Rozdział 23

245 17 5
                                    

Wieczór przyszedł szybciej niż bym sobie tego życzyła. Cały dzień starałam się unikać Jacoba, a teraz przyszedł czas na dorosłość. Za chwilę zjawi się tutaj Isaac, a ja jeszcze nie zdążyłam poinformować chłopaków, że zmieniałam środek transportu. Czas mnie naglił, więc odetchnęłam głęboko po raz ostatni i wyszłam z pokoju. Wiedziałam, że będą źli, ale miałam cały dzień na to, aby ich o tym poinformować, wybrałam, więc oczywiście idealnie niestosowny moment.

Zmierzając już w stronę kuchni, usłyszałam warkot silnika na zewnątrz, więc zawróciłam i wyjrzałam przez zewnętrzne drzwi. Przed domem stało odpalone auto Jacoba, a wokół niego zebrało się kilka osób. Zawahałam się. Wśród zebranych ludzi prócz Jacoba i jego brata nie znałam nikogo. Taylor jako pierwszy mnie zauważył i zaczął przywoływać mnie ręką. Nie miałam wyjścia, musiałam do nich podejść.

-Cześć. - powiedziałam na luzie, choć w głowie układałam już zdania, jakie powinnam użyć, gdy będę ich wystawiać. Tay objął mnie ramieniem wokół szyi i przyciągnął do swojego boku.
-Komu będziesz dzisiaj kibicować? - zapytał, śmiejąc się głośno. Czułam od niego już lekką woń alkoholu.
-Głupie pytanie Tay, wiadomo przecież. - odezwał się chłopak o kruczoczarnych włosach.
-W jej przypadku to nie takie oczywiste, prawda? - spojrzał na mnie swoim psotnym wzrokiem. Nie jestem pewna ile razy w ciągu dnia, mam ochotę go udusić, ale teraz jest kolejny.
- Nie oczywiste, bo z przegranymi się nie zadaję. -powiedziałam żartobliwie.
-No to Jacob, musisz się postarać…- odezwała się dziewczyna, której imienia nie znałam. Uśmiechnęłam się na te słowa, lecz w rzeczywistości nie było mi do śmiechu, tym bardziej, że Jacob był w bardzo dobrym humorze, co nie było do niego podobne.
-Nasza mała Nina wie z kim trzymać, prawda? -ramię Jacobs zawisło na moich, po czym przyciągnęło mnie do siebie. Reszta zawtórowała śmiechem.
Jacob nachylił się do mojego ucha.
-Prawda? -uśmiechnęłam się nerwowo, chcąc ukryć prawdziwe emocje jakie we mnie buzowały. Nie odpowiedziałam, musiałam uciec. Nie mogłam im teraz powiedzieć, że jadę z Isaakiem. Nie mogłam…

Wróciłam do domu tak szybko jak tylko mogłam. Jacob cały czas utrzymywał ze mną kontakt fizyczny co całkowicie mieszało mi w głowie i tworzyło całą masę pytań. Czy on robił to specjalnie? Czy zdawał sobie sprawę, że nie powinien mnie ciągle dotykać, stać przy mnie, obejmować czy szeptać do ucha? To było niestosowne. Wszyscy obserwowali nas jak sępy głodne nowych plotek, a na ich czele stał Sokole około- Taylor, jemu nic nie umyka.
Skontaktowałam się z Isaakiem, mówiąc, że spotkamy się na miejscu i kłamiąc, że wybiorę się z przyjaciółką. Zdecydowanie już jest pewne, że jeśli po śmierci czeka nas pójście do nieba, dla mnie, za moje kłamstwa zamkną mi bramy niebios przed nosem i to z wielkim hukiem.

Było już ciemno, gdy dotarliśmy do fabryki nici, która jak za każdym razem była całkowicie oblężona. To miejsce gromadziło chyba większość młodych obywateli pobliskich miejscowości.
Wysiadłam z samochodu wraz z Taylorem i Jacobem. Przez większość drogi siedziałam nie spokojnie na tylnej kanapie i liczyłam na to, że Isaac nie zjawił się przed nami.
Jacob prowadził samochód powoli w tłum rozchodzących się przed nami osób. W końcu po paru minutach dotarliśmy blisko miejsca startu. Już po chwili okrążeni przez tłumy wysiedliśmy z samochodu. Buzia automatycznie otworzyła mi się w szerokim uśmiechu zarażona pozytywną energią zgromadzonych ludzi. Muzyka dudniła z głośników pełną mocą, dziewczyny pobierane w kuse spódniczki nęciły chłopaków swoim wyglądem oraz ruchami, a ja chłonęłam to wszystko z przyjemnością.
-Stary ! -krzyknął jakiś chłopak niemal mnie przewracając.
-Uważaj trochę.- zwrócił mu uwagę Jacob i przyciągnął mnie do swojego boku, otaczając ramieniem.
-Sorry mała, nie chciałem. -zwrócił się do mnie. - Jay, naprawdę ścigasz się z Isaakiem? - wykrzyczał podekscytowany. Niemal skakał z radości.
-Tak. -odpowiedział krótko Jacob, na co ten zawył wściekle, wywołując mój śmiech, po czym obrócił się w przeciwną stronę wydarł się na całe gardło, że Jacob ściga się z Isaakiem i ruszył w tłum skaczących wesoło ludzi.
-Wszystko ok? - usłyszałam pytanie. Na chwilę zapomniałam w jakiej sytuacji znowu się znajdowaliśmy. W odpowiedzi przytaknęłam tylko głową, a co skutkowało tym, że Jacob znów się wyprostował, lecz jego ramię wciąż obejmowało mój bark.
- Musimy upamiętnić tą chwilę moi drodzy, dzisiejszy wyścig przejdzie do historii. -usłyszeliśmy Taylora, po czym zaczął pstrykać wszystkim zdjęcia. -No dawaj Jacob, stańcie jakąś normalnie, zrobię wam zdjęcie. - ponaglił nas Taylor. Wyprostowałam się i stanęłam prosto uśmiechając się przy tym do naszego fotografa. Jacob jednak miał inny plan co do wspólnej pozy. Chwycił mnie za biodra i przyciągnął do siebie, następnie objął od tyłu na tyle mocno, że czułam bijące od niego ciepło. Brodę oparł na moimi barku, przez co nasze twarze dosłownie się ze sobą stykały.
Przeszedł mnie prąd, spięłam się całkowicie, nie mogłam się skupić, czułam jego zapach, ciepło i jeszcze ta cała chmara motyli w moim brzuchu wszystko bardziej potęgowała. -Uśmiechnij się, skarbie. -wyszeptał, a mi zrobiło się tak gorąco, że miałam wrażenie jakby moja krew pod skórą się gotowała. Uśmiechnęłam się, tak jak zalecał mi Jacob,lecz jedynie na co zwracałam uwagę to miejsca w których się że sobą stykaliśmy.
-Super. - wykrzyczał Taylor, gdy nagle znikąd wynurzyła się moja przyjaciółka.
-Jak też chcę zdjęcie z gwiazdą! - wykrzyknęła. Zaśmiałam się wesoło i chciałam się odsunąć by zrobić jej miejsce, lecz Jacob mi na to nie pozwolił.
-Chcę Cię mieć przy sobie. -wyszeptał ml i do ucha, następnie uniósł głowę nie dając mi możliwości odmowy. Dziewczyna przylgnęła do naszego boku, naszego, ponieważ Jacob oparł się plecami o swój samochód, a ja stałam przyciśnięta do jego torsu.
-Nina, uśmiechnij się.- krzyknął Tay, a ja poczułam delikatne muśnięcie na gołej skórze. Palce Jacoba prześlizgnęły się pod skrawek koszulki i pieściły moją rozpaloną skórę. Jeżu kolczasty… co on wyprawiał. W tej samej chwili ścisnęłam jego palce, a za plecami poczułam drżenie jego klatki piersiowej. Śmiał się. Oczywiście, to było bardzo zabawne.

Gra Pozorów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz