Isaac zatrzymał się z Wendy przed witryną szwalni. W oknach sklepu wystawione były piękne suknie z bufiastymi rękawami i niezliczoną ilością falban. Nad drzwiami widniał szyld z napisem "Szwalnia Gardnerów".
Weszli do środka o czym kobietę za ladą powiadomił dzwonek. Zapewne pani Gardner podniosła się z siedzenia i z przesadzonym uśmiechem wyszła do klientów.
— Witam w moich skromnych progach. — Rozcięgnęła usta w uśmiechu, ale na jej twarzy szybko pojawił się skwaszony grymas gdy zmierzyła wzrokiem Wendy i Isaaca. — To sklep z sukniami, a one są drogie — dodała, marszcząc brwi.
Dało się wyczuć w jej głosie pogardę. Co się dziwić skoro Wendy miała na sobie zabrudzoną sukienkę, a Isaac chodził w za długim, brudnym i lekko obdartym płaszczu. Zdecydowanie nie wyglądali na kogoś, kto dysponował wystarczającymi środkami na zakupy.— My po suknię na bal. — Isaac puścił mimo uszu jej uwagę.
— Macie czym zapłacić? — Kobieta podparła się na bokach. Była gotowa ich wyrzucić.
— Zapłata w tym rejonie opiera się na wymianach czyż nie? — Chłopak uniósł jeden kącik ust. — Jako podróżnicy mamy wiele do zaoferowania.
Jako że Królestwo Midasa było w złoto nadzwyczaj bogate, to żaden z jego mieszkańców nie przyjmował go jako zapłaty. Transakcje polegały na wymianach. Często ludzie wyceniali produkt po jego dostępności więc przyjęła się ważna zasada. Im rzadszy przedmiot był zapłatą tym większą miał wartość. Było tak również z rzeczami cennymi dla sprzedającego. Mogło to być lekarstwo albo dawno zaginiona pamiątka rodzinna.
Nastawianie pani Gardner od razu się zmieniło. Opuściła dłonie wzdłuż ciała i rozluźniła twarz, jednak nie uśmiechnęła się.— Jeśli tak to proszę, możecie swobodnie się rozejrzeć za idealną suknią dla... — Kobieta skierowała spojrzenie na brunetkę.
— Wendy — odpowiedziała jej z uśmiechając się.
— Piękne imię. — Uśmiechnęła się zmieszana. — Zatem Wendy, nie krępuj się w przeglądaniu sukien.
Brunetka skinęła głową i odwróciła się w stronę manekinów z założonymi sukniami balowymi. Było ich ogrom. Od skromnych po te bogato zdobione. Miały rozmaite kolory i zdobienia. Większość z nich kojarzyła się Wendy z sukniami ślubnymi. Na statku nosiła skromne sukienki. Rzadko posiadały one falbany bądź bufiaste rękawy.
Każda kreacja ją zachwycała, ale chciała zobaczyć taką, w której zakocha się bez opamiętania.
— A tamta? — Isaac wskazał na suknie w rogu pomieszczenia. Kreacja była ukryta w cieniu, nie dosięgało do niej światło z latarni, które powinno oświetlać całą szwalnie.
Wendy zaciekawiona jak wygląda owa sukienka podeszła do niej. Ubranie nie było na manekinie. Wisiało niedbale na ledwo trzymającym je wieszaku.
Brunetka zdjęła ją z wieszaka i podeszła bliżej światła. Gdy zobaczyła ją w całej okazałości oniemiała. Nigdy nie wyobrażała sobie nic równie pięknego jak suknia, którą właśnie trzymała.— Dziwne. Nie przypominam sobie, żebym ją uszyła. — Pani Gardner westchnęła. — Starość nie radość.
— Ona jest przepiękna. — Oczy Wendy zaświeciły się.
Suknia była uszyta z jasnego beżowego jedwabiu. Przy dekolcie miała biały materiał z koronką który tworzył opadające rękawy na ramiona. Góra sukienki miała również gorset, który z tyłu posiadał wiązanie. Dół natomiast był pełen falban, które dzięki stelażowi w środku sprawiały wrażenie niesamowicie rozłożystych.
CZYTASZ
Rejs na Nibylandie | Once Upon a Time
FantasySzesnastoletnia Wendy Darling po katastrofie statku na którym płynęła trafia do Nibylandii. Z opowieści kraina spełnienia marzeń nie ma niczego wspólnego z rzeczywistością. Tam płochliwa nastolatka musi zmierzyć się z własnymi demonami i zagrożeniam...