Dziękuję za wyświetlenia i gwiazdki :)
------------------
Huncwoci weszli do Skrzydła Szpitalnego starając się zachować cicho. Ustali w tak aby nie zauważono ich zbyt szybko. Dumbledore, McGonagall, Slughorn wraz z dwoma Aurorami w tym Moody i urzędnicy. Goście byli w średnim wieku, a wśród nich była jedna kobieta. Stali oni na około łóżka Severusa.
Syriusz: A pani Pomfry, gdzie jest?
James: Nie ważne. Cicho bądź.
Mcgonagall: Na szczęście stan pana Snape uległ znacznej poprawię ale uczniowie odpowiedzialni za tę sytuację muszę zostać pociągnięci do odpowiedzialności.
Slughorn: Tak, to poważna sytuacja.
Dumbledore: Panie Snape pozwoli pan, że zostawimy pana na chwilę i sami omówimy pewne kwestie o których w odpowiednim czasie pana poinformujemy.
Severus: Rozumiem, dyrektorze.
Dumbledore uśmiechnął się do ucznia i wskazał gościom gabinet Pomfery. Dorośli weszli do niego nie świadomi, że za drzwiami pod niewidką kryją się Huncwoci
Auror: Czy uczniowie są już pełnoletni?
Slughorn spojrzał na dyrektora.
Dumblerdore: Nie wszyscy.
Slughorn: Ale... ale chyba nie pójdą do Azkabanu?
Urzędnik: Sytuacja nie jest za ciekawa, może Azkaban to za dużo powiedziane...
Moody: Nie zgodzę się z panem. Chłopak o mało nie wykrwawił się. Gdyby nie szybka reakcja i umiejętności pielęgniarki stali byśmy nad grobem, a nie łóżkiem. Uczniowie odpowiedzialni za jego stan używali mocnych zaklęć. I zrobili wszystko z premedytacją i zimną krwią. Nie będę zaskoczony jeśli w przyszłości dołączą do Śmierciożerców, a wtedy trudniej będzie ich złapać i ukarać.
Urzędnik: Jednak to nadal dzieci.
Moody: Dzieci... dzieci taki rzeczy nie robią.
McGonagall: Jako pedagodzy możemy dać szlaban, odjąć punkty i odebrać przywileje.
Moody: I to coś da?
Dumbledore: Uczniom nie może stać się z naszej ręki krzywda. Taki jest regulamin szkoły.
Urzędniczka: Rozmowy raczej nie dadzą zbyt wiele... w tym przypadku.
Slughorn: To moi wychowankowie... jak to się stało. Gdzie popełniłem błąd.
Dumbledore: Horacy, robiłeś wszystko jak należy. Niestety na wiedzę i przekonania uczniów zdobytą w ich rodzinnych domach mamy mniejszy wpływ. Każdy z nich ma swój rozum.
Moody: Dobrze jakby umieli z niego korzystać.
Urzędnik: A więc wy jako pedagodzy ukażecie ich tak jak wam na to pozwala regulamin, a my w Ministerstwie omówimy to w szerszym gronie.
Dumbledore: Dobrze.
Moody: My już wrócimy do siebie i będziemy w kontakcie.
Moody wyszedł z gabinetu i zatrzymał się. Machnął ręką i zdjął niewidkę z uczniów, krzywiąc się.
Moody: Kolejni uczniowie łamią regulamin.
Reszta dorosłych podeszła do niego. McGonagall zacisnęła usta w wąską linę. Dumbledore jednak uśmiechnął się.
Dumbledore: Dzień dobry. Co was chłopcy sprowadza?
Huncwoci popatrzyli na siebie.
James: Dzień dobry. Przyszliśmy odwiedzić chłopaka, znaczy kolegę.
Do Skrzydła weszła Pomfery.
Pomfery: Dzień dobry.
Dumbledore: A więc proszę chłopcy, pan Snape zapewne się ucieszy na tę wizytę.
Remus: Tak to my pójdziemy, dziękujemy.
Huncwoci prawię biegli do łóżka Ślizgona.
Pomfery: Tylko nie za długo, on musi odpoczywać
Remus: Oczywiście.
Moody: My już pójdziemy.
Dumbledore: Oczywiście. Miło jakbyście wpadli na herbatkę do mojego gabinetu.
Moody: Przy wolnej chwili chętnie.
Goście wyszli z Skrzydła Szpitalnego, a nauczyciele popatrzyli na siebie.
Slughorn: To o której moi wychowankowie mają przyjść do twojego gabinetu, Albusie?
Dumbledore: Przed kolacją. Proszę abyście również byli obecni podczas tej rozmowy.
McGonagall: Oczywiście.
Nauczyciele również opuścili Skrzydło Szpitalne.
W tym samym czasie James siedział przy łóżku Severus'a trzymając go za rękę, a przyjaciele siedzieli nie daleko.
James: Już wszystko dobrze. Zobaczysz. Jutro stąd wyjdziesz.
Syriusz: Dokładnie, a Ślizgoni mają przekichane. Dumbledore i Moody im nie darują. Wiemy bo wszystko słyszeliśmy. Nawet mogą mieć wycieczkę w jedną stronę do Azkabanu.
Huncwoci uśmiechnęli się ale Severus nie podzielał ich entuzjazmu.
James: Sev, co jest? Uśmiechnij się?
Severus: Z czego mam się cieszyć, że Ślizgoni mnie nienawidzą? Uważają za zdrajcę!
James, Syriusz skrzywili się, a Peter i Remus posmutnieli.
Syriusz: I czy się martwisz? Kogo obchodzi banda głupków!
James: Właśnie masz nas, Lily.
Remus: Regulus też jest z nami.
Syriusz uśmiechnął się dumny.
Syriusz: Moja krew!
Chłopcy zaśmiali się.
James: Widzisz, wszystko będzie dobrze.
James pocałował go w usta.
Severus: Ale jak ja będę funkcjonował w moim domu, dormitorium?
Peter pisnął.
Syriusz: To przygarniemy ciebie i Regulus'a.
James: Dokładnie. Będziemy spać w jednym łóżku, a Syriusz z bratem.
Syriusz skrzywił się, Remus zaśmiał z Peterem.
Peter: Będzie trochę ciasno.
James: Nam nie.
James z Severus'em zaśmiali się.
Syriusz: Bardziej liczyłem, że dadzą nam większe dormitorium czy coś, a nie się gnieździć jak śliwki w kompocie.
Chłopcy zaśmiali się, a James przywarł do ust Severus'a.
--------------------
682 słów :)
CZYTASZ
Miniaturki i Talksy XD
FanfictionMiniaturki i Talksy XD #11 Huncwoci - 19.07.2020 #9 Snames - 25.10.2020 #5 Snames - 03.01.2022