Wybudził go delikatny ruch pod kocem. Zerknął na wtuloną jego klatkę piersiową Mayumi i wsłuchał się w jej spokojny oddech. Wciąż pogrążona we śnie wydawała się tak krucha i bezbronna. Gdzieś w głębi siebie czuł, że może się budzić tak codziennie.
Brunetka zamruczała cicho, wtulając się jeszcze bardziej w Kise. Nieświadomie lgnęła do bezpieczeństwa i ciepła, które dawał jej blondyn. Chociaż sama tego nie rozumiała, ale robiła to samo przez ostatnie lata. Przy nim czuła spokój i żadna sytuacja ani osoba nie mogły tego zmienić.
Ryōta drgnął nerwowo, gdy nieświadomie przysunęła kolano bliżej jego krocza. Przełknął ciężko ślinę, czując jak do penisa napływa krew. Poranny wzwód był uciążliwy, szczególnie w takim momencie. Starając się nie obudzić Satō, odsunął się i szybko wyskoczył spod koca, którym oboje byli przykryci. Przykrył szczelniej przyjaciółkę, pamiętając jak uwielbia ciepło i ostatni raz przyjrzał się jej spokojnej, pogrążonej we śnie twarzy. Cicho zamknął za sobą drzwi i niczym oparzony zbiegł po schodach, wręcz potykając się o własne nogi.
W takich chwilach zupełnie nie rozumiał sam siebie. Normalnie by się tym nie przejął i przewrócił na drugi bok. Więc czemu tak bardzo spanikował i uciekł? Zawsze uważał Mayumi za atrakcyjną, a gdzieś tam z tyłu głowy plątała mu się myśl, że pod tymi wszystkimi ubraniami jest wspaniałe ciało. Cholera. Ona była seksowna i myśl o takiej bliskości była... zbyt kusząca.
— Shōyō... — wydusił z siebie oniemiały blondyn. Obecność kuzyna Satō w tym domu nie była niczym niezwykłym, ale o tej godzinie zdecydowanie czymś niespodziewanym. Zważywszy na to, że jeszcze wczoraj wieczorem go tutaj nie było. — Co ty tutaj robisz?
— Aktualnie kawę. Też chcesz? — zapytał beznamiętnie Hinata.
— Eee... nie — mruknął i dodał pospiesznie: Ja już będę leciał, muszę coś jeszcze załatwić.
Założył szybko adidasy na nogi i rzucił tylko krótkie "cześć". Zatrzasnął za sobą drzwi, po czym pognał do własnego domu. Nawet ta żenująca sytuacja nie zmniejszyła w nim napięcia. Po drodze kostka dość boleśnie dała o sobie znać, ale on z grymasem bólu na twarzy nawet nie chciał zwolnić. Potrzebował szybko wrócić i wziąć zimny, orzeźwiający prysznic.
Przez całą drogę czuł na sobie zapach May. Wbiegając do domu, nawet nie patrzył gdzie zostawia buty. Gdy tylko wpadł do łazienki, zrzucił z siebie wszystkie ubrania. Upewniwszy się, że nikt mu nie przeszkodzi, odkręcił wodę i przymknął powieki, rozkoszując się letnimi strużkami wody, spływającymi po jego ciele. Jego myśli same stworzyły alternatywne rozwinięcie sytuacji sprzed paru chwil, a ręka powędrowała na nabrzmiałego penisa. W głowie miał pełne usta May, złączone z jego. Drobne piersi idealnie mieszczące się w dłoni. Jedwabiście gładka, jasna skóra pieszczona jego dotykiem. Dyszenie z podniecenia. Każdy kolejny ruch przybliżał go do orgazmu, ale Kise nie chciał tak szybko skończyć. Nie chciał przerywać tej fantazji, ale po kilku minutach poczuł znajome, przyjemne ciepło rozchodzące się po ciele. Napięte mięśnie w jednej chwili się rozluźniły, a pustka w głowie była wyjątkowo kojąca.
Niepewnie spojrzał na swoją dłoń, myśląc co się właśnie stało. Nie wiedział jak miał się z tym wszystkim czuć. W końcu doszedł przez fantazję o swojej przyjaciółce, Satō Mayumi. Powinien czuć przez to obrzydzenie do samego siebie, ale przepełniała go tylko zazdrość. Przecież ktoś miał tylko to, o czym on mógł snuć marzenia.
✦
Zdenerwowany przeczesał po raz kolejny swoje włosy. Westchnął głucho i zapukał do drzwi. Te natychmiast się otworzyły, ukazując niziutką gimnazjalistkę. Dziewczyna miała śnieżnobiałe włosy, związane dużą, różową wstążką i krwistoczerwone, przeszywające oczy. Miał wrażenie jakby w tej jednej chwili wejrzały głęboko w jego duszę, pokazując wszystkie jego niedoskonałości. Maeda tylko uśmiechnęła się przebiegle i rzuciła luźno:
CZYTASZ
Zagubieni w milczeniu || Kise Ryōta x OC || Zakończone
FanfictionKise, z wyjątkowym niezadowoleniem, wpatrywał się w telefon. Nagle podniósł wzrok i rozejrzał się po szatni. - Co jeśli ktoś ważny nie chce ci życzyć powodzenia, Kasamatsu-senpai? - mruknął, upewniając się, że zostali już sami. - Nie myśl teraz o...