*Dwa dni później*
Pov Ashley
Dzisiaj jest dzień koronacji Bena muszę iść zaraz do Evie po sukienkę bo jeszcze jej nie odebrałam. Pobiegłam szybko do Evie, zapukałam do drzwi i usłyszałam dosyć głośne ,, proszę". Gdy weszłam zobaczyłam Lucky która stała na jakimś podeście a Evie coś robiła przy sukience Lucky:
- O cześć Ash wchodź akurat kończę to zaraz zobaczysz swoją sukienkę.
- Spoko poczekam.
- iiii....skończone teraz ty Ashley.
- Boże jak szybko..- mówię i podchodzę na podest.
- Eee tam...
- Ej a tak wogule to gdzie Mal?- pyta się Lucky, faktycznie nie było Mal ale jakoś nie zwróciłam na to uwagi.
- Zapomniałaś jest dziewczyną już jakby króla więc musiała wyjść wcześniej.- mówi Evie szukając czegoś w garderobie.
- Aaaa no tak. Czekajcie miałam tacie zdjęcie wysłać jak wyglądam!- mówi i podbiega do lustra z telefonem.
- Ty czy kiedyś o czymś nie zapomnisz?- mówię a ta jeszcze podbiega do swojej torebki.
- Dobra Ashley znalazłam twoją sukienkę więc zamykaj oczy bo chcę ci niespodziankę zrobić!- mówi jakby dokonała niemożliwego a ja tylko niepewnie zamykam oczy. Potrwało to chwilę i nareszcie skończyła - Dobra możesz otworzyć oczy..
Jak kazała tak zrobiłam i muszę przyznać sukienka była przepiękna( zdj na górze w mediach)
- Ona...jest przepiękna!!- wykrzyczałam.
- Hej to jeszcze nie wszystko, możecie ty i Lucky te doły tak sobie podwinąć abyście miały wygodnie.
- Boże babooo cudowna jesteś!! -krzyczymy i ją przytulamy
Time skip
Idę właśnie w stronę miejsca całej koronacji bo reszta mojej rodziny już tam stoją, szłam gdy ktoś mnie na chwilę ,, porwał" oczywiste że tym kimś był Harry.
- Piękna sukienka.
- Wiem już dziękowałam Evie....posłuchaj chciałam cię bardzo przeprosić za ten dzień rodziny..
- Nie masz za co na serio, spodziewaliśmy się oboje takiej reakcji.
- no tak ale...
- nie ma żadnych ale, a teraz leć bo zaraz się zacznie.
- Ehh no niech ci będzie.- mówię i całuje go w nos.- To widzimy się później.
Powiedziałam i poszłam do miejsca gdzie stała moja rodzina.
- Co tak długo ci zeszło?- pyta się mnie ciocia Wendy a tata też się na mnie podejrzanie spojrzał.
- Chciałam jeszcze chwilę pogadać z Lucky i jakoś się zagadałam.- mówię i drapie się nerwowo po karku.
- No dobrze.
Time skip ( kiedy Jane ma zabrać różdżke,wiem jestem leniwa i nic mi nie poradzicie)
Stoimy tak już wszyscy od dłuższego czasu a dobra wróżka ma za chwilę pobogosławić Bena różdżką ( załóżmy że to trwało dłużej niż na filmie). Dobra wróżka wyjmuję różdżke już z szklanej kopuły.
- Czy przysięgasz prowadzić lud Auredonu mądrze i uczciwie?- mówi słowa przysięgi dobra wróżka.
- Przysięgam...
- Zatem...- nie dane było jej dokończyć bo Jane wyrwała jej różdżke.
- Dziecko co ty wyprawiasz?!- Nie chcesz mi pomóc być piękną to sama to zrobię! Bidi bibobidi bu.- mówi niesfornie próbując zapanować nad różdżką swojej matki. Gdy niespodziewanie ktoś zabiera jej dany przedmiot , tym kimś była Mal każdy spodziewał się najgorszego scenariusza ale Mal odrazu oddała różdżke prawowitej właścicielce ( ha i co nikt się tego nie spodziewał, jestem z siebie dumna UvU ). I koronacja mogłaby przebiegać już spokojnie gdyby nie to że w sali pojawiła się matka Mal.
- Wróciłam!
- Mamo wracaj na wyspę.
- Oj dzidzia przestań się wygłupiać..
- Bibidi bobidi...- dobra wróżka chciała wypowiedzieć zaklęcie ale diabolina jej przerwała.
- Bu!
Pamiętam jedynie że gdy diabolina dokończyła za dobrą wróżkę zaklęcie walnęła swoim berłem o podłogę a z berła ulotnił się zielony promień. A gdy tak jakby obudziliśmy się z transu zobaczyliśmy Evie, Carlosa, Jaya, Mal i Harrego stojącymi przed jakaś jaszczurką?! Będę musiała ich się później zapytać o co chodzi. Zanim mogła jeszcze cokolwiek pomyśleć Harry podbiegł do mnie i mnie przytulił.
- Ashley nic ci nie jest?!
- Nie nic mi nie jest spokojnie.
- Nawet nie wiesz jak się martwiłem.- powiedział Harry nadal mnie przytulając.
- Hmhm.- kaszlną i zwrócił naszą uwagę mój tata. Prawie odrazu się od siebie oddaliliśmy.
- Tata chce wa coś powiedzieć.- mówi wesoła Lily.
- Dokładnie, chciałem bardzo was przeprosić nie powinienem tak się zachować w dniu rodzinny...i powiedzieć jeszcze że witamy w rodzinie Harry. Gdy usłyszeliśmy to z Harrym na naszych twarzach pojawiło się zdziwienie zmieszane ze szczęściem, później każdy świetnie się bawił śpiewaliśmy tańczyliśmy oczywiste jest to że ja głównie tańczyłam z Harrym.
----------------------------------------------------------
InformacjaSpokojnie będą dalsze częśći tej opowieści, i sorry za to że to jest tak słabe ale nie wiedziałam jak to napisać żeby miało jakikolwiek sens.
Autorka żegna się z państwem ( tylko na jakiś czas).
CZYTASZ
Następcy: Miłość bez względu na korzenie (Harry Hook x Oc) ✓
Fanfiction❗ UWAGA ❗ Książkę pisałam w wieku 11/12 lat, nawet sama nie pamiętam dokładnie w jakim wieku, cring łapie i to mocno. Wchodzisz na swoją odpowiedzialność Harry Hak syn kapitana haka, załóżmy że pojechał by do Auredonu wraz z słynną czwórką potępiony...