— Znowu nie poszedłeś na trening.
Wypuściła zrezygnowana powietrze z ust, uderzając śpiącego Aomine poduszką. Jej beznamiętny wyraz twarzy sugerował, że nie była zaskoczona jego obecnością, ale fakt lenienia się na jej kanapie tuż przed zawodami, przysparzał ją o niemałą irytację.
— Opanuj się, królowo lodu — burknął.
Zmiętosiła w ustach przekleństwo, obiecując sobie, że przy najbliższej okazji zatłucze Shō własnymi rękami. Szczególnie za nazywanie jej królową lodu, gdy rozmawia z kimś przez telefon.
— Po cholerę mam ćwiczyć, skoro jestem najlepszy?
Mayumi westchnęła głucho, kładąc dłonie na biodrach i wpatrując się w sufit. Prosiła wszystkie istniejące bóstwa o spokój, by nie zamordować leżącego na kanapie licealisty.
— Zresztą... Pierwszy mecz jest przeciwko Seirin, a już raz z nimi wygrałem.
Przeciągnął się, a dziewczyna zaczęła w głowie przeliczać jak wiele wapna będzie potrzebować do pozbycia się zwłok. Oraz jak porządne alibi musi mieć, żeby się nie wydać.
— Nie mam do ciebie siły — skwitowała.
Usiadła mu na nogach, sugerując jasno, że chce miejsce na kanapie. Niezadowolony chłopak jęknął z bólu, piorunując ją wzrokiem i wyrzucając z siebie wiązankę przekleństw. Podniósł się, zabierając nogi, a Satō rozsiadła się wygodnie.
Od: Satsuki
Treść: Jest u ciebie Daiki? Nie było go znowu na dachu i się trochę martwię. o(〒﹏〒)oZerknęła na przysypiającego Aomine i włączyła dalej serial na netflixie. Średnio skupiała się na fabule, ale przyzwyczajenie, że coś bądź ktoś jej gada podczas nauki czy robienia czegokolwiek, było silne. Gdy ogarniała ją cisza, odruchowo, bez większego zastanowienia odpalała cokolwiek, co by ją zagłuszyło.
Dopiero od jakiegoś czasu robiło się chłodno na dworze, lecz Aomine zaczął przychodzić znacznie wcześniej. Początkowo pod pretekstem uczenia Hiro gry w koszykówkę, potem by Satō udzieliła mu korepetycji przed egzaminem, a teraz szukał ucieczki przed treningami. U niego czekało go tylko puste mieszkanie, więc teraz wybór wydawał mu się oczywisty.
Mayumi niechętnie przyznała przed sobą, że było jej to na rękę. Nie lubiła przebywać sama w domu, lecz, na własne nieszczęście, tak spędzała większość dnia. Poranki, czasami wieczory, na rehabilitacji, a resztę dnia na nauce do egzaminów i czytaniu książek. Wstawanie rano nie było jej mocną stroną, ale brakowało jej kontaktu z ludźmi, nawet jeśli wiązało się to z porannymi pobudkami.
Do: Satsuki
Treść: Zły i groźny niedźwiedź zjadł obiad i poszedł spać. ( ̄(エ) ̄)Od: Satsuki
Treść: Znowu opuścił trening. On jest okropny. (」><)」Do: Satsuki
Treść: Wiem. o(>ω<)oCień uśmiechu przebiegł po jej twarzy, gdy odkładała telefon na stół, międzyczasie skopując nogi Daikiego z kanapy. Chłopak mruknął coś niezrozumiałego pod nosem i przewrócił się na bok.
— Za cicho dzisiaj. Gdzie mały potworek?
— Ryōta wrócił wcześniej i zabrał go do domu, a mama ma nadgodziny.
— Dziwnie tak bez niego — prychnął pod nosem.
Satō przewróciła oczami, ale zaraz na jej twarzy zawitał delikatny uśmiech. Widok Aomine głaszczącego z czułością jej psa, wydawał się wyrwany z rzeczywistości, całkowicie rozczulając dziewczynę.
CZYTASZ
Zagubieni w milczeniu || Kise Ryōta x OC || Zakończone
FanficKise, z wyjątkowym niezadowoleniem, wpatrywał się w telefon. Nagle podniósł wzrok i rozejrzał się po szatni. - Co jeśli ktoś ważny nie chce ci życzyć powodzenia, Kasamatsu-senpai? - mruknął, upewniając się, że zostali już sami. - Nie myśl teraz o...