13. Dzień Koronacji

871 34 1
                                    

*Dwa dni później*

Pov Ashley

Dzisiaj jest dzień koronacji Bena muszę iść zaraz do Evie po sukienkę bo jeszcze jej nie odebrałam. Pobiegłam szybko do Evie, zapukałam do drzwi i usłyszałam dosyć głośne ,, proszę". Gdy weszłam zobaczyłam Lucky która stała na jakimś podeście a Evie coś robiła przy  sukience Lucky:

 Gdy weszłam zobaczyłam Lucky która stała na jakimś podeście a Evie coś robiła przy  sukience Lucky:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- O cześć Ash wchodź akurat kończę to zaraz zobaczysz swoją sukienkę.

- Spoko poczekam.

- iiii....skończone teraz ty Ashley.

- Boże jak szybko..- mówię i podchodzę na podest.

- Eee tam...

- Ej a tak wogule to gdzie Mal?- pyta się Lucky, faktycznie nie było Mal ale jakoś nie zwróciłam na to uwagi.

- Zapomniałaś jest dziewczyną już jakby króla więc musiała wyjść wcześniej.- mówi Evie szukając czegoś w garderobie.

- Aaaa no tak. Czekajcie miałam tacie zdjęcie wysłać jak wyglądam!- mówi i podbiega do lustra z telefonem.

- Ty czy kiedyś o czymś nie zapomnisz?- mówię a ta jeszcze podbiega do swojej torebki.

- Dobra Ashley znalazłam twoją sukienkę więc zamykaj oczy bo chcę ci niespodziankę zrobić!- mówi jakby dokonała niemożliwego a ja tylko niepewnie zamykam oczy. Potrwało to chwilę i nareszcie skończyła - Dobra możesz otworzyć oczy..

Jak kazała tak zrobiłam i muszę przyznać sukienka była przepiękna( zdj na górze w mediach)

- Ona...jest przepiękna!!- wykrzyczałam.

- Hej to jeszcze nie wszystko, możecie ty i Lucky te doły tak sobie podwinąć abyście miały wygodnie.

- Boże babooo cudowna jesteś!! -krzyczymy i ją przytulamy

Time skip

Idę właśnie w stronę miejsca całej koronacji bo reszta mojej rodziny już tam stoją, szłam gdy ktoś mnie na chwilę ,, porwał" oczywiste że tym kimś był Harry.

- Piękna sukienka.

- Wiem już dziękowałam Evie....posłuchaj chciałam cię bardzo przeprosić za ten dzień rodziny..

- Nie masz za co na serio, spodziewaliśmy się oboje takiej reakcji.

- no tak ale...

- nie ma żadnych ale, a teraz leć bo zaraz się zacznie.

- Ehh no niech ci będzie.- mówię i całuje go w nos.- To widzimy się później.

Powiedziałam i poszłam do miejsca gdzie stała moja rodzina.

- Co tak długo ci zeszło?- pyta się mnie ciocia Wendy a tata też się na mnie podejrzanie spojrzał.

- Chciałam jeszcze chwilę pogadać z Lucky i jakoś się zagadałam.- mówię i drapie się nerwowo po karku.

- No dobrze.

Time skip ( kiedy Jane ma zabrać różdżke,wiem jestem leniwa i nic mi nie poradzicie)

Stoimy tak już wszyscy od dłuższego czasu a dobra wróżka ma za chwilę pobogosławić Bena różdżką ( załóżmy że to trwało dłużej niż na filmie). Dobra wróżka wyjmuję różdżke już z szklanej kopuły.

- Czy przysięgasz prowadzić lud Auredonu mądrze i uczciwie?- mówi słowa przysięgi dobra wróżka.

-  Przysięgam...

- Zatem...- nie dane było jej dokończyć bo Jane wyrwała jej różdżke.
- Dziecko co ty wyprawiasz?!

- Nie chcesz mi pomóc być piękną to sama to zrobię! Bidi bibobidi bu.- mówi niesfornie próbując zapanować nad różdżką swojej matki. Gdy niespodziewanie ktoś zabiera jej dany przedmiot , tym kimś była Mal każdy spodziewał się najgorszego scenariusza ale Mal odrazu oddała różdżke prawowitej właścicielce ( ha i co nikt się tego nie spodziewał, jestem z siebie dumna UvU ). I koronacja mogłaby przebiegać już spokojnie gdyby nie to że w sali pojawiła się matka Mal.

- Wróciłam!

- Mamo wracaj na wyspę.

- Oj dzidzia przestań się wygłupiać..

- Bibidi bobidi...- dobra wróżka chciała wypowiedzieć zaklęcie ale diabolina jej przerwała.

- Bu!

Pamiętam jedynie że gdy diabolina dokończyła za dobrą wróżkę zaklęcie walnęła swoim berłem o podłogę a z berła ulotnił się zielony promień. A gdy tak jakby obudziliśmy się z transu zobaczyliśmy Evie, Carlosa, Jaya, Mal i Harrego stojącymi przed jakaś jaszczurką?! Będę musiała ich się później zapytać o co chodzi. Zanim mogła jeszcze cokolwiek pomyśleć Harry podbiegł do mnie i mnie przytulił.

- Ashley nic ci nie jest?!

- Nie nic mi nie jest spokojnie.

- Nawet nie wiesz jak się martwiłem.- powiedział Harry nadal mnie przytulając.

- Hmhm.- kaszlną i zwrócił naszą uwagę mój tata. Prawie odrazu się od siebie oddaliliśmy.

- Tata chce wa coś powiedzieć.- mówi wesoła Lily.

-  Dokładnie, chciałem bardzo was przeprosić nie powinienem tak się zachować w dniu rodzinny...i powiedzieć jeszcze że witamy w rodzinie Harry. Gdy usłyszeliśmy to z Harrym na naszych twarzach pojawiło się zdziwienie zmieszane ze szczęściem, później każdy świetnie się bawił śpiewaliśmy tańczyliśmy oczywiste jest to że ja głównie tańczyłam z Harrym.

----------------------------------------------------------
Informacja

Spokojnie będą dalsze częśći tej opowieści, i sorry za to że to jest tak słabe ale nie wiedziałam jak to napisać żeby miało jakikolwiek sens.
A

utorka żegna się z państwem ( tylko na jakiś czas).

Następcy: Miłość bez względu na korzenie (Harry Hook x Oc) ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz