowa czy gestu, ale nie mogłem cofać czasu, wciąż nie mogę. Jesteś całym moim światem, od zawsze, bez przerwy, ale nie umiałem się Tobą wystarczająco dobrze zająć, przez co sam nie umiałem funkcjonować, bo jak to robić bez świata? Aniu, przepraszam za to co powiedziałem podczas ostatniej rozmowy, nic z tego nie było prawdą i nigdy tak nie myślałem, ale byłem pijany i zraniony. Usłyszałem, jak wyznajesz miłość innemu i wściekłem się. Nie znałem kontekstu, nie słyszałem drugiej strony i zrobiłem najgorsze co mogłem, nie wysłuchałem Cię i dałem ponieść się swojej naturze. Swojemu motto: krzywdź innych i sam nie zostań skrzywdzony. Najgorsze w nim jest to, że na końcu i tak cierpię i tracę Ciebie, krzywdzę innych, ale sam zostaję skrzywdzony, więc motto jest do dupy. Wiem, że może nie zasługuję, na to, żebyś dała mi jeszcze jedną szansę, ale i tak o nią proszę. Nie umiem bez Ciebie żyć i nie mogę sobie pozwolić na życie bez Ciebie. Nawet jeśli ode mnie odejdziesz, nigdy się nie poddam, będę walczył, zawsze, bo nikt jak Ty, zasługuje na to, żeby o niego walczyć. Nie chcę już popełniać błędów i Cię tracić, ale oboje dobrze wiemy, że mogę to zrobić. Choćbyś uciekła na inny kontynent czy inną planetę, znajdę Cię. Nie mogę bez Ciebie żyć i nie chcę bez Ciebie żyć. Potrzebuję Cię i kocham Cię nad życie. Jak napisałem, to zawsze byłaś Ty i to nigdy się nie zmieni. Kocham Cię.

To zawsze byłaś Ty  [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz