#14

173 12 0
                                    

Rozejrzała się. Poszukiwała automatu, w myślach analizując dokładną drogę po wymarzony napój. Kiedy tylko go dostrzegła, jakby wszystko inne przestało istnieć. Mimo wszechobecnego hałasu otulała ją senność, a porządna dawka kofeiny wydawała się najlepszym rozwiązaniem. Miała w nosie zakazy, nie chciała zasnąć na stojąco. Zresztą... Obiecała ograniczenie kawy, a nie jej całkowite odstawienie. To jej pierwsza dawka kofeiny dzisiaj, więc robiła postępy.

Drgnęła, czując na sobie czyjeś mrożące spojrzenie. Znała je doskonale, dlatego też postanowiła nie reagować. Poprawiła leniwie niechlujnego koka na głowie i zamówiła najzwyklejszą kawę z mlekiem.

— Dawno się nie widzieliśmy, Mayumi.

Znajomy głos zza pleców wywołał nieprzyjemne ciarki, przebiegające wzdłuż kręgosłupa. Pozbawiony kompletnie emocji, a jednocześnie tak władczy, wskazywał na tylko jedną osobę.

— Jakiś rok — mruknęła beznamiętnie.

Nie była zadowolona z tego spotkania. Wciąż czuła, że to był ten drugi Akashi. Dokładnie ten sam, który jest pozbawiony współczucia do innych, stawiający tylko na wygrywanie bez względu na wszystko i wszystkich.

Odwróciła się, odważając spojrzeć mu prosto w oczy. Szybko tego pożałowała, ale nie uciekła wzrokiem. Chciała wiedzieć, czy ten stary Seijūrō wciąż tam jest. Miała cichą nadzieję, że ujrzy chociaż jego cząstkę.

Pustka. Kompletna pustka.

— On jeszcze gdzieś tam jest? — zapytała przytłoczona jego emanującą we wszystkie strony wyższością

— Zawsze jest ze mną — spokojny, bezwzględny głos przeszył ją do szpiku kości.

Wciąż mierzyli się spojrzeniami. Satō próbowała dostrzec cząstkę dawnego Akashiego, ale jej nadzieje rozbiły się o ścianę. Nie wiedziała tylko, czy zniknął już na zawsze, czy skrywał się tak głęboko, że nie czuła jego obecności.

Odwróciła się, słysząc komunikat o gotowej kawie. Ucieczka od jego bezlitosnego oblicza była zbawienna, a ona odetchnęła z ulgą.

— Nareszcie to opanowałaś, fascynujące — mruknął, odchodząc.

Dziewczyna nie odpowiedziała. Zerknęła tylko na oddalającą się sylwetkę i wypuściła ze świstem powietrze z ust. Nie była zdziwiona informacją, że wiedział, albo chociaż się domyślał. Przecież dla niego to nie musiało być tak skomplikowane jak dla niej, prawda...?

Stanęła na widowni wraz z Aomine i Satsuki. Wciąż ogarniała ją pustka po spotkaniu z Akashim. Powoli jednak zastępowana przez ekscytację nadchodzącym meczem, wymieszaną jednocześnie ze zdenerwowaniem.

— Coś się stało? — zapytała Momoi. — Wyglądasz... niewyraźnie.

Mayumi spojrzała na dziewczynę, upijając łyk kawy. Wraz z nią przełknęła gulę w gardle i wróciła do obserwowania rozgrzewki.

— Spotkałam Akashiego — mruknęła niechętnie.

Nie musiała nic więcej mówić. Każdemu z nich doskonale utkwił w głowie obraz kapitana Cudownej Generacji. Jego przemianę pamiętała jakby była wczoraj, lecz czasy przed nią były tylko niewyraźnym echem przeszłości. Od tamtego dnia ciężko było jej się skupić na radości z wygranego meczu, gdy raz po raz łamana była wola walki przeciwników, a upokorzenie odbierało im chęć do dalszej gry.

— May... — zerknęła na Aomine. Wpatrywał się w boisko, jakby to właśnie na nim znajdowała się odpowiedź na męczące go pytanie. — Co sądzisz o rzutach Tetsu?

Zagubieni w milczeniu || Kise Ryōta x OC || ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz