Rozdział 11

1.3K 54 1
                                        

Rano budzą mnie promienie słońca wpadające przez ogromne okno. Dziś pogoda zapowiada się o wiele ładniejsza niż wczoraj. Dobrze, może będziemy mieli szansę popływać i nie zmarznąć przy tym na kość. Otwieram oczy i widzę grającego Taylora i Nate na konsoli, obydwoje mają słuchawki na uszach.
Jest mi strasznie nie wygodnie, przekręcam głowę i widzę, dlaczego boli mnie kark. Nademną na oparciu śpi Jacob, a moja głowa spoczywa na jego udach. Jak do tego doszło?
Patrzę na śpiącego chłopaka,który wydaje się taki beztroski i spokojny, na jego czole nie widnieje tym razem podłużna zmarszczka, która zazwyczaj sugeruje, w jakim jest nastroju, czyli w praktyce przeważnie  oznacza to, że jest wkurzony.
W tej chwili dostrzegam, że ma małą bliznę na skroni, która nachodzi lekko na ciemną brew. Czarne gęste rzęsy, dotykają lekko skóry pod okiem. Nie jedna dziewczyna byłaby zazdrosna właśnie o nie. Nawet ja.
Ja miałam coś co tylko przypominało rzęsy, krótkie, rzadkie i bez maskary mało widoczne.
Dociera do mnie co tak naprawdę widzą w nim wszystkie dziewczyny, Jacob był przystojny i onieśmielający, dopóki nie otworzy buzi, bo w tedy cały czar pryska. Swoim negatywnym usposobieniem zdołał psuć wszystko. Jego pogardliwy wzrok, potrafił doprowadzać do kompleksów...
Jednak niektóre osobniki płci pięknej się tym nie przejmowały i lgneły dalej jak mucha do kupy, zabiegając o jego uwagę i na co, aby później zostać z niczym. Myślą, że może akurat dla nich chłopak potrafiłby się zmienić...  Zauważyłam jednak, że gdy jest wśród przyjaciół na jego buzi częściej widnieje uśmiech, jest bardziej otwarty i przyjaźnie nastawiony, co oznacza, że tak naprawdę, zazwyczaj przybiera tylko złą maskę i kreuje się na takiego nieczułego drania albo może tylko ja wzbudzam w nim co najgorsze?

Podnoszę się powoli, nie chcąc go zbudzić. Przeciągam się.
Okrywam Jacoba kocem, który wcześniej mnie otulał.

-Co robisz? - odzywa się chłopak, jego zaspane oczy patrzą na mnie uważnie.
-Myślałam, że śpisz, więc... - przerywa mi.
-Wiem, co chciałaś zrobić z kocem, pytam się czemu mi się tak długo przyglądałaś. - oglądam się za siebie, Taylor z Natem nawet nie dostrzegli, że już wstaliśmy, pochłonięci jakąś wojenną grą.
-Wcale się nie przyglądałam. - zamilkłam na moment, po czym dodałam. - tylko zerknęłam. - podniosłam z ziemi skarpetki, które musiałam podczas snu zdjąć i ruszyłam do góry się przebrać.
Weszłam do pokoju i zastałam tam śpiącego w samych bokserkach Maxa, rozłożony na całym posłaniu, lekko pochrapiwał . Podeszłam cichutko do swojej torby, która w dalszym ciągu leżała u stóp łóżka. Popatrzyłam na śpiącego chłopaka, który kołdrę przewinął sobie między nogi, a jej róg miał pod głową, ja też uwielbiałam w ten sposób spać. Mimowolnie się uśmiechnęłam. Obruciłam się w stronę drzwi i dygłam lekko przestraszona, gdy zobaczyłam w nich stojącego Jacoba. Minął mnie, podniósł po cichu swoją torbę i wyszedł razem ze mną, zamykając za nami pokój.

-To jakiś twój fetysz? - mówi rozbawiony i otwiera drzwi od bzykalni, kładzie swoją torbę na łóżku i wyciąga z niej parę rzeczy. Idę w ślad za nim.
-Nie wiem o co Ci chodzi. - mówię obojętnie. Jacob rzuca na mnie okiem.
-Patrzenie na śpiących facetów. - wyjaśnia i idzie do łazienki z kosmetyczką i ciuchami. Nie zdążam odpowiedzieć, bo zamyka za sobą drzwi. Siadam na łóżku zirytowana. Szykuje ciuchy, które chcę założyć i wracam do chłopaków na dole. Taylor z Natem, grają bez słuchawek na uszach czyli zorientowali się, że już wstaliśmy.
Śmieje się słysząc Taylora, jak obwinia Nate za nieudaną misję.

-Jaka gra przyprawia o takie emocje? - zasiadam na sofie, na której wcześniej spałam. Nate zerka na mnie do tyłu.
-Taylor, ewidentnie nie umie przegrywać.
-Co? Przecież, to twoja wina, mieliśmy nie iść na chama, tylko poruszać się strategicznie. - rzuca niezadowolony Taylor, zdecydowanie nie umiał przegrywać, a Nate zdawał sobie z tego sprawę i dodatkowo go podjudzał.
-Call Of Duty to nie strategia tylko akcja, chcesz planować każdy ruch to idź pograj w szachy. - odpowiada mu stanowczo Nate, po czym odkłada pada na drewniany stolik do kawy i rusza do kuchni.
-Co ty robisz? Dawaj, chodź tutaj. - krzyczy za nim Taylor.
-Ja mogę za niego pograć. - proponuję. -To dawaj, siadaj koło mnie. Grałaś już kiedyś na konsoli?
-Na konsoli grałam, ale akurat nie w tę grę.
-W jaką grę grałaś?
-Resident Evil. - mówię, tymczasem badam wzrokiem czarnego pada leżącego mi w dłoniach, aby zapamiętać klawisze.
-Serio? Ty i Resident Evil? - nie dowierza.
-Lubię dreszczyk emocji. - wzruszam ramionami.
-Możemy wieczorem pograć,mamy tutaj którąś część, te mięczaki chyba za bardzo się boją. - uśmiecham się, lecz tak naprawdę ta gra i mnie przerażała. Znienacka wyskakiwały umarlaki albo przez całą grę jakiś wielki niezniszczalny typek za mną gonił i wiecznie musiałam uciekać. Niedostateczna ilość amonicji i apteczek tylko pogłębiała ten stan. Mega stresująca gra...

Gra Pozorów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz