16 | Tawerna

231 8 1
                                    

— To proste. Musimy iść na północ do wioski, tam będziemy bezpieczni.

— A gdzie jest północ? — Wendy uniosła brew. Z każdej strony otaczał ich las. Nawet niebo ledwo było widoczne przez drzewa.

— No tam, co nie? — Isaac nerwowo uderzał nogą o ziemię. Maszerowali przez kilka godzin w nieznanym kierunku. Wysoce prawdopodobne jest to, że zaraz będą musieli iść zupełnie gdzieś indziej.

— A wywnioskowałeś to po czym? — Dziewczyna zaczęła masować skronie. Jej całe przerażenie po prostu wyparowało. W tym momencie chciała tylko odpocząć.

— Szósty zmysł? — Wzruszył ramionami.

Wendy bezsilnie osunęła się na ziemię. Wymamrotała, że nie ma siły i zamknęła oczy. Była wycieńczona. Gorset zawiązany przez Isaaca ściskał jej wszystkie narządy, a nogi bolały od zbyt dużej odległości jaką przebyli.
Po chwili chłopak osunął się obok niej. Wyrzucił nogi przed siebie i oparł głowę na ręce.

— Dobranoc.

— Tak tutaj? Dobranoc? — Weny nerwowo rozejrzała się dookoła.

— Tak, dobranoc.

Chłopak zamknął oczy i po chwili zasnął. Wendy przez kilka minut przyswajała do siebie wiadomość w jakiej jest sytuacji. Leży oparta o drzewo na gołej ziemi w środku lasu. Dwa metry obok niej śpi chłopak, który uratował ją z niewoli. Wzdychnęła i rozejrzała się dookoła. Zacisnęła mocno powieki i starała się zapomnieć o tym, że śpi w lesie.

Ułożyła się wygodnie, o ile da się wygodnie spać bez materaca, kołdry i poduszki. Zacisnęła powieki jeszcze mocniej i po chwili zasnęła.

***

Obrazy przeskakiwały dziewczynie przed oczami. W jednym momencie miała przed sobą wspomnienie ze statku, a w drugim z Nibylandii. Czuła jakby mocny ciężar naciskał jej na głowę.

Wspomnienia zaczęły przeskakiwać coraz szybciej aż każde z nich zamieniło się w zdjęcie. Dziewczyna znajdowała się w pustce. Oprócz niej i zdjęć nie było tu niczego.

Wbiła wzrok w leżące przed nią zdjęcia. Sięgnęła ręką po jedno z nich, ale te natychmiast zajęło się ogniem. Po chwili kolejne aż powstało wielkie ognisko. Wendy złapała się za głowę czując, że narastający ból rozsadza jej czaszkę.

***

Otworzyła oczy i natychmiast usiadła. Przez chwilę obraz był zamazany, a ból nadal jej dokuczał. Złapała się za głowę próbując jakkolwiek powstrzymać przerażający ucisk na głowę.

— Hej — Isaac położył dziewczynie rękę na ramieniu. Ból natychmiast ustąpił, a obraz się wyostrzył. — Wszystko dobrze?

— Nie. — Warknęła i wstała. Chłopak przez chwilę wbijał wzrok w jej gniewną twarz. Odwrócił wzrok po chwili i wstał.

Było południe. Słońce wzniosło się wysoko. Las za dnia wyglądał zdecydowanie bardziej przyjaźnie.
Stali chwilę w miejscu dochodząc do siebie gdy usłyszeli pęd kopyt. Chłopak zmarszczył brwi i udał się w miejsce skąd dochodził dźwięk. Wendy ruszyła niepewnie za nim.

Przeszli kilka metrów gdy wyszli na drogę. W ich kierunku zmierzało kilkanaście koni pędem uciekających przed siebie. Isaac szarpnął do siebie Wendy. Gdyby tego nie zrobił zostałaby poważnie poturbowana przez szalenie galopujące zwierzęta.

— Coś jest nie tak — chłopak spojrzał w kierunku koni, które oddaliły się już od nich. Uniosły tak dużą ilość kurzu, że ledwo dało się je dostrzec. — One nie były dzikie. Niektóre z nich miały na sobie siodła.

Rejs na Nibylandie | Once Upon a TimeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz