Rozdział XVII

16 2 0
                                    

- Znajdę go.

- Nie ma takiej opcji. Wynoś się z tego domu! Dzwonię na policję. Oni go znajdą.

- Gówno zrobią. Policja tylko rozgłośni sprawę i nic więcej.

- Zjeżdżaj stąd, Styles.

Powiedziała zdenerwowana i skuliłam pod ścianą.

- Wracamy do starych ksywek, Amebo?

- Mam to w dupie.

- I język ci się zaostrzył.

- Odpierdol się wreszcie ode mnie!

- Widać, że twoja ksywa nie wzięła się z niczego. Jednak bez mózgowce bardzo się z tobą utożsamiają. Czy ty nie widzisz, że jestem jedyną osobą, która chce ci pomóc?

- Miałam zostać w domu. Moim zadaniem było opiekowanie się nim! A przez ciebie go zostawiłam. Jeśli coś mu się stało to nie wybaczę sobie, a tym bardziej tobie!

Wstałam, wskazując na niego palcem z odległości kilku centymetrów.

- Jeśli już skończyłaś, to mogę go szukać?

- Nie nawidze cię, Styles.

- Miałaś na myśli, że jedziesz ze mną?

- Jak możesz żartować w takich chwilach!?

- Gdybym brał do siebie każdą taką sytuację, już dawno wylądowałbym w psychiatryku na ostrej terapii. Musisz spokojnie podchodzić do sprawy, bo inaczej wcale jej nie poprawisz.

- Chwila, w takim razie miałeś już takie sytuacje?

Harry wyszedł bez słowa w stronę samochodu. Złapałam kurtkę i wybiegłam za nim. Czemu mi nie odpowiedział? Uraziłam go?
Samochód powoli ruszył i kierował się w stronę jego szkoły.

- Może nie koniecznie ktoś go porwał, a po prostu sam wyszedł na spacer.

- Zabawne, naprawdę myślisz, że takie dziecko wybrałoby się o takiej godzinie na spacer? Znam swojego brata na wylot, to porządny chłopiec, który wie, kiedy należy spać.

Wywrócił oczami.

- Dobra, ty wiesz swoje, ja wiem swoje.

Przez jakieś 15 minut jeździliśmy po okolicy w nadziei, że biedaczek się znajdzie, jednak na marne.

- Harry, my go nigdy nie znajdziemy. Straciłam rodziców, nie mogę stracić jego.

Łzy zaczęły spływać mi po twarzy.

- Na marne tak jeździmy. Jego tu nie ma. Ktoś napewno go porwał. A jeśli cierpi?

- Przestań, Amber. Napewno nic mu nie jest.

- A ty skąd niby wiesz? Może jeszcze powiesz, że sam nasłałeś porywaczy.

- Jak możesz tak myśleć?

- Jak możesz tak kłamać, skoro nie wiesz co teraz się z nim dzieje.

- Ale zakładam. Czy twój brat ma niebieską piżamę z misiem?

- Tak, po co teraz ci to do informacji? Nie masz jakich pytań zadawać?

Samochód gwałtownie zahamował. Styles wybiegł z auta. Ruszyłam za nim w stronę ciemnego parku, gdzie na ławce ktoś siedział. Błyskawicznie podbiegł i przytulił istotę. Kiedy ja również się przybliżyłam zobaczyłam mojego braciszka w łzach.

- Jonah!

Harry delikatnie się odsunął, a ja rzuciłam się na chłopca.

- Amber?

Dream and Nightmare || H.S. (Poprawiane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz