Rozdział XI

16 1 1
                                    

Obudziłam na jakimś obcym łóżku, w tych samych ubraniach przykryta kocem. Gdy usiadłam na łóżku zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu. Było takie obojętne. Ściany były szare, właściwie bardziej betonowe, brak okna, a meble... ciężko powiedzieć meble, ponieważ oprócz łóżka stała tylko jedna komoda. Wyglądało to tak, jakby ktoś był w trakcie urządzania, a jedynie łóżko było przyjemne i ładne. Zastanawiało mnie jak w takiej fabryce znalazł się taki pokój. Chwila. Jestem w fabryce? Nie, nie, nie wydawało mi się. Jestem w szkole.. Muszę w niej być...Wstałam i podeszłam do drzwi. Były otwarte. Za nimi ukazał mi się zwykły korytarz. Szłam dalej, nawet nie wiedząc do końca, czego szukam. Wreszcie usłyszałam głos za sobą, ale to nie był Harry.

- Dokąd idziesz?

- Nie twój interes.

- Problem w tym, że po części mój.

- Gdzie jest wyjście?

- Chyba nie zamierzasz iść do domu.

- Oczywiście, że nie. Zamierzałam wybrać się to podwodnego zoo. Ryby są piękne.

- Faktycznie masz cudowny charakter.

- Co?

- Chodź, zaprowadzę cię do Harrego.

- Nie chce widzieć tego dupka.

- Ale on chce ciebie.

- To już jego problem.

Zignorowałam obcego chłopaka i szłam dalej.

- Błagam nie karz mi brać cię siłą.

- Nie, karze ci iść stąd.

- Spokojnie Jo, ja się nią zajmę.

Odwróciłam głowę w drugą stronę i zobaczyłam tą przystojną, a jednocześnie wkurwiającą twarz.

- O niee, weź odwal się wreszcie ode mnie.

- Chce tylko porozmawiać.

- Czy napewno każda część twoje ciała chce tego samego?

- Chyba masz dobry dzień.

- Dopóki cię nie zobaczyłam masz rację, był dobry.

- Czy masz jakąś chorobę?

- Nie, a co cię to w ogóle obchodzi?

- Po raz kolejny zemdlałaś, to jest dość niepokojące.

- To jest zupełnie normalne

- Wątpię, no ale dobrze, odpuszczę ci.

- Jak dobrze, zawieź mnie do domu.

- Takiej opcji nie ma.

- Nie będziesz mnie tu więził, naprawdę byłam zdziwiona budząc się bez przywiązania żadnego.

- Lepiej nie kuś.

- No już się nie podniecaj.

- Łóżko tam jest nie bez powodu.

Czułam, że trochę przeginam. Ale on przecież nie mógłby mnie przywiązać do niego. Nie mógłby...

- Wracam do domu.

- Chciałaś powiedzieć wracam do więzienia.

- Chce tego, nie zabronisz mi.

- Mylisz się, zabronię ci. I mam nadzieję, że zrozumiesz, bo nie chciałabyś chyba spełnić swojego wyobrażenia o wiązaniu.

- Ale z ciebie chuj.

Dream and Nightmare || H.S. (Poprawiane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz