17 | Wesoła Kompania

211 10 0
                                    

Isaac i Wendy szli przez miasteczko. Chłopak był widocznie znudzony, a dziewczyna oglądała wszystko z zachwytem. Niskie domki teraz były po obu stronach uliczki, a gdzieniegdzie stali kupcy. Słońce grzało już mocniej przez co wszyscy stali w cieniu. Wendy zdjęła z siebie płaszcz i niosła go w rękach, a Isaac uparł się aby swojego nie ściągać.

— Przepraszam — wymamrotał chłopak. Wendy spojrzała się na niego pytająco. — Przepraszam, że nie udało mi się go znokautować.

— Nic się nie stało, przecież była tam Scarlett.

— A jakby jej nie było? — Spojrzał z takim zmartwieniem na dziewczynę, że poczuła się jakby naprawdę komuś na niej zależało.

— Nic się nie stało — powtórzyła. Wzięła zranioną dłoń za plecy, żeby chłopak jej nie zobaczył. — Masz jakieś pieniądze?

— Kilka srebrników — włożył dłoń do kieszeni aby się upewnić, że na pewno tam są.

— Głupio mi o to pytać — spojrzała chłopakowi w oczy — kupisz mi coś do picia?

Chłopak stłumił śmiech.
— Wody się nie kupuje, trzeba iść do studni.

— To chodźmy do studni.

***

Stali na łące obok studni.  Musieli przejść kilkaset metrów za nim tu się znaleźli. Uroki średniowiecza.

— Wiesz czym jest studnia? — Wendy wzdychnęła.

— Tak.

— Tyle dobrego — uśmiechnął się pokrzepiająco. — No to, to jest wiadro — dziewczyna przewróciła oczami. — Wiadro spuszczasz do studni i wciągasz do góry. Masz tu taką kolbę.

— Dobra, rozumiem — Wendy się naburmuszyła i zaczęła kręcić kolbą. Z łatwością spuściła wiadro, ale gdy nabrała wody coraz ciężej było jej wciągać wiadro do góry.

— Pomóc ci?

— Dam radę - odpowiedziała z zaciśniętymi zębami.

Przy kolejnym obrocie kolba wyślizgnęła jej się z rąk, a wiadro ponownie spadło na dół studni. Powstrzymała się przed wypowiedzeniem wiązanki przekleństw i złapała się za zranioną rękę. Skóra jej się poharatała, a krew pojawiała się coraz szybciej.

Isaac wyciągnął wiadro i polał dłoń dziewczyny wodą.
— Miej nadzieje, że nie będzie zakażenia — wyciągnął z kieszeni kawałek materiału i obwiązał nim ranę dziewczyny.

— Dzięki.

Isaac resztę wody z wiaderka wlał do manierki. Podał ją dziewczynie.
Wzdychnęła ciężko przed łykiem wody. Ta w tawernie smakowała okropnie więc bała się, że z tą również tak będzie.

Przełknęła ślinę i wzięła łyka wody. Ku jej zaskoczeniu nie była taka tragiczna. Najwidoczniej woda, którą piła poprzednie była z innego źródła.

— Scarlett mówiła, że będzie nas szukać w mieście? — Wendy rozejrzała się dookoła. Aktualnie byli bardzo poza miastem. 

— Tak, lepiej wracajmy, bo ominie nas nocleg.

Wizja kolejnej nocy spędzonej pod gołym niebie nie przemawiała do Wendy. Chociaż było to lepsze niż bezsenne noce w Nibylandii poświęcone na zbytnie rozmyślanie bądź płacz. Każdej nocy gdy nie spała wypłakiwała litry łez żałując swojego losu. Cały czas zastanawiała się co by było gdyby nie trafiła do Nibylandii. Dalej żyłaby z Ernestem udając idealną córeczkę.

Rejs na Nibylandie | Once Upon a TimeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz