Gdy ktoś zapukał do drzwi. Kogo znowu niesie o tej poże.- Echh..- mówię i schodzę z mojego jakże wygodnego łóżka( nie ma tu sarkazmu). Podchodzę do drzwi i je otwieram, i kogo zobaczyłam syna śmiertelnego wroga mojego taty.
- Co ty tu...- chciałam coś powiedzieć ale mi przerwał.- Nudziło mi się więc przyszedłem.- mówi jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie.
- Normalni ludzie o tej poże śpią, poza tym czemu akurat ja?- mówię opierając się o framuge.
- Skoro normalni ludzie śpią to my nie jesteśmy normalni, a co do drugiego nie chciało mi się siedzieć z tymi tam, i chyba nie wiesz ile dziewczyn chciało abym przyszedł do ich pokoju.- mówi z flirciarskim tonem.
- Ale ja idę właśnie spać nie widać?- pytam się pokazując na swoją piżamę.
Na co gdy tylko na nią spojrzał uśmiechnął się pod nosem.- Widzę że masz niezły pokój, taki no nawet nawet muszę przyznać.- mówiąc to wchodzi i rozgląda się po pokoju. Po czym kładzie się na łóżko- Skąd ty masz tak wygodne łóżko.
- Z nibylandi. A teraz jakbyś mógł wyjść, bo chcę iść spać.- mówię odwracając się do niego przodem, i zakładając ręce na piersi.
- O nie, nie z tak wygodnym łóżkiem się nie rozstanę.- mówi zrzucają na siebie kołdrę, i wtedy dopiero zauważyłam że jest on już w piżamie. I wtedy właśnie ogarnęłam co się dzieję więc parsknełam śmiechem.
- Dobrze się czujesz?- pyta się Harry siadając na łóżku.
- Tak tylko dopiero zauważyłam co się od janie pawla. Syn wroga mojego taty wchodzi mi w środku nocy mi do pokoju, później kładzie się w moją pościel i mówi że tu zostaję.- mówię na koniec też trochę się śmiejąc.
- Ale ja na serio się z tąd nie ruszam.- mówi co raz bardziej wchodząc w pościel.
- Ach tak..?- mówię z grymasem na twarzy, po czym podchodzę do łóżka i spycham go z łóżka na co ten spada na podłogę.
- Jak chcesz to śpij w tym pokoju, tylko mi nie przeszkadzaj.- mówię i opatulona leżę pod kołdrą, gdy miałam już iść w objęcia morfeusza, poczułam jak moje łóżko zapada się pod jakimś dziwnym ciężarem. Postanowiłam że to zignoruje i gdy już usnęłam, po czułam jak ktoś przytula mnie, ale nie chciałam tej osoby odepchnąć wręcz przeciwnie czułam się wtedy bezpiecznie...tak jak gdy byłam mała a tata mnie przytulał gdy miałam zły sen. Uwielbiałam to uczucie więc zrobiłam to co zawsze robiłam w takiej sytuacji, wtuliłam się w tą osobę i faktycznie. Czułam wtedy gdy wszystkie radosne chwilę z moją rodziną, i nibylandią powracają do mojej głowy.*Myśli Harrego*
Boże czemu ja się do niej przytulam, wkońcu to córka Piotrusia Pana albo znając życie obudzi się i mnie odepchnie w końcu jestem syn....Zaraz ona na serio się do mnie przytula może uznała mnie za jakaś maskotkę czy coś. Ale czemu ja jej nie odepchnąłem w końcu nie raz ojciec, opowiadał mi co by zrobił z dziećmi Piotrusia. Jak on by to ich rozszatkował na milion kawałków...Dobra lepiej żebym o tym nie rozmyślał, przecież bierzemy różdżkę i spadamy z tego blabladonu, żebym się tylko nie przywiązał do tego miejsca.
CZYTASZ
Następcy: Miłość bez względu na korzenie (Harry Hook x Oc) ✓
Fanfiction❗ UWAGA ❗ Książkę pisałam w wieku 11/12 lat, nawet sama nie pamiętam dokładnie w jakim wieku, cring łapie i to mocno. Wchodzisz na swoją odpowiedzialność Harry Hak syn kapitana haka, załóżmy że pojechał by do Auredonu wraz z słynną czwórką potępiony...