2 | Cholerna Nibylandia

419 21 13
                                    

Felix przechadzał się po plaży gdy zauważył dziewczynę leżącą na plaży. Zdjął kaptur i zbliżył się do nieznanej mu osoby. Nachylił się i odwrócił ją na bok. Postać zakaszlała wodą i otworzyła oczy. Wendy usiadła na piasku. 

— Kim jesteś? — usłyszała męski głos który dudnił w jej głowie echem. Wirowało jej w głowie, a całe ciało oblała fala gorąca. Zakaszlała ponownie. 

— Er... Ernest — wstała i spojrzała w stronę oceanu. Zakręciło jej się w głowie, upadłaby gdyby chłopak jej nie złapał.

Felix niechętnie podniósł Wendy z ziemi i zaczął nieść ją w kierunku lasu. Przeszedł z nią kawałek i gdy byli w cieniu oparł ją o konar drzewa. Wyciągnął zza paska manierkę z wodą. 

— To woda, pij — powiedział chłodnym głosem i podał jej butelkę. Wendy nieśmiało po nią sięgnęła. Od razu wypiła całą zawartość. — Masz siłę chodzić? Nie mam zamiaru nieść cię do samego obozu.

— Tak. 

Zaczęli iść przez zarośla. Chłopak musiał często używać tej ścieżki bo trawa w tym miejscu była przyklepana i ani jedna gałąź nie wadziła w przejściu.
Niebieska sukienka Wendy była postrzępiona i brudna od piasku. Nie miała na sobie butów więc musiała ostrożnie stąpać. Każdy krok był nieprzyjemny. Pod zimną i wilgotną trawą były kamienie na które ta co chwile wchodziła. Maszerowali w ciszy, Wendy nie miała odwagi zapytać kim jest chłopak. Było w nim coś co ją przerażało.
Nagle zza krzaków ktoś wybiegł i złapał dziewczynę za rękę. Pociągnął ją w las. Przebiegli kilka metrów gdy Wendy oswobodziła się z uścisku. 

— Kim jesteś? — złapała za bolący nadgarstek.

— Uciekam przed Panem tej wyspy, ten chłopak za którym szłaś to jego sługus — chłopak pociągnął Wendy za sukienkę w dół aby kucnęła. Grupa chłopaków przebiegła tuż obok nich. Wykrzykiwali niezrozumiałe dla niej słowa. Nie wiedziała czy jest to jakiś sposób komunikacji czy może doznała udaru słonecznego.

— Czy jest miejsce w którym będziemy bezpieczni? 

— Jaskinia echa, ale to daleko stąd. 

— Tam ktoś jest! — jeden chłopak z grupy zawołał.

— Szybko — chłopak wbiegł w las, a Wendy za nim.

Zdyszani wbiegli na skarpę. Byli kilkanaście metrów nad oceanem, a głośne okrzyki chłopców stawały się coraz głośniejsze. 

— Mam magiczny pył — chłopak wyciągnął spod bluzki małą fiolkę z srebrzystym pyłem — jeśli go na siebie wysypiemy polecimy. — Wendy zmarszczyła czoło. Normalnie uznałaby to za żart, ale chłopak wyglądał na śmiertelnie poważnego.

— Nie skocze z klifu, nie jestem wariatką — zaprotestowała. Chłopak zagwizdał na co wszyscy którzy ich ścigali zebrali się obok siebie.

— Nie jesteś tym kogo szukam — jego wyraz twarzy się zmienił. W jego oczach pojawił się żar wściekłości. Wendy cofnęła się, ale nie miała drogi ucieczki. Chłopak uniósł dłoń, równocześnie niewidzialna siła podniosła dziewczynę z ziemi. Poczuła jak coś zaciska się na jej szyi. Dotknęła jej rozpaczliwie próbując zaczerpnąć powietrza.

— Pro...szę — Żar wściekłości zniknął z oczu chłopaka. Pojawiło się natomiast zaskoczenie. Chłopak opuścił dłoń, a równolegle z tym dziewczyna upadła na ziemię. 

— Jak się nazywasz?

— Wendy — wzięła dłuższy wdech. — Wendy Darling. — chłopak przez chwilę wydawał się być zbity z tropu. Po chwili jednak otrząsnął się. Przyjrzał się uważnie dziewczynie.

Rejs na Nibylandie | Once Upon a TimeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz