Rozdział 18

1.1K 62 10
                                    

Minął tydzień od wyjazdu Isaaca do szkoły policyjnej. Nasza relacja wciąż pozostaje nie zaszufladkowana, jednak to mi w pełni odpowiada. My po prostu nie mieliśmy wystarczająco dużo czasu, aby nasz związek sprecyzować.

***
Szykujemy się nad jezioro, już długo tam nie byliśmy, zresztą pogoda temu nie sprzyjała. Ten weekend zapowiadają upalny, więc chcemy to w pełni wykorzystać.
Pakuję torbę do samochodu Jacoba, bo to właśnie z nim zamierzam się zabrać. Tym razem Taylor robi za kierowcę, bo poprzedniego wieczoru, Jacob zbyt mocno zabalował i nie jest w stanie prowadzić samochodu. Jedzie z nami również koleżanka Taylora, tak właśnie określa on swoje znajome, które liczą na stały związek.
Wsiadam do samochodu zajmując tylnie siedzenie i czekam na pozostałych. Zaraz po mnie do auta wsiada blondynka, jednak zajmuje ona miejsce obok kierowcy.
-Zaczekamy jeszcze chwilę na moją koleżankę. - zwraca się do mnie uśmiechnięta od ucha do ucha. Nie wiedziałam, że jedzie jeszcze jedna, będą robić trójkącik czy co?
Po jakiś dziesięciu minutach jest i ona. Klon pierwszej biegnie niezgrabnie przez brukowaną drogę i wita się z chłopakami. Oglądam to przedstawienie, do czasu, aż drzwi otwierają się po obu stronach samochodu.
-Posuń się. - mówi do mnie Jacob.
-Nie ma mowy, nie będę siedzieć po środku.
-Zaraz możesz siedzieć w bagażniku jak ci się miejsce nie podoba. - burczy, jednak zdążyłam się przyzwyczaić do jego tekstów, więc ostatecznie przesuwam się na siedzeniu i chłopak zajmuje miejsce przy oknie. Druga blond dziewczyna, której imienia jeszcze nie znam, chichocząc zajmuje miejsce po mojej drugiej stronie i zamyka za sobą drzwi. Świetnie...
Zapach kwiatowych perfum wypełnia całe wnętrze przez co się krzywię.
Musiała wylać na siebie cały flakonik.
Dziewczyna chyba nie zbyt dobrze wychowana, nie podejmuje ze mną rozmowy, nawet się nie przedstawia tylko uwieszona na przednim siedzeniu opowiada swojej koleżance z przodu kogo dzisiaj spotkała na zakupach. Wywracam oczami i opieram się o siedzenie, przyklejona do boku Jacoba.
Taylor w końcu zasiada na swoim miejscu i wyjeżdżamy.
Przez pół drogi słucham opowieści dziwnej treści, aż idę w ślad za Jacobem i również decyduje się na drzemkę.
Odważnie kładę głowę na ramieniu chłopaka i zamykam oczy. Przed nami jeszcze długa trasa, a jak dalej będę biernym słuchaczem to wyrzucę te laski z jadącego auta.
Po chwili głosy cichną, a ja zasypiam.
Chłopak kręci się pode mną wyciągając rękę ponad moją głowę i po chwili czuje jej ciężar na sobie, nie przejmuje się tym jednak i zapadam w głęboki sen.
Otwieram oczy i dostrzegam las. Leżę wciąż oparta na Jacobie w pustym samochodzie. Spoglądam na śpiącą twarz chłopaka nade mną i budzę go delikatnie.
-Jacob. - szepcze, praktycznie do jego ucha. Ręką przejeżdżam po jego bluzie i delikatnie pukam go palcami w klatkę piersiową. Chłopak przykrywa moją dłoń swoją.
-Śpij jeszcze. - odzywa się przez sen. Leżę chwilę bez ruchu, czując każdy jego mały ruch na sobie.
-Jacob. - próbuje ponownie. - Już jesteśmy. - chłopka otwiera lekko oczy, mrużąc je, po czym spogląda na mnie. Jego źrenice rozszerzają się i chyba właśnie zdał sobie sprawę, w jaki sposób mnie obejmuje. Śmiać mi się chce na jego mine, ale się powstrzymuje. Chłopak wzdycha ciężko, lecz nie wyjmuje zza mnie ręki, ani nie zabiera tej drugiej, którą przykrywa moją dłoń.
Jestem pewna, że już nie śpi, więc dlaczego wciąż mnie dotyka?
-Gdzie reszta? - pyta zaspanym głosem.
-Nie wiem, jesteśmy tu sami. - mówię i zdaje sobie po chwili sprawę, jak dziwnie to zabrzmiało. Jacob patrzy na mnie dziwnym wzrokiem. Atmosfera w aucie zmienia się, czuję się dziwnie nie na miejscu.
Unoszę głowę z jego ramienia i siadam wygodnie, prostując ręce do góry, wciąż czując jego ramię za sobą. Nie mam odwagi na niego spojrzeć, choć wiem, że on w dalszym ciągu mnie obserwuje.
-Wyspałeś się? - pytam, zerkając na niego.
-Mógłbym jeszcze. - odpowiada, a ja nie do końca jestem pewna co dokładnie miał na myśli. Chłopak porusza ramieniem za moimi plecami, delikatnie przejeżdżając po materiale mojej koszulki przez co dostaję dreszczy.
-Ramię mi zdrętwiało. - mówi i po chwili siada wyprostowany.
-Idziemy? - pytam, patrząc na chłopaka.
-A masz coś lepszego do zaoferowania? - pyta, palcami trzymając klamkę.
-Nie wydaje mi się.
-Tak myślałem. - otwiera drzwi i wychodzi prędko. Przeciąga się i idzie na tył samochodu. Otwiera klapę bagażnika i wyciąga nasze torby. Pozostałe bagaże zostawiamy w bagażniu, podchodzę do niego, aby odebrać swoj bagaż.
-Ja je wezmę, weź tylko moją komórkę z samochodu. Jest w schowku w drzwiach. - mówi. Wyciągam telefon chowam do kieszeni i idę za nim wąska drużką, patrząc pod nogi.
Wychodzimy na przód drewnianego domku z pięknym widokiem na jezioro, reszta już zaczęła doskonale się bawić, sądząc po gwarze na małej plaży. My jednak wchodźmy do domku, następnie udajemy się na piętro, do jednego z pokoji. Jacob kładzie dwie torby na podłogę i zaczyna wyciągać rzeczy na przebranie.
-Czy ktoś w ogóle pomyślał o tym jak będziemy spać? - pytam, otwierając swoją torbę i wyciągając z niej zwiewną sukienkę.
-Taylor przeważnie myśli tylko jedną częścią ciała, także chyba nie obchodziło go w jaki sposób się pomieścimy. - odpowiada, na co kręcę głową popierając go. Chłopak ściąga granatową bluzę przez głowę wraz z koszulką. Spodnie wiszą mu na biodrach, demonstrując wyrzeźbioną literę V. Stoję z sukienką w ręku i patrzę na niego. Gdy dociera do mnie, że się gapie, szukam wzrokiem innego punktu obserwacyjnego. Padło na brudne okno, lecz oczywiście to nie uszło jego uwadze i chłopak głupio się uśmiecha.
-Nina, czerwienisz się. - żartuje ze mnie. Jeśli do tej pory nie byłam czerwona, to teraz napewno jestem.
-Nie pochlebiaj sobie.
-Nie muszę, twoja mina mówi sama za siebie. - dodaje i opuszcza pokój. Wyglądam przez okno i widzę, że reszta naszej weekendowej załogi jest wciąż na plaży, więc ściągam bluzę i spodnie, stojąc w swoim czarnym bikini, gdy to pokoju wraca Jacob z jeansami w ręku. Zakrywam się automatycznie, czując się zbyt odkryta, aby stać tutaj w pokoju wyłącznie z Jacobem.
-Serio? - mija mnie odkładając spodnie na swoją torbę. Stoję wciąż przysłaniając się sukienką. - przecież na plaży i tak Cię zobaczę, w tym stroju. - kontunuje. Czuję się głupio, bo w końcu ma rację, zaraz będę w tym samym stroju paradować przed wszystkimi.
-To był odruch bezwarunkowy. -bronię się. Odsuwam sukienkę od ciała, poprawiam ją, upewniając się gdzie jest przód i wciągam ją przez głowę. Chłopak nie zwraca na mnie uwagi i grzebie w swojej torbie, po czym oboje dołączamy do reszty.
Jacob zajmuje jeden z aktualnie wolnych leżaków, Taylor podaje mu piwo i wraca do swoich dziewczyn przy wodzie.
Ja zajmuje miejsce obok Natalie, która nabija się ze mnie, że jak małe dzieciątka spaliśmy z Jacobem wtuleni w siebie w samochodzie.
-Bardzo dojrzałe. - mówię rozbawiona, otwierając swoje piwo owocowe.
-Ale nie zaprzeczysz, że wasze stosunki znacznie się zmieniły. - patrzy na mnie, ukrywając uśmiech, lecz marnie jej to wychodzi. Nie mogę temu zaprzeczyć bo to prawda. Teraz jest inaczej...
-Owszem, nasze stosunki ociepliły się, ale niedoszukuj drugiego dna, bo go nie ma. - mówię pół szeptem, aby inni nie mogli nas usłyszeć. Ściągam sukienkę przez głowę i od razu zerkam w stronę Jacoba, który oczywiście śmieje się ze mnie. Pokazuje mu środkowy palec i również się śmieje. Rudowłosa spogląda po nas kolejno.
-Co tak się do siebie szczerzycie jak pies na kości? - wybucham śmiechem, ale nie wyjaśniam jej tego. Dziewczyna daje za wygraną i wyciąga swoje blade nogi przed siebie, odchyla głowę lekko do tyłu i delektuje się promieniami słońca.
-Gdzie Maks? - rozglądam się.
-Pojechał załatwić skutery wodne. - odpowiada przyjaciółka.
-Ale zarąbiście. - cieszę się jak dziecko. - Nigdy nie jeździłam takim skuterem. Kiedy będzie?
-Nie masz się co cieszyć, za Chiny ludowe nie dopuszczą Cię do swoich zabawek. - robię zrezygnowaną minę.
-Jak będziemy spać? - pytam, patrząc na dwie blondynki, z których jedna podchodzi do Jacoba. Zakładam ciemne okulary na nos i obserwuję jej głupie zaloty.
Naiwniaczka, on na to nie pójdzie. Uśmiecham się, widząc jak dziewczyna macha przed nim kremem do opalania.
-Nie wiem, ale ty możesz spokojnie spać z Jacobem w samochodzie. - żartuje Natalie.
-Ha ha ha. Jakaś ty dzisiaj dowcipna. - patrzę na chłopaka, który odbiera krem z rąk dziewczyny i spuszcza nogi na piasek. Blondynka mości się między jego nogami na leżaku.
-Zazdrosna? - słyszę głos przyjaciółki. Odwracam głowę w jej stronę.
-Żartujesz? Niby o kogo? - mówię i sama zaczynam się smarować. Wyciągam smarowidło w kierunku dziewczyny.
-Posmarujesz mi plecy? - kładę się na brzuchu i czekam.
-Jacob. - krzyczy Natalie. Podrywam głowę, sycząc przez zęby, aby przestała.
-Jacob!-krzyczy ponownie i tym razem chłopak zwraca na nią uwagę.
-Nina czeka w kolejce. - krzyczy i macha kosmetykiem. Kładę głowę zrezygnowana w ręcznik. Zabije tą jedzę. Długo nie muszę czekać, gdy czuje cień na twarzy.
-Proszę. - mówi Natalie, wręczając chłopakowi mój krem do opalania.
Leżę bez ruchu, gdy czuje, że chłopak przekłada jedną nogę na drugą stronę mojego leżącego ciała i przykuca na kolanach.
Gdy czuje zimny balsam na skórze, wzdrygam się, zaraz jednak ciepłe ręce błądzą po moich plecach dając przyjemne ukojenie. Nie chciałam doszukiwać się w tej czynności czegoś nadzwyczajnego jednak sposób w jaki mnie dotykał, rozbudzał moje zmysły do szaleństwa.
-Idę po picie, chcecie coś? - kiwam głową przecząco, moje piwo stoi wciąż do połowy pełne.
Zostajemy sami, to znaczy nie całkiem, bo Taylor z dziewczynami są w wodzie, jednak odczuwam pewną imtymność. Czuję jakbyśmy robili coś niestosownego. Jacob chwyta za zapięcie stanika i odpina je sprawnym ruchem, zsuwając ramiączka z ramion.
-Maks zaraz powinien być ze skuterami, masz ochotę popływać? - pyta chłopak. Uśmiecham się mimowolnie.
-Oczywiście, że chcę. - odpowiadam, próbując się nie skupiać na tym, że jego ręce dotykają mnie w talii lekko się na niej zaciskając. Ja tu zaraz oszaleję.
Chłopak dokłada odrobinę balsamu i zjeżdża w dół. Nie reaguję, twarz mam zwróconą do boku, lecz oczy są wciąż zamknięte.
Delektuje się jego dotykiem.
Jacob zsuwa się na dół i jego ręce lądują na moich udach. Wciera mleczko, aż po zgięcia w kolanach i wraca do góry, opuszkami delikatnie dotykając pośladków. Jego dłonie są duże więc, gdy jego palce dotykają wnętrza moich ud i są zbyt blisko mojej kobiecości, dostaje dreszczy. Chłopak znowu dodaje kremu i wraca na plecy, aby tam kontynuować swoje dzieło. Czuję motylki w brzuchu, powinnam coś powiedzieć, kazać mu przestać bo jeśli z początku mogło to być zwykle rozsmarywanie kremu teraz zdecydowanie przestało. Chłopak dotyka mojego karku, odsuwając włosy na bok, w najdelikatniejszy sposób jaki kiedykolwiek czułam i masuje moje ramiona, zjeżdża w dół wzdłuż moich boków. Jego cztery palce znajdują się na moim brzuchem, a kciuk wciąż dotyka pleców. Zaciska dłonie, wciąż masując moją skórę. Nie chcę nawet myśleć, gdzie się tego nauczył, ale jego palce są, aż nadzbyt sprawne.
Wiem co zamierza zrobić, wiem doskonale, nie jestem głupia. Gdy jego palce tak ułożone pojadą do góry dotknie moich piersi i robi to. Kieruje swoje dłonie do góry, obracam głowę na drugi bok i otwieram oczy, chłopak nachyla się odrobinę i widzę jego skupiony wzrok na moim ciele. Gdy dostrzega, że się patrzę, on również patrzy mi wyłącznie w oczy, a jego ręce docierają do stanika. Delikatnie muska skórę pod moimi piersiami, po czym wyciąga dłonie, chwyta za zapięcie i zamyka je. Naciąga z powrotem na miejsce ramiączka, cały czas dotykając mojej spragnionej skóry.
-Gotowe. - mówi. - Nate już jest. - dodaje i podnosi się z kolan. Idzie w kierunku domku, a jego mięśnie pleców napinają się z każdym ruchem.
O ja pierdziele... - rozglądam się odrobinę skrępowana, że inni mogli nas obserwować.
Poprawiam stanik i wstaje, aby zobaczyć przywiezione cudeńka.

Taa dam 😁. Napewno tak szybko się nie spodziewaliście kolejnego rozdziału, ale póki miałam odrobinę czasu i motywacji, postanowiłam kuć żelazo póki gorące i oto nowy rozdział.
Co sądzicie ?
Pozdrawiam.

Gra Pozorów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz