Rozdział 6

1.4K 60 7
                                    

Minęło parę dni, Jacob kompletnie się do mnie nie odzywa, nawet na mnie nie patrzy, w sumie to ignorujemy się wzajemnie. Nie będę nikomu w tyłek wchodzić.
Popsułam im plany na weekend.
Ja nie jadę nad jezioro, więc oni również, nigdzie nie mogą jechać.
Przez moje kłamstwa, musiałam posunąć się do tego, że sama zaprosiłam Isaaca na randkę tzn. na luźne spotkanie.
Poprosiłam Natalie, aby załatwiła mi numer od Max'a i tak też zrobiła.

W końcu mamy sobotę, dzisiaj umówiłam się z Isaackiem.
Mamy spotkać się na mieście.
Nie chciałam, aby po mnie przyjeżdżał. Nie wiedział, z kim mieszkam pod jednym dachem. Chłopak nie wygląda na takiego, który zaprasza dziewczyny na kolacje do restauracji, dlatego nie stroiłam się zanadto. Włożyłam luźną białą sukienkę z haftowanego batystu. Była koloru białego, więc idealnie podkreślała moją nienaganną opaleniznę. Wylegiwanie się plackiem na słońcu uzyskało zamierzony efekt.
Przyjrzałam się po raz kolejny w swoim odbiciu w lustrze.
Efekt był bardziej niż zadowalający.

Czekałam w umówionym miejscu niedaleko lodziarni, w której byłam już z Natalie. Pomyślałam, że tam właśnie moglibyśmy spokojnie usiąść, a później, jeśli będzie przyjemnie, to możemy się przejść czy co tam się robi na randkach. Moje doświadczenie w tej sferze było znikome.
Isaac nie kazał na siebie długo czekać, przybył punktualnie.

-Cześć nieznajoma. - uśmiecham się szeroko. Chłopak był naprawdę przystojny, mogłabym nawet się z nim zacząć spotykać.
-Cześć.
-Fajnie, że zadzwoniłaś, zaskoczyłaś mnie tym.
-Siebie też. - powiedziałam lekko zażenowana.
-To jakie plany?
-Idziemy na lody? - proponuję.
-Tak od razu? Dobra. - Zaśmiał się głośno, widząc moją minę na jego sprośną sugestię. - Żartuję sobie. - mówi, po czym zarzuca mi rękę na ramię i prowadzi mnie do lodziarni.
Nie przywykłam do takiego zachowania, chłopaki, z którymi się wcześniej spotykałam, zazwyczaj po paru randkach ośmielali się mnie dotknąć, chociażby w ten niewinny sposób.

-Jak ci minął pierwszy tydzień w szkole? - pyta chłopak, spoglądając na mnie.
-Dzięki, całkiem dobrze. - odpowiadam swobodnie. Chłopak zabiera rękę ze mnie i otwiera przede mną drzwi.
-Jaki Gentleman.
-Tylko nie rozgadaj nikomu, muszę dbać o opinię. - chłopak zatrzymał się za mną przed ladą.
-Wybierz sobie. - mówi i sam przebiega oczami po wystawionych pojemnikach z lodami.
-Proszę o lody czekoladowo cytrynowe. - mówię do dziewczyny za lady. Obracam się do chłopaka, praktycznie uderzając nosem o jego ramię. Isaac uśmiecha się do mnie nachylony.
-Ja poproszę lody o smaku Oreo i śmietankowe. Chciałabyś coś jeszcze? - patrzy na mnie.
-Tylko lody. - chłopak powtarza po mnie, że tylko lody, po czym płaci za nas.
-Chcesz usiąść czy się przejść? - pyta.
-Możemy się przejść. - po chwili dostajemy nasze lody w waflu.

Isaac ponownie otwiera przede mną drzwi, a ja uśmiecham się delikatnie.
Idziemy wzdłuż rzeki, ścieżką rowerową.
-Opowiedz mi coś o sobie. -mówi chłopak, delektując się swoimi lodami.
-A co byś chciał wiedzieć?
-Wszystko. - mówi całkiem poważnie.
-Wszystkiego nie zdradzę, trzeba coś na później zostawić.
-Przynajmniej już wiem, że na tym spotkaniu się nie skończy.

Opowiadam trochę o sobie i co było powodem mojej przeprowadzki. On również trochę mi o sobie opowiedział. Nie wiem, dlaczego Jacob go nie lubi i każe mi się z nim nie spotykać ani nawet nie rozmawiać. Wiadomo, że Isaac raczej nie należy do chłopaków, których da się usidlić, ale kto tu mówi o związku? Na pewno można się z nim dobrze bawić i tego właśnie chcę. Chcę miło spędzić czas.

-Jutro jest wyścig, w którym biorę udział. Przyjdziesz popatrzyć i pokibicować? - pyta chłopak, dokładnie obserwując moją twarz.
-Popatrzyć jak jeździsz czy jak wyrywasz laski? - Śmieje się, ale unoszę podejrzliwie brwi.
-Jakbym chciał wyrywać jakąś laskę, to nie zapraszałbym Ciebie . Co ty o mnie słyszałaś, że masz na mój temat takie zdanie?- podrapał się po karku.
-Nic nie słyszałam, bo nikogo nie pytałam, a wracając do pytania, to może będę tyle, że nie wiem jak tam dojechać.
-Mogę po Ciebie przyjechać.
-Jak mnie te wszystkie dziewczyny zobaczą, wychodzącą z samochodu to mnie żywcem ukatrupią. Chcę jeszcze żyć. - żartuję sobie.
-Naprawdę masz o mnie nieciekawe zdanie.
-Uważam, że jesteś całkiem fajny. - uśmiecham się uwodzicielsko.
-Fajny powiadasz. Tyle że z twoich ust brzmi to nie tak fajnie, jak powinno.
-Przesadzasz.- zbagatelizowałam to machnięciem ręki.
-To będziesz jutro? - patrzy oczami szczeniaczka i składa usta w dziubek. Zabawnie wyglądał.
-Chyba będę.
-Od razu lepiej.
-Zawsze dostajesz, to co chcesz?
-A ty? - pyta i się zatrzymuje, aby usiąść na ławce.
-To zależy co chcę. - mówię i mimowolnie, moje oczy zatrzymują się na jego wargach.
-Na to akurat zgadzam się w ciemno.
-Nie tak prędko. - Śmieje się do niego.

Gra Pozorów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz