To wszystko wydawało się snem. Kolejne książki wyciągane z pudełka dla których szukała miejsc na półce i kolejne wspomnienia przemykające przez głowę Mayumi. Każda z tych rzeczy miała swoją własną historię, posiadała cząstkę dziewczyny, boleśnie przypominającą jak bardzo się zmieniła. Własne życie przemykało przez palce Satō, a ona nawet nie próbowała go łapać. Podjęcie jakiegokolwiek wysiłku wydawało się bezcelowe, a wizja zapanowania nad własną egzystencją czymś niemożliwym.
Jednocześnie miała nieodparte wrażenie, że powoli wszystko zaczyna się układać. Noc filmowa pomogła jej relacji z Ryōtą, wyjaśniając wątpliwe kwestie, a wsparcie od przyjaciół pokazało jak wiele dla nich znaczy.
Bała się jednak, że światełko w tunelu jest niczym innym jak nadjeżdżającym pociągiem. Dającym nadzieje i niszczącym wszystko w jednej chwili. Prześladującym ją cieniem przeszłości, którego nawet w blasku nie mogła się pozbyć.
Westchnęła głucho i ostatni raz spojrzała na prezent od Nasha. Nigdy nie sądziła, że zwykła książka wywoła w niej tyle skrajnych emocji. Mayumi nie mogła się powstrzymać od nostalgii ogarniającej umysł, bowiem wszystko wydawało się bezpieczniejsze jak wizja przyszłych wspólnych chwil z Kise. Przeraźliwie bała się tworzyć w umyśle szczęśliwe chwile, by rzeczywistość nie zniszczyła ich niczym szklanego wazonu.
Wtedy minął weekend, a budzik Mayumi zaczął niebezpiecznie głośno dzwonić. Jasno dał do zrozumienia, że dzisiaj jej pierwszy dzień w nowej szkole i nie wypada się spóźnić. Warknęła coś pod nosem i zmiętoliła w ustach wiązankę przekleństw, po czym zabrała się za szykowanie.
— No ile można czekać na księżniczkę — zaśmiała się Lynax, biorąc jednocześnie dużego kęsa kanapki.
Babcia Mayumi krzątała się w kuchni, szykując śniadanie dla wnuczki i jej znajomych. Od kiedy ona i Shōyō znaleźli nowych znajomych staruszka zyskała nowych wnuków, a jednocześnie — jak to sama żartobliwie określała — pasożyty do wyjadania lodówki.
— No, no, szybko dostałaś mundurek — dodał Shinso.
Satō wejrzała się na przyjaciół i westchnęła zmęczona. Ten dzień jeszcze się nie zaczął, a już go miała serdecznie dość. Od rana nic nie szło po jej myśli, włosy nie układały się tak jak chciała, kreska na oku nie chciała wyjść jak powinna, a mundurek wyglądał na niej co najmniej źle. Włosy więc spięła w luźnego koka, a makijaż zmyła, trąc oczy tak natarczywie, że wyglądała jakby całą noc płakała.
Przyjaciele jednak wyglądali nieskazitelnie, zupełnie jak wyjęci z jakiejś okładki. Natasha łącząca w sobie krew Japonii i Rosji już swoją wyjątkową urodą przyciągała męskie spojrzenia. Na dodatek potrafiła ją idealnie podkreślić makijażem. Farbowane na zielono włosy dodawały jej egzotycznego wyglądu czym na każdym kroku drażniła Fireballa. Shinso był niezwykle zazdrosny o dziewczynę, chociaż ta nigdy nie dała mu ku temu powodów. Wewnętrzna chęć ochrony najbliższych brała górę, dając upust jego porywczemu charakterowi. Sam jednak wyróżniał się wyglądem. Miał niecałe metr dziewięćdziesiąt, co już samo w sobie było niezwykłe, a na dodatek szare włosy z fioletowymi końcówkami i heterochronia — jedno oko zielone, a jedno niebieskie.
— Wyglądasz jak siedem nieszczęść, słońce. Wszystko dobrze? — zapytała zmartwiona staruszka, wbijając zaniepokojone spojrzenie we wnuczkę.
— To raczej nic nowego, babciu — zaśmiała się niemrawo Mayumi. — Dzisiaj jednak wyjątkowo nic nie idzie po mojej myśli.
— Za bardzo się stresujesz i o tym myślisz. Jesteś z Fireballem w klasie, więc nie masz się czym przejmować — powiedziała Lynax między kęsami kolejnej kanapki.
CZYTASZ
Zagubieni w milczeniu || Kise Ryōta x OC || Zakończone
Fiksi PenggemarKise, z wyjątkowym niezadowoleniem, wpatrywał się w telefon. Nagle podniósł wzrok i rozejrzał się po szatni. - Co jeśli ktoś ważny nie chce ci życzyć powodzenia, Kasamatsu-senpai? - mruknął, upewniając się, że zostali już sami. - Nie myśl teraz o...