Rozejrzał się skołowany po pokoju, a jego umysł ogarnęła dziwna nostalgia. Puste pomieszczenie było tak znajome, a jednocześnie zupełnie nie przypominało pokoju Mayumi. Białe ściany bez plakatów i zdjęć wydawały się zimne, wręcz mrożące krew w żyłach. Półki bez książek, czy podłoga bez porozrzucanych wszędzie ubrań uświadamiały tylko Ryōcie, że jest już za późno.
Nie mógł się pogodzić z przeprowadzką najlepszej przyjaciółki. Dopiero co ją odzyskał, a teraz... Teraz na nowo miała dzielić ich znaczna odległość. Zmarnował tyle czasu na niedorzeczne relacje bez przyszłości, kolejny raz zaniedbując tą istotną w jego życiu. Może to banalne, ale chciał cofnąć czas.
Wbił swój wzrok na wchodzącą do pokoju brunetkę. Mimo uśmiechu błąkającego się na ustach, wyglądała na zmęczoną. Cera wydawała się wręcz niezdrowo biała, a sińce pod oczami pociemniały od ich ostatniego spotkania. Gdzieś przez głowę Kise przemknęła myśl, że może znowu zarywa nocki dla gier. Im bardziej się jednak przyglądał, tym mocniej utwierdzał się w innym przekonaniu. Coś ją męczyło i nie wiedziała jak sobie z tym poradzić.
— Zrobiłam gorącą czekoladę — zakomunikowała wesołym głosem, podając blondynowi kubek z parującym napojem. Sama usiadła obok niego na łóżku i zawiesiła wzrok na palcach, nerwowo zaciskanych na porcelanowym naczyniu.
Drgnęła niespokojnie, gdy blondyn wyprostował nogi. Jeszcze bardziej skupiła się na parującej cieczy, byle tylko nie patrzeć w te hipnotyzujące, złote tęczówki. Nie potrafiła mu spojrzeć w oczy. Bała się pokazać jak słaba i bezbronna teraz jest. Tak cholernie bała się zniszczyć obraz silnej osoby, że aż przyprawiało ją to o niemrawy ból w klatce piersiowej. Nie chciała być już więcej ciężarem, dla niego, dla mamy, dla nikogo.
Oparła się wygodniej i zmarszczyła rozbawiona brwi, słysząc spokojne chrapanie Nany. Staruszka sobie beztrosko spała, nieświadoma czekającej ją przeprowadzki do nowego lokum.
— Jesteś dzisiaj niezwykle milcząca — zauważył blondyn, zerkając na Satō kątem oka.
— Jestem trochę... Zmęczona — mruknęła, upijając łyk ciepłego napoju.
— Problemy ze snem? — zapytał zmartwiony, a gdzieś wewnętrznie czuł się winny za jej stan. Co on właściwie teraz wiedział na temat swojej podobno najlepszej przyjaciółki? Właściwie nic, a tym bardziej co powinien zrobić by pomóc. Żałosne.
— Poooo...wiedzmy — powiedziała, ziewając.
Pakując kolejno rzeczy, wracały wspomnienia. Czy to smutne, czy radosne, każde było częścią życia Mayumi. W pewnym sensie ukształtowały ją. Stworzyły więź, której chwytała się w trudnych chwilach niczym koła ratunkowego. Czemu, mimo lat przyjaźni, teraz tak ciężko było im znaleźć nić porozumienia? Czemu wszystko się tak potwornie zmieniło, niszcząc bezpowrotnie ich więź?
— Przepraszam, że tak ostatnio wyszedłem bez słowa — Kise przerwał panującą cisze, a w jego głosie dało się wyczuć niepewność, wymieszaną z zakłopotaniem. Nawet nie próbował ukryć własnych emocji, bo czy nie to wciąż ich dzieliło?
Satō spojrzała na niego zdezorientowana. Czemu, cholera jasna, to wszystko musiało być takie skomplikowane? Mayumi za nic na świecie nie potrafiła zrozumieć własnych uczuć, a im mocniej się starała, tym większą porażkę ponosiła. Będąc tutaj, teraz, tuż obok Ryōty czuła wewnętrzne ciepło i spokój, więc czemu... Czemu gdy go nie było obok, wypełniała ją bolesna pustka?
— Nic się nie stało — uśmiechnęła się w stronę przyjaciela łagodnie i upiła łyk napoju.
Z jednej strony chciała ukryć się przed światem i tym przeszywającym spojrzeniem. Jednak z drugiej tak bardzo chciała, by te oczy wpatrywały się w nią jeszcze dłużej. Chociaż tą jedną, krótką chwilę.
CZYTASZ
Zagubieni w milczeniu || Kise Ryōta x OC || Zakończone
FanfictionKise, z wyjątkowym niezadowoleniem, wpatrywał się w telefon. Nagle podniósł wzrok i rozejrzał się po szatni. - Co jeśli ktoś ważny nie chce ci życzyć powodzenia, Kasamatsu-senpai? - mruknął, upewniając się, że zostali już sami. - Nie myśl teraz o...