Siedziała oniemiała. Nie mogła uwierzyć w to co właśnie usłyszała.
— Ja — wydusiła w końcu z siebie. — Ja...
— Nie musisz odpowiadać — powiedział z uśmiechem na ustach. — Po prostu... nie chciałem już tego ukrywać.
Nie była w stanie wydusić z siebie pełnego zdania, a tym bardziej odpowiedzi. To wszystko wydawało się snem. Przyjemnym, miłym, błogim. Chciała mu wykrzyczeć prosto w twarz, że ona też go kocha, lecz strach brał górę.
Oparła głowę o ramię Kise i przymknęła powieki.
— Nim ci odpowiem... wysłuchasz mnie? — zapytała cicho.
— Wysłucham — rzekł i pocałował czubek jej głowy, chociaż w swojej miał najczarniejsze scenariusze. Pierwszy raz w życiu wyznał komuś uczucia i nigdy nie sądził, że z taką niecierpliwością będzie oczekiwać odpowiedzi.
Mayumi wykorzystała sytuację i przytuliła się do Ryōty. Westchnęła cicho, zbierając myśli. Bała się, że gdy usłyszy co ma do powiedzenia odejdzie. Zostawi ją bez słowa i już nigdy nie wróci.
— Był moim pierwszym — powiedziała w końcu, zbierając w sobie resztki odwagi. Smukłe palce zacisnęła na dresowych spodniach i spojrzała głęboko w oczy przyjaciela.
Poznała go jakiś czas po tym, gdy zaczęła rehabilitacje.
Paskudna blizna każdego dnia przypominała jak krucha i bezbronna jest, a ból fizyczny nie odstępował jej na krok. Świadomość jak nikłe postępy robi kruszyła resztki jej zdrowej psychiki. Czuła się wyprana z własnych uczuć, zupełnie jakby zastąpiła je bezdenna pustka.
W domu jej ojca czekała na nią tylko napięta atmosfera, przyprawiająca o kolejne mdłości i zawroty głowy. Unikała ludzi jak tylko mogła, zaszywając się w pokoju czy odludnych miejscach. Zupełnie nie zwracała uwagi na zagrożenie, które może na nią czyhać. Pragnęła tylko ciszy i spokoju.
Wracając codziennie z rehabilitacji mijała boisko do koszykówki i ludzi tam grających. Nie mogła zaprzeczyć — Nash zdecydowanie przyciągnął jej uwagę. Wysoki, wysportowany chłopak z tatuażami, a na dodatek uprawiał sport z którym była tak ściśle związana jeszcze kilka miesięcy wcześniej.
Raz, w ostatniej chwili, uniknęła piłki którą przypadkiem wybili. Nash, biegnąc za nią, złapał kontakt wzrokowy z Mayumi, a ona nie poczuła nic. Pierwszy raz patrząc komuś w oczy nie poczuła zupełnie nic. To było napływem świeżego powietrza, a jednocześnie czymś przerażającym, czego nie potrafiła pojąć swoim zszarganym umysłem.
Przyspieszyła kroku, by tylko go uniknąć. Tuż za rogiem zaczepił ją obcy mężczyzna, który zdecydowanie nie miał przyjemnych zamiarów. Dziewczyna przeklinała w duchu, że wcześniej nawet nie myślała o zagrożeniu, a jeszcze bardziej na to przeklęte, bezwartościowe ramię.
I znowu pojawił się on. Niczym rycerz na białym koniu, ocalił ją z opresji.
Kolejnego dnia czekał na nią przed szpitalem. Mayumi znów odmówiła, starając się nie patrzeć wprost w jego szmaragdowe oczy.
Sytuacja powtarzała się przez kilka dni, a ona w końcu uległa.
— Mam wrażenie, że od tego momentu wszystko działo się w zastraszająco szybkim tempie — westchnęła, bawiąc się gumką do włosów.
Spędzała z Nashem praktycznie każdą wolną chwilę. W końcu nie czuła przy nim tego przeraźliwego bólu, a coś zupełnie innego — wytchnienie od goryczy codzienności. Pustka była przyjemną odmianą po męczarniach, które przechodziła.
CZYTASZ
Zagubieni w milczeniu || Kise Ryōta x OC || Zakończone
FanficKise, z wyjątkowym niezadowoleniem, wpatrywał się w telefon. Nagle podniósł wzrok i rozejrzał się po szatni. - Co jeśli ktoś ważny nie chce ci życzyć powodzenia, Kasamatsu-senpai? - mruknął, upewniając się, że zostali już sami. - Nie myśl teraz o...