Dotarliśmy do od dawna nieczynnej fabryki Nici. Jej wielkość imponowała, a ogromne kominy było widać z daleka.
Sieć małych jednakowych budynków mieszała się z tymi większymi. W latach swojej świetności fabryka musiała zatrudniach ogromną ilość pracowników. Posiadłość należała do miasta, lecz była nie strzeżona. Było to trochę dziwne, że policja nie interesuje się tym terenem, skoro odbywają się tutaj prawie co weekend niezgodne z prawem wyścigi, nie trudno w tym miejscu o wypadek. Szczerze wątpię, że władze miasta o tym nie wiedzą.
Wszystkie budynki zostały zdewastowane w większej lub nieco mniejszej części. Jedynie ulica była w dobrym stanie, co wykorzystała tutejsza młodzież do urządzania wyścigów. Asfalt był wylany na całym terenie, łączył się między budynkami, tworząc kręte odcinki.Zaskakujący jest również ten tłum ludzi, w życiu nie pomyślałabym, że mieszka w mieście tyle młodzieży.
Natalie zaparkowała swojego zielonego Opla, obok innych pojazdów na trawie.
Wysiadłyśmy z auta, od razu uderzyło w nas ciepłe powietrze, a raczej jego brak. Na dworze było bardzo duszno i parno. Dzięki Bogu, że ten stary Schrott ma klimatyzację. Jest to chyba jedna z niewielu dobrze działających urządzeń w tym samochodzie.-Chyba będzie burza. - zaczęła Natalie, przewieszając torebek listonoszkę przez pierś.
-Też mi się wydaje. Straszna duchota. - powachlowałam się lekko dłonią.
-Dobrze by było, gdyby obficie popadało, wszędzie panuje susza.
-To prawda, mama mówiła, że rzeki wysychają, a poziom wód stojących zmniejszył się o prawie 50 cm.
-To rzeczywiście bardzo dużo. - potwierdziłam.
-To prawda. Wspomniała również, że rada gminy planuje zorganizować pomoc dla pobliskich działkowców i zbiera ochotników.
-O co dokładnie chodzi? - zapytałam zaintrygowana.
-Miasto chce wspomóc tutejszych działkowców i dostarczyć im wodę, a młodzież będzie pomagać w jej dostarczeniu oraz podlewania roślin jak i do wykopania więcej studni. Warzywa oraz owoce sprzedawane na targach oraz w mniejszych sklepikach, pochodzą właśnie z tutejszych upraw, dlatego to takie ważne.
-Świetnie, w takim razie chciałabym pomoc. Gdzie trzeba się zgłosić?
-Zapewne w urzędzie miasta. Skoro ty chcesz iść, ja również dołączę. - przepychaliśmy się przez coraz gęstszy tłum.
-Zawsze tyle ludzi przychodzi? - rozejrzałam się wokół, ludzie stali dosłownie wszędzie, kolejni wylewali się z parkujących aut.
-Zawsze jest sporo, ale dzisiaj jest więcej ze względu na obsadę biorącą udział w wyścigu. Isaac jest naprawdę dobry w te klocki i do tego nieziemsko przystojny. -dziewczyna lekko pociągnęła mnie za rękę, skręcając w boczną uliczkę.
-Też bym chciała kiedyś spróbować.
-Masz na myśli udział w wyścigu? - zaskoczona Natalie, wybauszyła oczy.
-Może nie koniecznie w wyścigu, ale poprostu na torze. Poczuć tę adrenalinę. - uśmiechnęłam się wyobrażając sobie jak sunę sportowym autem po tych ostrych zakrętach.
-Ja za każdym razem czuje adrenalinę, gdy odpalam swoje auto. - wybuchłam śmiechem. - Nigdy nie jestem pewna czy dojadę do celu czy spieprzy mi się całkowicie w najmniej oczekiwanym momencie. - dokończyła i również zaczęła się śmiać.
-Na twoim miejscu też bym miała takie obawy. - pokręciłam znacząco głową.Po chwili dotarliśmy do naszych znajomych. Isaaca jeszcze nigdzie nie widziałam, jednak zdążyłam zauważyć moich przyrodnich braci. Obydwoje stali w towarzystwie dziewczyn. Taylor zauważył mnie jako pierwszy, pomachał mi wysoko ręka i uśmiechnął się do mnie. Nie odpowiedziłam mu tak entuzjastycznie jak on to zrobił, tylko skinęłam lekko głową w odpowiedzi.
-Cześć dziewczyny. - podszedł do nas Max z puszką Pepsi w ręku.
-Cześć.- Powiedziałam. Natalie również się przywitała, sądząc po sposobie w jaki się patrzyła na chłopaka, mogę śmiało stwierdzić, że tak do końca to jej nie przeszło. Wciąż podobał jej się Max i to bardzo.
-Chodźcie tam. - wskazał miejsce, gdzie stał Taylor z Jacobem. - Mamy napoje w bagażniku. Wybierzecie sobie. - chłopak ruszył przed siebie, a my podążyliśmy za nim.
Po przywitaniu się ze wszystkimi i zaopatrzeniu się w piwo Corona zapytałam.
CZYTASZ
Gra Pozorów
RomanceDziewczyna po stracie matki, przeprowadza się do ojca, który ma drugą rodzinę, piękną i poukładaną. Idealną żonę i idealnych synów. Planuję tam zostać tylko tyle, ile musi, nie planuje tam zapuścic korzeni... Twierdzi, że nie pasuje do idealnie wykr...