Rozdział XX

14 2 0
                                    

Kolejne dni i kolejne noce mijały spokojnie, bez większych wrażeń . Jednak w końcu nadszedł ten długo wyczekiwany przeze mnie moment, czyli matura. Może nie tyle chciałam, aby nadeszła, co żeby była już za mną. Chciałam jak najlepiej napisać, ponieważ zwiększyłoby to moje szanse na przyjęcie na lepsze studia. Nie wiedziałam, czy na nie pójdę bo moja sytuacja rodzinna narazie na to nie pozwalała, ale chciałam. Chciałabym mieć normalne, szare życie, takie jak kiedyś. Z rodzicami w domu, bez problemów, gróźb i Harrego. Mimo, że zawdzięczam mu wiele to lubiłam życie, w którym byliśmy dla siebie obcy. Nie wiem, czy groźby do mnie są wywołane przeze mnie, moją rodzinę czy niego, ale trzymając dystans ja i Jonah byliśmy bezpieczniejsi. A to właśnie za tym tęsknię najbardziej, za bezpieczeństwem. Z rozmyślań wyrwał mnie Harry.

- Jedziemy?

- Tak, jasne. Ale co będzie z Jonah?

- Wiedziałem, że będziesz się o niego martwić, dlatego zawieziemy go do mojej starszej siostry Gemmy. Uwielbia dzieci, napewno się dogadają i przede wszystkim jest tam bezpiecznie.

- Dziękuję.

- Za co?

- Że jesteś.

Uśmiechnął się do mnie jak nigdy. Jakby mu zależało, jak mąż, który właśnie dowiedział się o ciąży swojej pięknej żony. Cudowny, prawdziwy uśmiech, który znaczył dla mnie tak wiele. Dla takich chwil, jestem gotowa rzucić wszystko i zapomnieć, wtulić się w jego ramiona i zakończyć moją historię. Ale wtedy życie samo mi o sobie przypomina, przynosząc blizne na całe życie.
Ubraliśmy się i wyjechaliśmy, a po godzinie drogi w jedną stronę dojechaliśmy do domu siostry Harrego. Gdy ją zobaczyłam dostrzegłam małe podobieństwo do Harrego. Miała inne rysy twarzy, oczy i przede wszystkim charakter. Przynajmniej wydawała się niesamowicie miła i porządna. Czułam, że zostawienie tu Jonah nie będzie takim złym pomysłem.
Przytuliłam się do Jonah.

- Bądź grzeczny, słuchaj się Gemmy, przyjadę po ciebie po maturze.

- Właściwie umówiłem się z Gemmą, że przyjedzie do mnie w weekend razem z Jonah. Zrobimy kolację i odwdzięczymy się.

- No co ty... Jakby było za co.

Podeszłam do Gemmy bliżej.

- Ratujesz mi życie, dziękuję.

- Jasne, nie denerwuj się, tu będzie bezpieczny i powodzenia na maturze.

- Dzięki.

Odwróciłam się do Jonah i poczochrałam mu włosy.

- Nie długo się zobaczymy, trzymaj się słodziaku.

- Pa, Amber.

Harry także się z nimi pożegnał i odrazu wybraliśmy kierunek do szkoły. Przestałam się stresować, nie wiem dlaczego, i skupiłam się, aby po prostu wejść na sale, napisać i zapomnieć. Stres ponownie przyszedł, gdy przed moim nosem za pare minut miał się pojawić arkusz z zadaniami. Wzięłam dwa głębokie wdechy, a następnie starałam się utrzymać 100% skupienia.

Po długim czasie oddałam arkusz, jednocześnie oddychając z ulgą. Jedno z moim zmartwień już było za mną. Wystarczyło teraz czekać na wyniki. Czekałam przy samochodzie Harrego, gdy w końcu się pojawił.

- Jak ci poszło?

- Nie mam pojęcia, a tobie?

- Okaże się, kiedy przyjdą wyniki. Mam nadzieję, że dobrze mi poszło.

- Napewno. A teraz jedźmy już do domu, bo wieczorem idziemy na imprezę.

- Naprawdę? Dokąd?

- Tam, gdzie zawsze, z tymi samymi debilami, co zawsze.

Dream and Nightmare || H.S. (Poprawiane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz