— A ty tutaj czego? — warknęła Satō.
Aomine, ubrany w mundurek szkolny, wychylał się zza drzwi i rozglądał po sali. Wydawał się wyjątkowo pobudzony, wchodząc, ale zaraz uśmiech zniknął mu z twarzy.
— Wyczułem cycki, patrzę... A to tylko ty — westchnął zawiedziony. — No i piękniś poszedł po kawę, a mi nie chciało się czekać na korytarzu.
— Nie nazywaj go tak.
— Kto to? — zapytała.
Przez drzwi weszła dziewczyna. Białe włosy ze złotymi refleksami związane miała w kitkę, a krwistoczerwone oczy z zaciekawieniem przyglądały się Aomine.
Mayumi jak zwykle była pełna podziwu dla przyjaciółki. Jej kompletny brak pamięci do twarzy i imion wychodził zawsze i wszędzie, gdy poznawała kogoś nowego. Jednak z idealną precyzją potrafiła zapamiętać czyjś nick wraz z jego statystykami z gry.
— Jednak się nie pomyliłem co do cycków — zagwizdał i wyszczerzył się głupio.
Bardzo szybko pożałował tych słów. On pamiętał dziewczynę z ich ostatniego spotkania, ale nie był świadomy z kim ma do czynienia. Nie pamiętał jej imienia, więc nie był w stanie stwierdzić, że to przyjaciółka Mayumi, o której tyle razy słyszał.
Dokładnie ta sama, powalająca bez skrupułów większych i silniejszych od siebie.
Niepozorna, niska gimnazjalistka z okrzykiem zboczeniec położyła go na ziemi, wykręcając rękę. Wykorzystała jego własny ciężar do obezwładnienia, a teraz przytrzymywała w jednej, niewygodnej pozycji.
— Nie wiem, nie znam typa — mruknęła.
Ściągnęła brwi, zbierając swoje rzeczy, a jednocześnie obserwując Aomine. Starał się jakoś wytłumaczyć dziewczynie kim jest i że już się spotkali. Miyuki jednak nie chciała go słuchać i wciąż powtarzała, by powiedział prawdę. Mayumi wyszła z założenia, że w końcu doigrał się za ciągłe komentowanie jej biustu.
— May-chan, jest... Matko, Miyuki, puść Aominecchiego. Zrobisz mu krzywdę! — krzyknął spanikowany Kise.
Mayumi zdecydowanie bardziej przejęła się losem swojej kawy, jak leżącego na ziemi przyjaciela. Widząc rozlany na ziemi napój, przybrała grymas niezadowolenia, ignorując toczącą się tuż obok dyskusję.
Jęknęła niezadowolona, przenosząc wzrok na Ryōtę.
— Zrób coś! Nie będzie mógł grać, jeżeli tak dalej pójdzie.
Sam nieraz leżał w podobnej pozycji, położony przez przyjaciółkę, dlatego wolał nie wchodzić w interakcję z albinoską. Ich podobne zainteresowania przyprawiały go o gęsią skórkę, a fakt jaki miały na siebie wpływ, wywoływał dreszcz na jego ciele.
— To wy go znacie? — zadała pytanie zdezorientowana Miyuki.
Spoglądała swoim przeszywającym wzrokiem to na Satō, to na Kise.
— Tak!
— Nie — Mayumi przewróciła oczami, widząc błagalnie spojrzenie blondyna. Jęk bólu ze strony Aomine był dla niej wystarczającą nagrodą, więc rzuciła tylko: Tak, znamy. To niegroźny zboczeniec.
Maeda puściła chłopaka i zrobiła krok w tył. Gracz Tōō usiadł na podłodze i rozmasował bolące ramię.
Przed oczami pojawiły mu się obrazy, gdy Ryōta znienacka dotykał ramienia Mayumi, a ta w jednej chwili rzucała go na ziemię, przestraszona obcym dotykiem. Wtedy wydawało mu się to zabawne, jednocześnie pokazując, że nie powinien zachodzić Satō od tyłu. Jednak teraz, znając ten ból, zrozumiał wszystko.
CZYTASZ
Zagubieni w milczeniu || Kise Ryōta x OC || Zakończone
FanfictionKise, z wyjątkowym niezadowoleniem, wpatrywał się w telefon. Nagle podniósł wzrok i rozejrzał się po szatni. - Co jeśli ktoś ważny nie chce ci życzyć powodzenia, Kasamatsu-senpai? - mruknął, upewniając się, że zostali już sami. - Nie myśl teraz o...