— To proste. Musimy iść na północ do wioski, tam będziemy bezpieczni.
— A gdzie jest północ? — Wendy uniosła brew. Z każdej strony otaczał ich las. Nawet niebo ledwo było widoczne przez drzewa.
— No tam, co nie? — Isaac nerwowo uderzał nogą o ziemię. Maszerowali przez kilka godzin w nieznanym kierunku. Wysoce prawdopodobne jest to, że zaraz będą musieli iść zupełnie gdzieś indziej.
— A wywnioskowałeś to po czym? — Dziewczyna zaczęła masować skronie. Jej całe przerażenie po prostu wyparowało. W tym momencie chciała tylko odpocząć.
— Szósty zmysł? — Wzruszył ramionami.
Wendy bezsilnie osunęła się na ziemię. Wymamrotała, że nie ma siły i zamknęła oczy. Była wycieńczona. Gorset zawiązany przez Isaaca ściskał jej wszystkie narządy, a nogi bolały od zbyt dużej odległości jaką przebyli.
Po chwili chłopak osunął się obok niej. Wyrzucił nogi przed siebie i oparł głowę na ręce.— Dobranoc.
— Tak tutaj? Dobranoc? — Weny nerwowo rozejrzała się dookoła.
— Tak, dobranoc.
Chłopak zamknął oczy i po chwili zasnął. Wendy przez kilka minut przyswajała do siebie wiadomość w jakiej jest sytuacji. Leży oparta o drzewo na gołej ziemi w środku lasu. Dwa metry obok niej śpi chłopak, który uratował ją z niewoli. Wzdychnęła i rozejrzała się dookoła. Zacisnęła mocno powieki i starała się zapomnieć o tym, że śpi w lesie.
Ułożyła się wygodnie, o ile da się wygodnie spać bez materaca, kołdry i poduszki. Zacisnęła powieki jeszcze mocniej i po chwili zasnęła.
***
Obrazy przeskakiwały dziewczynie przed oczami. W jednym momencie miała przed sobą wspomnienie ze statku, a w drugim z Nibylandii. Czuła jakby mocny ciężar naciskał jej na głowę.
Wspomnienia zaczęły przeskakiwać coraz szybciej aż każde z nich zamieniło się w zdjęcie. Dziewczyna znajdowała się w pustce. Oprócz niej i zdjęć nie było tu niczego.
Wbiła wzrok w leżące przed nią zdjęcia. Sięgnęła ręką po jedno z nich, ale te natychmiast zajęło się ogniem. Po chwili kolejne aż powstało wielkie ognisko. Wendy złapała się za głowę czując, że narastający ból rozsadza jej czaszkę.
***
Otworzyła oczy i natychmiast usiadła. Przez chwilę obraz był zamazany, a ból nadal jej dokuczał. Złapała się za głowę próbując jakkolwiek powstrzymać przerażający ucisk na głowę.
— Hej — Isaac położył dziewczynie rękę na ramieniu. Ból natychmiast ustąpił, a obraz się wyostrzył. — Wszystko dobrze?
— Nie. — Warknęła i wstała. Chłopak przez chwilę wbijał wzrok w jej gniewną twarz. Odwrócił wzrok po chwili i wstał.
Było południe. Słońce wzniosło się wysoko. Las za dnia wyglądał zdecydowanie bardziej przyjaźnie.
Stali chwilę w miejscu dochodząc do siebie gdy usłyszeli pęd kopyt. Chłopak zmarszczył brwi i udał się w miejsce skąd dochodził dźwięk. Wendy ruszyła niepewnie za nim.Przeszli kilka metrów gdy wyszli na drogę. W ich kierunku zmierzało kilkanaście koni pędem uciekających przed siebie. Isaac szarpnął do siebie Wendy. Gdyby tego nie zrobił zostałaby poważnie poturbowana przez szalenie galopujące zwierzęta.
— Coś jest nie tak — chłopak spojrzał w kierunku koni, które oddaliły się już od nich. Uniosły tak dużą ilość kurzu, że ledwo dało się je dostrzec. — One nie były dzikie. Niektóre z nich miały na sobie siodła.
CZYTASZ
Rejs na Nibylandie | Once Upon a Time
FantasySzesnastoletnia Wendy Darling po katastrofie statku na którym płynęła trafia do Nibylandii. Z opowieści kraina spełnienia marzeń nie ma niczego wspólnego z rzeczywistością. Tam płochliwa nastolatka musi zmierzyć się z własnymi demonami i zagrożeniam...