– Jungkook, mój ojciec może i cię uwielbia, ale zejdzie na zawał, jeśli przyjdziesz na jego wystawną kolacje w dresie – westchnął Kim, patrząc krytycznie na swojego narzeczonego.
Spodziewał się tego i dlatego specjalnie wcześniej wrócił z pracy, by zmusić go do ubrania się bardziej elegancko. Jeon jedynie spojrzał na niego z naburmuszona miną, wyglądał trochę jak dziecko, które nie dostało swojej wymarzonej zabawki.
– I tak zaraz lecimy do Korei, więc zapomniałby, do czasu aż wrócimy – jęknął, naprawdę nie mając ochoty się przebierać.
– Skarbie... Zrób to dla mnie chociaż – westchnął, łapiąc go za rękę i ciągnąc do szafy.
Jungkook jeszcze coś tam marudził pod nosem, ale tak właściwie wiedział, że na pewno nie przekona młodszego. Taehyung nawet naszykował mu pasujące do siebie rzeczy i wepchnął szatynowi do rąk, by jak najszybciej się przebrał. W tym czasie sam kucnął przy ich kotku, witając się ze zwierzakiem.
– Niewygodne to – jęknął starszy, zapinając guziki koszuli.
– Potem dwa tygodnie będziemy mieli spokój od takich rzeczy, więc już aż tak nie narzekaj – prychnął blondyn, unosząc się już na proste nogi i specjalnie szturchając swoim ramieniem chłopaka, gdy przechodził obok niego.
Jungkook wywrócił oczami, idąc po prostu za nim. Obaj ubrali buty, wychodząc już w lekkim pośpiechu. Woleli się nie spóźniać, a przez zły ubiór starszego stracili więcej czasu.
– Ty prowadź – mruknął Kim, podając mu kluczyki do samochodu.
– Okej, już cię w ogóle nie boli głowa? – zapytał Jeon, przypominając sobie o tym, jak młodszy mu rano marudził, że źle się czuje.
– Już lepiej, ale dalej jakoś trochę mi słabo – wzruszył ramionami Taehyung, wsiadając zaraz do środka auta.
Starszy po prostu pokiwał głowa, zajmując miejsce za kierownicą. Zapiął swoje pasy, bez słowa jadąc już do posiadłości ojca swojego narzeczonego. Pomimo początkowych obaw w stosunku do niego, tak właściwe załapali ze sobą dosyć dobry kontakt. Czasami Pan Kim bardziej nawet przejmował się Jeonem niż swoim własnym synem. Na pierwszy rzut oka było widać, kto jest jego ulubieńcem.
Po dojechaniu na miejsce obydwaj wysiedli, zmierzając już do potężnych drewnianych drzwi. Ojciec Taehyunga lubił taki bardziej rustykalny wystrój.
– Powiedz mi, skarbie, jakbyś źle się poczuł, okej? – mruknął mu do ucha, dopiero wtedy naciskając na domofon i obejmując w talii młodszego.
Zaraz zostali wpuszczeni do środka przez kobietę z obsługi, z która się nawet trochę znali. Rozebrali się, idąc od razu do jadalni.
– Och, jesteście idealnie na czas – zaśmiał się Pan Kim, podając im obu rękę. – Ooo, nawet Jungkook stosownie się ubrał!
CZYTASZ
morosis • vkook
FanfictionJungkook chciał po prostu skończyć wreszcie szkołę, by sprawić radość swojej matce. Nie spodziewał się, że trafi tam na aroganckiego i porywczego Taehyunga, który jednak wydaję się być całkowicie inny w środku. Jeon niestety ulega swojemu wrażliwemu...