6 | Dogońmy słońce!

313 16 1
                                    


Kolejne dni w Nibylandii były słoneczne. Chłopcy wypełniali swoje obowiązki, a wieczorami bawili się przy ognisku. Pan obmyślał atak na piratów, ale bez Felixa nie był w stanie dopiąć go na ostatni guzik. Felix zaś całe dnie spędzał poza obozem.
Wendy cały czas siedziała w domku. Musiała zmierzyć się z prawdą i przestać żyć nadzieją, że Ernest żyje. Była przemęczona, nie zmrużała oka przez koszmary, które nawiedzały ją każdej nocy. Nie rozmawiała z nikim oprócz Xaviera, który przynosił jej posiłki. Brakowało jej motywacji do zejścia z domku na drzewie. Tylko w nocy gdy nie mogła spać kładła się na balkonie i obserwowała księżyc.

Klapa na balkonie wydała dźwięk ostrzegawczy przed gościem, po chwili zrobiły to trzeszczące deski, a zaraz po nich sam gość. — Jedzenie! — Wendy wstała z podłogi i otworzyła drzwi.

— Tak późno? — Spojrzała na Xaviera.

— Wybacz, Alfie się zagapił i spalił całą porcje placków — skinęła porozumiewawczo głową i zabrała jedzenie od chłopaka, zaczęła zamykać drzwi. — Wiesz, gdy robię kolację nie mam czasu zjeść i muszę później zrobić to sam więc... Czy zjesz ze mną? — Zaskoczenie na twarzy Wendy zamieniło się w uśmiech. Tylko Xavier był teraz w stanie go wywołać.

— Zapraszam — otworzyła szeroko drzwi.

Usiedli na podłodze. Do pokoju przez odsłonięte okno wpadały ostatnie promienie słoneczne. Zapach placków bananowych oczarował Wendy. Sięgnęła po jeden i pochłonęła w całości. Na wyspie przestała tak bardzo uważać na maniery. Nie musiała już o to dbać więc postanowiła odpuścić. 

— W obozie są straszne nudy. Nawet muzyka Petera z fletni nie jest już taka wesoła — czekał na odpowiedź dziewczyny, jednak ta milczała. — Jedzenie w samotności aż tak się nie rożni od jedzenia z tobą.

— Przepraszam, dawno z nikim nie rozmawiałam normalnie.

— Normalnie?

— Wiesz, że rozmawiam o naturalnych rzeczach. Gdy ostatnio rozmawiałam z Felixem zalałam go potokiem pytań — odłożyła talerz z ostatnim plackiem — wciąż tyle nie wiem — podkurczyła nogi i objęła je rękoma.

— Po tobie jestem najkrócej w Nibylandii więc nie odpowiem na twoje wszystkie pytania, ale mogę spróbować.

— Najkrócej? Myślałam, że jesteś tu dłużej niż Alfie.

— Niech cię nie zmyli wiek. Przecież wiesz, że nikt się tu nie starzeje.

— Wiem, ale to wciąż dziwne.

— Chciałbym ci odpowiedzieć ile czasu tu jestem, ale zgubiłem rachubę już dawno temu.

— Czy chłopców też wyrzuciło morze na brzeg?

— Cień nas zabrał — Wendy spojrzała się pytająco. — Cień Petera Pana, wędruje po krainach i zabiera dzieci do Nibylandii.

— Dlaczego zabrał ciebie?

— Zwariowałaś? Nie opowiem ci historii mojego życia, bo gdy będziesz wszystko o mnie wiedzieć, nie będziesz miała powodu do dalszych rozmów — dziewczyna uśmiechnęła się.

Wendy zaczęła wpatrywać się w ostatnie promienie słoneczne wpadające do domku. Przegryzła wargę na myśl o kolejnej koszmarnej nocy.

— Wyglądasz na zmartwioną.

— Od kilku dni nawiedzają mnie koszmary — odgarnęła nieuczesane włosy do tyłu. — Gdy zasypiam śnią mi się okropne rzeczy — przetarła oczy.

Rejs na Nibylandie | Once Upon a TimeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz