•16•

383 25 4
                                    

Harry, wstał pierwszy odwrócony plecami do ślizgona. Miał wyrzuty, że zamiast pogodzić się rozmową, pogodził ich seks. Dziwnie się czół, zawsze to rozmowa była na pierwszym planie, a zaraz po niej - rzadko - przyjemności. Było mu cudownie, ale jednak gryzły go wyrzuty.

Pozycja na lewym boku stała się niewygodna i chciał odwrócić się na prawy, jednak poczuł, że ślizgon, go przytula. Jednak lewy bok był wygodny. Starał się ułożyć myśli tak, by nie myśleć ciągle o kłótni i w jaki sposób została ona "złagodzenia". Westchnął głośno, co obudziło ślizgona.

- Draco - zaczął.

- Mm? - zamruczał nie otwierając oczu, dalej wtulając się w szyję Harry'ego - co się stało? - zapytał jak nie dostał odpowiedzi na poprzednie pytanie.

- Nie możemy tak - powiedział po chwili namysłu. Draco, otworzył zaskoczony oczy i się poderwał opierając się o łokcie.

- Tak, czyli jak?

- Seks nie może być przeprosinami. Zawsze szczerze rozmawialiśmy, a potem dopiero załatwialiśmy przyjemności. Mam wyrzuty, że nie pogadaliśmy.

- To ty nie chciałeś ze mną pogadać Harry. Naprawdę chciałem z Tobą pogadać i przeprosić.

Harry, dopiero teraz obrócił się na plecy i spojrzał na Draco, który się na niego patrzył swoimi błękitnymi oczami. Było mu żal ślizgona, chciał zapytać, dlaczego, więc chciał zacząć się z nim kochać, ale to on zaczął go nakręcać. Draco, jakby czytał w myślach partnera.

- Harry, nie wiń się za tą noc - uśmiechnął się i pocałował Gryfona w czoło. Mówiąc stłumionym dźwiękiem: Było naprawdę cudownie. Kocham, kiedy nagle przejmujesz inicjatywę, chociaż wolę sam to robić - uśmiechnął się i znów go pocałował w czoło, co Harremu, poprawiło to ewidentnie humor.

- Nie musisz się mi tłumaczyć Draco. Z niczego. Nie miałem na myśli tego, że mi nie ufasz. Wiem, że mi ufasz. Nie wiem czemu Ci to wcześniej powiedziałem. Żyłem chwi... - nie skoczył przez szybki pocałunek Draco.

- Ci... Nie mów nic. Nic się kochanie nie stało.

- Wczoraj przeze mnie płakałeś...

- To nic. Idę się wykąpać - wstał i udał się do łazienki, jak najdłużej trzymając rękę Harry'ego. Ten jednak nadal leżał odprowadzając w samych bokserkach blondyna wzrokiem. Czuł się lepiej, ale jednak wiedział, że przez niego, jego ukochany płakał. Obiecali sobie wzajemną szczerość. I nie ważne, w jakim stanie emocjonalnym jest drugi, musi powiedzieć prawdę, co do najmniejszego szczegóły. Wiedział, że ślizgon, nie mówi tego dlatego, że nie chcę by Harry, się nadal kłócił. Po prostu nic się nie stało. Innym mogłoby się wydawać, że Draco, ich okłamuje, by oszczędzić im zmartwień. Jednak Draco, szybko smutki przechodzą. Nie rozdrapowuje ran. Jeśli chcę, żeby owe się szybko zagoiły. Pocieszyła ta myśl Harrego. Założył bokserki i udał się do kuchni, by zrobić sobie i Draco, śniadanie.

Smażąc jajecznicę, w okno zapukała sowa. Była to piękna, brązowa uszatka błotna, która na nóżce miała liścik. Nie rozpoznawał tej sowy, więc nie wiedział po kim ma się spodziewać wiadomości. Nie miał nic przy sobie, by zapłacić sowie. Nie miałby okazji jej nawet dać, bo od razu, gdy otworzył okno i zabrał liścik, a sowa odleciała.

Witaj Harry! Mam nadzieję, że nie przestraszyłeś się obcej sowy, Lika, niestety umarła, ale za to mam Mandragore. Dlaczego? Została znaleziona biedna przy owych roślinach. Bidula. Pewnie jak zdążyłeś zauważyć, że nie musisz jej dziękować za list? Czekać też nie lubi na odpowiedź. Lepiej mieć przygotowaną swoją sowę.

pamiętnik |Drarry|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz